W ŁAZIENKACH
I
Nawet lew wdzięczny, chodzący po Rzymie
Za Androklesem, co grzywę mu głaszcze,
Gdyby gdzie zoczył swe czoło i imię,
Dłutem zmienione na fontanny paszczę,
Wlepioną w Łaźni Cesarskiej do ściany,
Dzień i noc wodę parskającą w dzbany:
Nawet lew owy, i choćby w czas spieki,
Wolałby odejść na puszczę... kaleki!...
II
Nie! - to nie pomnik - to jest malowana
Opery w letnich Łazienkach ozdoba,
Ten późny posąg przedwczesnego Jana!
To nie Majestat Jego, ni osoba,
Ni pamięć ludu i świata uznanie,
Ani narodu gest, co swych sił użył:
To - jest wielkiego męża urąganie,
Które, gdybym tam był, ja sam bym zburzył;
Lecz, że w kolebce skręcono mi ramię,
Więc, czego nie tknę ręką, duchem złamię.
Paryż, 1872 r.