I
Podróżnik i Quidam, w kapeluszach, z laskami w ręku-Malcher na środku izby
domyka tłomoki.
PODRÓŻNIK
„Chodź!" - powiadasz?... a gdzie?... Ażeby ominąć pakowanie tłomoków, dość jest raczej, przechadzając się i tu, na miejscu, wykreślić sobie stosowną elipsoidę. Gdzież bowiem iść?... od konieczności gdzież zboczyć?... Zły humor Malchera ogranicza się i promień jego nie jest od posadzki tej promienia ani dłuższym, ani rozleglejszym.
QUIDAM
Powiadam ci: „Chodź..." - i idźmy... i idziemy...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .
Wychodzą.
II
QUIDAM
I oto widzisz, że są miejsca przeznaczone ku temu, aby właśnie że nie były żadnym celem: z tak wielkiego natłoku ludzi, w którym rozpieramy się łokciami, nikt tu nie przyszedł!...
PODRÓŻNIK
Czyliż ci wszyscy także dziś o północy wyjeżdżają i zbłądzili w to miejsce, aby pozostawić ich służebnym wolność przeklinania nie dopinających się tłomoków... wolność miotania się... wolność... luźność?...
Jestże to jeden więcej wynalazek właściwy stolicom, iż uchronić się można od wnętrza własnego pomieszkania!...
Inaczej, zaiste, opuszczałem progi wiejskie w dziedzicznych Omegach moich - burza była naonczas tak pomiatająca liśćmi, jak tu widzę okręcający się tłum przychodniów.
QUIDAM
Dopiero-ż Malcher Twój złorzeczyć musiał!...
PODRÓŻNIK
Ty, co kolumny i posągi umiejętnym oglądałeś okiem - powiedz: czy w bez-posągowym kraju jakim przeniosłeś kiedykolwiek spojrzenie też same na żywe postacie ludzi?... Czy uważałeś, jak dalece starożytnym narodem jest Ojczyzna nasza?
Weź na przykład nowożytny typ służącego Anglika lub Francuza - weź i Niemca - weź tych doskonałych służących, których całe osobistości żywe zdają się być odlewane w umyślnej i wytwornie odmierzonej formie... Czy widziałeś to w Polsce?
Polacy, można by powiedzieć, iż się nie rodzą na służących: to są zawsze giermki, i towarzysze, i luzaki, i podrzędnego stopnia bracia rycerze, którzy, jeszcze przez feodalne niższe praktyki kawalerskie nie przeszedłszy, podają ci laskę i kapelusz, jak podawało się ongi strzemię
i miecz... Dlatego to w chwilach wielkich wielcy są - w potocznych służbach codziennych zaniedbani... często-gęsto poufni gawędziarze, nie pogardzający łzą rozrzewnienia i kieliszkiem.
QUIDAM
Tym właściwiej należało nam zboczyć tu na chwilę - gdzie, i owszem, wszystko współczesne jest... wszystko... i nic.
PODRÓŻNIK
Jak to współczesne? co?... współczesne - - te różnofarbne marmury - afrykańskie drobnych lombardzkich kolumn?... marmury?... których się już ani kopie więcej...
QUIDAM
To ogipsowana cegła i pomalowana z wierzchu!
PODRÓŻNIK
Te czworogranne nagłowia kolumn, ryte bogobojnym dłutem majstrów z dwunastego stulecia?
QUIDAM
To odlewane hurtem z cynku, a potem okryte złoceniami za pośrednictwem galwanizmu. Gmach taki, jak go widzisz, stawia się dziś w przeciągu ośmiu miesięcy.
I nazywa się to kawiarnią-śpiewającą - ale owóż zasłonę podejmują - szmer magiczny obejma zgromadzonych, iż za chwilę najsłynniejsza ze śpiewaczek ma się ukazać - - oto i ona... grzmot oklasków... czy słyszysz, co ci mówię?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
To nie ona!... zmieniono, widzę, program... Publiczność się kłębi oburzeniem, jak Lewiatan, gdy zmylił się w podrzucie za zdobyczą - - nie opieraj się zbyt ufnie o tę balustradę marmurową – to powleczone blachą drewno.
