w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

KRAKUS
KSIĄŻĘ NIEZNANY


TRAGEDIA



DO KRYTYKÓW

Krytycy dzisiejsi zarazem bardzo niepospolitą i bardzo małą rzeczą - niepospolitą, jako trybunowie, poręczyciele i wyręczyciele publiczności, a mianowicie tej, która zarówno ma szlachetną potrzebę bycia nieobcą sprawie literatury, jak nie lubi sama się znajomością warunków literatury zajmować. to więc jakoby rezonujący lektorowie i klienci, zamieniający czytelników na słuchaczy i wyręczający jeszcze słuchaczy onych w pracy ocenienia tego, co im czytane było. Z tego to względu, jako względu, który krytyków okazuje, łączliwym organem publiczności, z tego, mówię, względu oni wielce niepospolitą rzeczą. Z drugiego zaś względu, to jest, gdyby żądało się od nich stanowczego utwierdzeń krytyki objaśnienia, pokazaliby się ciż sami, jak bardzo maleńcy i niepewni własnej ich sprawy! I tak np. to, co podają oni za definicję tragedii starożytnej, jest tylko po prostu znajomością warunków rozkładu tragedii, ale bynajmniej odpowiedzią na pytanie zarówno szanowne, jak nieakademickie, czyli na pytanie: „co to jest tragedia?"

Co do mnie, mniemam, tragedia jest to uwidomienie fatalności historycznej albo socjalnej narodowi albo wiekowi jakowemu wyłącznie właściwej - a przeto, zważając tak, to jest jako pomocniczą w postępie moralności i prawdy pracę, nie dziwi mię bynajmniej, tragedia mieć mogła i musiała powagę nieledwie obrządkową.

Krytycy dzisiejsi, wyzuwszy się z tej prostodiwej potoczności, że nie powiem: chrześcijańskości, która dozwala człowiekowi na bezpośrednie zapytania odpowiadać, szwankują bardzo w onej pierwszej wielkiej ich zalecie stręczenia i pośredniczenia pomiędzy utworami literatury a czytelnictwem - można by albowiem myśleć, zachowują sobie oni pełnomocnictwo dorywczego a ustawicznego przeglądarstwa i cenzorstwa kosztem właśnie czytelników, którym nigdy zasady i prawdy główne sztuki zbliżane nie , zawsze tylko utwory pojedyńcze i reputacje osób, które takowym dały byt!

Jak dalece autorom łatwo jest być wzniesionym ponad praktyki owe? - to bardzo stanowczą, przez niedługie chwile cierpliwości zyskać można na to odpowiedź: z powodu najdalej w przeciągu dwóch lat, zazwyczaj krytyki takowe tegoż smego pióra tymże samym piórem przez nieustanne sprzeczności same znoszą się, i czas tylko stracony, lub imiona tylko kosztem onegoż zyskane, pozosają. Praca ta stręczeń, bo właściwą krytyką zwać trudno, podobna jest do zachodów człowieka, tóry by w tym się tylko omylił, bierze część za całość, to jest, np. gimnastykę radzi, aby za całą medycynę uważano, co wszelako nie w każdej warstwie społezeństwa mogłoby być uznane.

Do uwag tych - okazujących, jakie pojęcie tragedii za właściwe przyjmuję? - dołączyć jeszcze powinienem, że bezpośredniego morału nie uważam jako obowiązujący dramaturga i konieczny warunek - i że rozbratnienie rodzeństwa w niniejszej tragedii przedstawione jest tylko nieuniknionym samejże legendy wynikiem, nie zaś główną pisarza myślą, który za pierwotną niniejszego Misterium nazwę chciał położyć: Krakus, czyli Wyścigi.


C. N.