w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

WIECZÓR W PUSTKACH

(FANTAZJA)

Duch, gdzie chce, tchnie, i głos jego słyszysz,
ałe nie wiesz, skąd pochodzi albo dokąd idzie. .

CISZA

Mówią, że jestem głucha i niema - że wiszę
W tumanach nikłej rosy, jak mżysta kotara
Nad kolebką marzenia. - Ludzie znają Ciszę
Po szumie drzew, po drumli włóczęgi komara*

Ale nie znają wcale po jej niemym śpiewie;
Bo oni tylko w dźwięku zapoznali mowę,
Wielce głośną, a małą - i prawie nikt nie wie,
Że nieraz stokroć lepiej prowadzić rozmowę
Z Ciszą niżeli z człekiem. -.,* Drumlainstrument brzęczący, na którym pospolicie grywają Cygani.. Ja nie jestem owa
Cisza boru, co w głuchej sosen kolumnadzie
Błądzi niby martwica - albo jak królowa
Zaklęta - i na usta szczelny palec kładzie,
I na samotne serce rosą dumań spada,
I w pierś wędrowca wonnych dolewa oddechów
Z liliowego kielicha - i gaje spowiada,
Wiele jest czworoliści, wiele dwuorzechów**
Wróżących szczęsną dolę? -.** Dwuorzechy i czworolistna koniczyna znajdującemu wróżą szczęście, wedle mniemania ludu,
dlatego też szukają ich z natężoną uwagą i w głębokim milczeniu.. Ni też Cisza inna,
Która wtedy się zjawia, kiedy męczennika
Na śmierć wloką - ta Cisza zbrodniczo-niewinna
Po skroniach widzów łaskoce, lub wnika

Na dno serc - razem ze krwią wybiega do góry,


Gra kroplami po żyłach i w tak silne chóry
Splata muzykę życia - że na dźwięk ostatni,
Pełny, krzepki, przeciągły, serca się nawłóczą,
Jak paciorki różańca - a ludzie się uczą
Konać po chrzeascijańsku po


O nie! jam ani pierwsza Cisza, ani druga -
Ja jestem tylko niemym mieszkania wyrazem,

30 Ja tylko płynę z wolna jak przejrzysta struga
Domowych prac jednego człowieka - i razem
Świadczę o jego życiu - a więc mówię wiele
Chórem sprzętów - bo jako w bezludnym kościele
Cisza, po lesie kolumn, po gromnic gęstwinie
Rozlegając się głucho, śpiewa: „Święty! Święty!" -
Tak i mieszkanie człeka w samotnej godzinie
Ma swój wyraz, gdyż nawet osłupiałe sprzęty
Na głos się zdobywają.


*

Ciepły wieczór miło
Gra rozmarzonej ziemi. - Czasem w mylnym pędzie
Ćma otworzone okno trąci całą siłą

I z drżącej szyby szklanne dźwięki wydobędzie -
Czasem lipy zaszumią albo śpiew daleki,
Rozlejąc się, popłynie i w tysiączne ścieki
Srebrzystym deszczem lunie - a tu zadumane
Stoją sprzęty. - Stół wielki, niby słoń wędrowny
W głębokim unużeniu, oparł się o ścianę

I wyprężył grzbiet twardy, księgami ładowny. .
Nad stołem wisi obraz, ale jakiś taki
Dziwny, niby sczerniałą opowiada twarzą,
50 Że czuje, jak się w ramach zalęgły robaki,
Że czuje, jak pająki po licach mu łażą,
I myśli Bóg wie o czym. - W oknach rdzawe kraty


Oplatają powoje, a ich jasne kwiaty
Tak skromnie do żelaza tulą miękkie lica,
Jak do zbrojnego męża słoniona dziewica
Tuli wstydliwe czoło.

*

POWÓJ

Lekko i wesoło
Igram wciąż, twardą kratę z całej siły trzymam,
A coraz wyżej biegnę - wkrótce naokoło
Księżyc osypię kwiatem. Już oburącz imam
Jego blade promienie, co się snopem trzęsą,
Jako zbielałe kłosy, kiedy długą rzęsą
Mrugają na żniwiarza. - Ach, i gdyby jeszcze
Ten nudny, mdławy wietrzyk uprzykrzonym wianiem
Nie targał splotów moich...