PODRÓŻNIK
Coś zanosi się, widzę, na wysadzenie sceny ramionami - - śpiewaczka jeśli nie wyjdzie?...
QUIDAM
Bądź spokojny - - czy uważasz głowę i pół ramienia wychylające się zza kulis po stronie prawej?...
PODRÓŻNIK
Widzę kogoś spozierającego bacznie na zegarek, jako kiedy wprawny fotograf odmierza czas działalności słońca.
QUIDAM
To jest przedsiębierca aplauzu i poręczyciel wartości śpiewaczki - skoro oburzenie publiczności dojdzie do obmyślonego naprzód kresu... - ale już - już dochodzi!... słyszę coś podobnego do trzasku łamiącej się poręczy pod naciskiem - teraz - teraz - otóż i ona! - Poręczyciel schował swój zegarek.
Możemy już bezpiecznie opuścić zgrorńadzenie i ochłodzić czoła na powietrzu.
PODRÓŻNIK
Jako? a śpiew?...
QUIDAM
Cokolwiek bądź i jakkolwiek bądź teraz zaśpiewa, przyjęte będzie wytrzymywanym pierw umyślnie oklaskiem. Wybuch zaś ten nie tylko że ocenić, ale i usłyszeć pieśni nie dozwoli - to nazywa się sztuka, w swym rodzaju zupełnie nowa...
Umknij nieco ramienia - - lękam się, ażeby mi nie połamali albumu, w którym życzę sobie mieć coś pióra twojego przed rozstaniem...
PODRÓŻNIK
Pokazałeś mi architekturę, publiczność, smak, styl i sławę... wychodźmy... teraz czas jest, ażebym w albumie twoim zapisał się...
III
(W PAMIĘTNIKU)
1
Nie tylko, pierw się najadłszy Mandragor,
Błądziły w Limbach szalone kobiety,
Nie tylko Dante i trzeźwy Pitagor -
Byłem i ja tam... pamiętam, niestety!
2
Że byłem ? - tomów dwunastu na dowód
Pisać?... sił nie mam, bo myśl mię udławia;
Jestem zmęczony! wolę jechać do wód -
Nie na wyjezdnem się o Piekle - mawia!
3
Wolę gdzieś jechać w pilnym interesie,
Patrząc przed siebie z obłędu wyrazem,
Wieki potrącać, jako grzyby w lesie,
Ludzi, Epoki!... mięszać wszystko razem -
4
Być tam i owdzie - w on czas, dziś i potem,
Jako się wyżej albo niżej rzekło;
A nie równiejszym wracać koło-wrotem,
A nie odpomnić, że zwiedziłem Piekło!...
5
Lecz pytasz: „Owdzie, co ? tak wielce trudzi,
I które z bliskich spotkałem postaci ? -"
- Tam! braci nie ma, ni bliźnich, ni ludzi,
Tam - tylko studia nad sercami braci!...
6
Tam uczuć nie ma, tylko ich sprężyny,
Zdające z siebie wzajemny rachunek,
Do nieużytej podobne machiny,
Puszczonej w obieg przez pęd lub trafunek.
7
Tam celów nie ma, lecz same rutyny
Pozardzewiałe - i nie ma tam wieków -
Dni - nocy - epok - tam tylko godziny
Biją, jak tępych utwierdzanie ćwieków.
8
Nie określone pierwej cyfrą stałą,
Lecz fatalności pchnięte raz ostrogą.
Nie znaczą wcale, co ? kiedy ? się działo -
W godzinę wybić liczby jej nie mogą!
9
Rzekłbyś: w tytańskim z wiecznością zapasie,
Mniejsza! czy biją minuty? czy - lata?
Iż każda wątpi o sobie i czasie -
Każda - dogania się, lecz - nie ulata...
10
Jakby wcielonej ciągle puls Ironii:
Słysząc, wiesz naprzód i wiesz ostatecznie,
Że z godzin żadna siebie nie dogoni!
Że nie wydzwoni siebie, dzwoniąc wiecznie!
11
A ten systemat sprężyn, bez ich celu,
Jakby tragedia bez słów i aktorów,
Jak wielu nudów i rozpaczy wielu
Muzyka, gwałtem szukająca chórów:
12
Raz wraz porywa spazmem za wnętrzności,
Jak nie zwykłego do morza człowieka;
Tylko nie spazmem nudy, lecz wściekłości,
Który, sam nie wiesz, skąd ? i po co ? wścieka.
13
Wtedy to próba jest, wtedy jest waga,
Ile? nad sobą wziąłeś panowania;
Wartość się twoja ci odsłania naga -
I oto widzisz, ktoś-ty?... bez pytania.
14
I iłeś zwał się tym lub owym w Czasie?...
Lub byłeś zwany imieniem twych dziadów,
Widzisz - i ile ? nabrałeś sam na się
Z tradycji ? tonu ? stylu ? lub - przykładów ?
15
Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc, nie wiesz, czy? stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?
16
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą ? - czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie!...
17
Lecz - prawić o tym i prawić na dowód,
Że byłem owdzie? - myśl sama udławia!
Jestem zmęczony... wolę jechać do wód -
Nie na wyjezdnem o Piekle się mawia.
18
Wolę wsiąść na koń z jakim drabem, który,
Prócz ze swoimi, nierad bywać z nikiém,
Historii nie zna, ni architektury,
Milczy jak pomnik, będąc sam pomnikiem!
20
Na dwu-krańcowe wolę ruszyć szlaki
Krajów i wieków, gdzie przestrzeń granicą,
Granica? - czasem... i gdzie, znad kulbaki
Patrząc, firmament cały?... okolicą!
Koniec Prologu
DEDYKACJA
*
Patrzyłem, jak przez szyb brylanty
Promień słońca wbłysł - i zalotnie
Na rzeźbionym czole Atalanty,
Drżąc, rozwachlarzył się stokrotnie.
- Potem, przez liście bluszczów w wazie
Kroplił, i piasku źdźbła krysztalił,
I aksamit czerwonych kotar
Po łamiących się fałdach palił,
Nim złocony grzbiet książki otarł...
**
A była książka klamrą spięta,
A była coś śniącą w promieniu,
Jak gdy powstać chce z trumny święta,
Skoro woła jej PAN po imieniu.
- I było to wskroś pełne blasku
Maurytańskiej obfitości
Lub, jak gotyckie tło w obrazku,
Gotyckiej Boga znajomości!...
[Gdzie słońce igra z ziemi pyłem!...]
***
Wiedząc - że księga spięta klamrą
Mieści poezje, pomyśliłem:
„Niechże w blasku ich chwały zamrą!
Po co ? mam wzruszać wieko księgi,
Mięszając spokój autora - -
Tam - też same blaski i wstęgi,
Co na wierzchu
…............a prawd? - półtora!"
*
* *
*
Dlatego, Tobie, o! Warszawo,
Niosę dziś księgę mniej złoconą;
Dotknij jej swoją ręką krwawą,
Nie dzieweczko, Ty - nie! - Matrono
- Syrena herbem twym zwodnicza,
Lecz ja zmierzyłem Oceany,
A pamiętałem Cię z oblicza,
Jak Ty, samotny! - zapomniany!...
*
* * *
*
Niech dziwo-włose Partenopy
Lub rozkoszne niechaj dzieweczki
Pod swoje pląsające stopy
Zgarniają muszle i kwiateczki:
Niechaj cenią rym, ile chwalny?...
Ile? błogą wiejący wonią;
By odepchnąć grzmot prawdy walnéj,
Niech w dzwoneczki fijołków dzwonią.
******
Powab jest inny dla Matrony,
Wyprostowanej równym czołem,
Ubranym w gęste kłosów plony,
Dla której bardon w rękę wziąłem:
- Ona, jak górne Jeruzalem,
Świadoma hymnu i boleści,
Ani się gorzkim wstręci żalem,
Ni temu wdzięczna, co ją pieści.
* *
* * *
* *
Przyjm... i chęciami chęci zamień,
O! Ty, młodości mej stolico;
Z bruku twego rad bym mieć kamień,
Na którym krew i łza nie świécą!
C.N.