TRUPIA GŁOWA

z framugi

Gdyby przed świtaniem,
Przed złotym dnia początkiem, jakieś sny złowieszcze
Nie łaziły gromadnie. - Gdyby robak ciebie
Nie dojrzał, nie domacał, to by tam po niebie
Przyjemnie było biegać; ale gdy u kraty
Czarna, wyschła łodyga, jak szkielet wężowy,
Pozostanie - a wkoło zgniłych liści szmaty
Obwisną - to i księżyc osiwiałej głowy
Nie nachyli po wieniec - jeno się rozśmieje,
A pójdzie w swoją drogę - bo też te nadzieje
Dziwne ...

POWÓJ

Więc nie czujesz, nie znasz ty natchnienia,
Które zapala moje rozmarzone oczy
Lazurowym płomykiem?...


TRUPIA GŁOWA

Słuchaj doświadczenia!

OBRAZ

Czy wiesz, jak piszczy robak, kiedy ramy toczy ?

ZEGAR

Czy zdołasz wyrachować, wiele czasu trzeba,
By poziomą gałęzią dostać do Nieba?...

TRUPIA GŁOWA

Szaleńcze! sen cię łudzi.

POWÓJ

A na twoim czole
Mech rośnie, i wyziębia wrzących uczuć dzielność!

ZEGAR

Więc i u mnie podobnież?

POWÓJ

W ciasnym godzin kole

Braknie miejsca dla jednej, zwanej Nieśmiertelność!

*


Tu oknem zatrząsł wicher - a jak w miękką wodę
Zapada brzeg podmyty, i listeczki młode
Na dnie żyjących roślin brudnym mętem plami,
Tak się stało i w izbie, tak i ze sprzętami
Poczęła sobie ciemność. - Czarno, mętno, głucho
Zrobiło się w komnacie - a śmiertelne ucho
90 Nic dosłyszeć nie mogło - a śmiertelne oko
Nic wypatrzyć - za chwilę w oknie
Rozwidniało, i powój, co się piął wysoko,

Obwisły, potargany, w strugach deszczu moknie; .
Zresztą wszystko jak dawniej - lekkie chmury idą
Przez księżyc - a on, niby w dzień Trzech Królów klecha*,
Białym, miękkim promieniem, jak święconą krédą,
Po drzwiach i belkach pisze - aby stąd pociecha
Na cały rok urosła.. .Klecha, gdy napisze
Trzy głoski na uszaku, staje w zadumieniu
I osiwiałą głową powoli kołysze,

Niby kolebką wspomnień - a księżyc w milczeniu
Szarą, wełnistą chmurę nasuwa niebawem,
Jakby także chciał dumać - jak gdyby rękawem
Łzy ocierał... .. W izdebce jeszcze pusto było
I dziwnie, i półciemno, niby wyśniło
Czarodziejskie marzenie - niby jej nie było
Na jawie.

Kto po nocy błędne oko gubi
W rojach gwiazdkto powiewom woniejącym lubi
Pierś na ściężaj otworzyć, ten niech w dzień ochoczo
Pracuje. .. Bo gdy światło zetrze mary senne,
Gdy powszednie wrażenia myśli zakłopoczą,
To i życie na jawie, pewne, jasne, dzienne,
Zmartwieje, jako odłam wypłowiałej kości,
Na którym niegdyś kwitło ciało, i rumieniec
Roztlałe listki toczył - tej marzeń słabości
Strzec się trzeba, bo ona, jako potępieniec,
Otumani i skusi, i nauczy latać
Sokolimi skrzydłami - aby potem wplatać
W rzeczywistości koło - kędy bywa ciasno
I nudno, i boleśnie.

*

. * „Właściciel albo dyrektor domowy pisał na każdym uszaku mieszkalnego domu, stodoły, śpichlerza i obo ·
ry litery G. M. B., tudzież rok, czyli: Gaspar, Melchior, Baltazarimiona trzech króli" (Łukasz Gołębiowski,
karta 312)..



. Blade gwiazdy gasną,
A czerwonawy promień, drżąc, do izby wbiega,
I rzuca na podłogę szare cienie liści
Ożywionych powojów. - Światło się rozlega
Strumieniami po niebie - jakby promieniści
Aniołowie tysiączne miecze wznieśli w górę
I stanęli na straży - i wędrowną chmurę
Połyskami przecięli.

W izbie pusto było,
Lecz mniej dziwno, mniej straszno, jak się przedtem śniło. .