1866
TYRTEJ
[OSOBY TRAGEDII
TYRTEJ, poeta ateński, wysiany do Sparty na wodza
KLEOKARP, areopagita ateński
EGINEA, córka Kleokarpa
DORILLA, siostra Eginei
LAON, przybrany syn Kleokarpa
SYN CHARIKLESA (GOŚĆ), młodzieniec ateński
WÓDZ PARTENIANÓW
PIERWSZA NIEWOLNICA Kleokarpa
DRUGA NIEWOLNICA tegoż
TRZECIA NIEWOLNICA tegoż
DAIM, biegacz spartański
STARZEC-CIEMNY, weteran spartański
HIEROPLIT, jego syn, wojownik spartański
CHŁOPIEC spartański (Primus)
EFOR PIERWSZY spartański
EFOR DRUGI spartański
WOŹNY spartański
CENZOR spartański
CHÓRY ATEŃSKIE: Prawy i Lewy
CHÓRY SPARTAŃSKIE: Partenianów, Chłopiąt, Kapłanów,
Polemarków, Senatu, Równych, Królów Senatu
Rzecz dzieje się w Atenach i w Sparcie
w VII w. przed Chrystusem, w czasie Drugiej Wojny Messeńskiej.]
[Brak początku: pięciu kart oraz górnej połowy karty (stronica nieparzysta), na której
zaczyna się tekst tragedii.]
[OMEG]
[Melchior!... miałożby i *....] że słyszę z jednej i drugiej strony coś jakoby litanię przełamywaną wyciem?...
Coś, jakoby niesionej broni w marszu szczęki?...
Głowa mi cięży - spocznę...
Przylega.
[MALCHER
wstępuje na wyżynę ruin i spogląda dokoła
Od strony tamtej idą, panie, idą jakoby]
[Brak górnej polowy karty (stronica parzysta).]
WÓDZ
odwracając się do falangi i uderzając mieczem w próżnię
Jeszcze raz żelaza poświstem - jeszcze raz płazem – lacedemońskie odepchnijmy powietrze...
Wgarnąć całego nie mogę pod krótki miecz mój - a ty?... a ów?...
PIERWSZY Z SZEREGU
dając cios
Zwichnie mi się rękojeść, albo ten prąd dobieży w przysionek domu rodzinnego.
WÓDZ
I jeżeli się zatlila gdzie belka, rozdmucha pożar...
PIERWSZY
Bo nie było tam Ojców!... jedno byli pastuchy stada bawołów...
*
A Ojcowie nasi nie mieli żon...
*
Kiedy im już zabrakło na hekatombę krwi, kiedy wyszczerbiły się falangi pod messeńskimi kosami, wtedy odstawili żołdaków do owdowiałych łożnic w Ojczyźnie ich...
*
I porywała się ta i owa niewiasta, lecąc do bram na spotkanie posła z pola bitwy.
Ten wiatru poświst, wyrzucony popchnięciem miecza - ten prąd powietrza niechaj szuka matki Spartanki i wygwizdnie w jej siwiźnie słowa przekleństwa.
WSZYSCY
Bo żaden z nas matki nie miał, i nie miał ojca, i żaden z nas nie miał Ojczyzny!...
WÓDZ
Bo my nie Spartiaty, ani lacedemońskie męże - my Partenianie!
I pójdziemy, gdzie granit odpycha morze, i odepchniemy morze stu wiosłami, i odepchniemy ramieniem zmorę wspomnień, bo zahartowano nas pierwej pieluch, a potrafimy znieść wszystko - prócz tej Ojczyzny!...
WSZYSCY
Bo żaden z nas matki nie miał i nie miał ojca - i żaden z nas nigdy Ojczyzny nie miał.
Przechodzą.
MALCHER
Wypróbowali, panie, szabel, wypróbowali... ale co rzekli między sobą? - nie rozumiem - jedno myślę, że tędzy ludzie - - i coś, razem, podobni do owego etranżerskiego-legionu, który w Algierii widzieliśmy...
OMEG
porywając go za ramię
Chłopca z końmi wołaj mi wraz - uchodźmy!
Omeg i Malcher uchodzą w stronę lewą, gdy od prawej wstępuje Chór-Ateński, a następnie we dwa półkręgi rozłamuje się.
* *
*
[I]
CHÓR PRAWY
W człowieka życiu są chwile próżne - chwile czcze. Ale w żywocie prawdy chwil takowych nie ma, jedno jest ciąg. Dlatego Chór-ateński wciąż się wiedzie, jako nieustannie czujny Areopag.
Kto nie rozmawiał z nim ? kto z nim nie rozmawiał... Ale on sam rozmawia ustawnie z prawdy rytmem.
Zachwycił się on raz o pierworządny ton harmonii, który przewodniczy światom, i najnieprzerwaniej kołuje odtąd jak planeta.
Czy widziałeś, ażeby się kiedykolwiek uniósł albo zaśmiał... albo żeby przesyt i znudzenie znalazły się na równej drodze jego? Zaiste, takowego męża nigdy nie było... a wszelako: ateński-chór takim jest.
LEWY
Dlatego: że w życiu męża są chwile próżne, chwile czcze, lecz w prawdy żywocie chwil takowych nie było nigdy.
EPOD
Błogosławione jest światło i nie bywa złorzeczonym cień, ale kto zguby poszukuje, temu jedno i drugie dopiero za znalezieniem przedmiotu sprawuje radość.
CHÓR
Oto - widzę - zbliża się mąż Ateńczyk i poziera dokoła niespokojnie, jakoby, na tym kraju ziemi Rzeczypospolitej tam i sam wzdłuż stąpając, w dwie zarazem poglądać przyszedł ojczyzny.
LAON
Onego dnia, dawnego, kiedy, wyrostkiem ledwo będąc, rzuciłem się ze skołatanej nawy za tonącym człowiekiem, azali rozważyłem w sobie pierwej, iż ocalę dla siebie Ojca i obywatelstwo, i Ojczyznę? - - Podobnie i dziś, tegoż samego siebie poznaję w sobie, albo Boską toż-samość nieustannej nad sierotą opieki!
Jako bowiem, dnia po wszystkie pamiętnego, podołałem był wydźwignąć z toni morskiej sędziwą osobę Kleokarpa, któż wie? azali na próżno wiarę dałem pozorom i wieściom... i czyli nie zbyt płocho się porwałem, ażeby ukrywane wycieczki Eginei aż tu dośledzać!
CHÓR PRAWY
Powiadają mędrcowie wschodni, że na krańcach przestrzeni nieustannie wrzące jest ogromne koło wichrów i ciał, i duchów.
LEWY
Nieustannie parte i okręcane światów pochodem.
PRAWY
Tak samo i na wybrzeżach świata tego nagromadzają się mroki, przez które niejeden duch przechodził bohaterski.
LEWY
A widnokrąg myśli człowieka zaokrąglony jest milczeniem i melancholią.
EPOD
Na kraju tych dwóch Ojczyzn, o! obywatelu ateński - wśród ruiny tej, której dwa ościenne ludy nie śmiały podnieść z upadku i która przeto legła dwakroć głębiej, iż środków i sił miała dwakroć - - o! obywatelu ateński - tu ? - kogo przychodzisz szukać i jaka cię utrapiła niespokojność ?...
LAON
Pogodnie jest lśniący hełm Minerwy, a słowa umiejętnego męża nie są porywcze. I tragiczne także umysły chórów, przechadzając się po krańcach sceny żywota, łacniej mogą o burzach mówić i wyrokować o nawałnicy morskiej, kształtne podnosząc z piasku muszle niżeli ów widziany z dalekości pod walącym się masztem sternik. - On się wydawa im tak drobny, jak odłamek koralu, który na morskim brzegu tam i owdzie zarył się w piasek...
CHÓR
Człowieku! który wyziewem niewolniczej azjackiej przypowieści obejmasz jasną prawdy rdzeń, a który masz gest i postawę, i ubiór obywatela ateńskiego, nie o-powiadaj, jeno powiedz.
LAON
Metek nie jestem, i podobno że nieco więcej niż izotel, a prostatem mym człowiek areopagita, któremu uratować życie dały mi bogi. Urodziłem się pono na dalekich brzegach Fenicji, a odrodziłem się na pianach fali morskiej - mężem uczyniła mię galera czarna z czerwonym żaglem, a obywatelem lud ateński na progach przysionku Tezeusza.
Areopagita Kleokarp jest mi ojcem wedle sprawiedliwości...
Sprawiedliwość od Boga-bogów idzie.
Kleokarpa pierścień na palcu moim nosząc, nie przyozdobiłem się świecidłem zewnątrz ponętnym. Są albowiem burze i nawałnice nie tylko owe, które widujemy z dachów w odległości, ale i te, co samychże przysionków kolumnami wstrząsać umieją.
Oto, szlachetnego Kleokarpa dostojna córka od niektórych dni znika z domostwa i powiadają języki niewstrzymane, że chadza według poszeptów Tyrteusza, odkąd tego poetę wielka wyrocznia podała głosowi ludu ateńskiego, a Ateny go stawią na czele zastępów lacedemońskich.
CHÓR PRAWY
Jako wspaniała jest demokratyczna ateńskiego ludu swoboda... jako wspaniała!... Ale prądy głosu ogólnego zdradliwymi bywają i bystrymi falami swymi łatwo mogą grochowe ziarnka unosić. Dlatego nieuzasadniona często wieść tym skorzej porywaną jest, im lżejsza.
LEWY
Dlatego w rzeczach treści boskiej do cichego ty raczej Areopagu o nocy idź. - A jako jest niebieski obszar firmamentu w całym majestacie wszyst kich gwiazd, tak wypogódź pierwej w piersiach twoich wszelkie uczucie - i niech się tak wygwiaździ każda twa myśl i słowo jedno po drugim.
CHÓR PRAWY
Ku temu-to salamiński Solon utwierdzić podążył starożytne Areopagu kolumny: ażeby tam, gdzie samodzierżstwo ludowego-głosu nie jest bynajmniej tamowane, miarkowało się w sobie na kształt morza, dośrodkując do głębi i okrywając się z nadwierzcha lekkimi piany.
Areopagu ciche koło, pod gwiazdami zasiadające w nocy, głębią jest - a pluskającymi tęczami z wierzchu są uliczne wrzawy i wieści płoche, i szumiąca w słońcu popularność.
LEWY
Przecież daleko łatwiej jest posłyszeć otrzymane ze Sparty wiadomości, jeżeli kto je pierwszą ręką miał, niżeli od środka ziemi, z samych Delf, wygłoszone słowa Apollina umieć odgadnąć, albo umiejętnie odgadnione powtórzyć zdrowo.
EPOD
Przeto, o! ateński obywatelu, wiedz, iż dlatego właśnie Chór spotykasz, który tu po słowa prawdy przyszedł, aby mu nadlatywały stąd i zowąd. Jako kiedy, poszukiwając ziemi środka, Jupiter rzucił orłami dwoma od zachodu i wschodu niebios, ażeby się nad okopami Delf spotkały.
LAON
O! stugębna wieści: któż cię nauczył okradać bogi z prawd, a ludzi z serca i otuchy, by nie narodzoną jeszcze przyszłość na szwank narazić? Podobna Molochowi Ammonitów, którego brązowy posąg w dziecinnych snach moich mię utrapiał, przeciągając rozpalone do czerwoności ręce swoje w mrokach północnych nad trzcinowym sieroty łożem.
Ale oto spostrzegam w dali męża, którego po chyżości samej łatwo poznać, że lacedemońskim jest biegaczem: widzę, jako, utykając przed się ostrzem kostura, przerzuca się i toczy po pagórkach, niby rozigrane koźlę młode... Ten, zapewne z wiarogodnym wysłany będąc słowem, albo i z nakreślonymi
ręką pewną znaki, podąża... podąża... i już jest wcale bliski.
EPOD
Stało się więc, iż odpowiedzią Chóru jest objęcie w siebie i tego głosu, który zapytywał go przed chwilą i który nieledwie że popędliwie mu zaprzeczał. Podobnych temu prawdy zwycięstw daleko więcej bywa niźli piasku atomów na wargach morskich!
Laon przechodzi ku głębi sceny, gdzie pod kolumnami dwoma spotyka się Chór prawy z Chórem lewym i od czasu do czasu wiąże Epod. - Laon nieco bliżej przodka sceny, przed miejscem właściwym Epodowi, wstrzymuje się.
Daim po ostatnim skoku swoim odmienia krok i wchodzi z szczególną starannością.
CHÓR PRAWY
Ten sam, co ledwo chwila temu jako rozigrane gził się koźlę... ten sam zbliża się kroki kapłańskimi...
LEWY
Wedle Likurgowego testamentu, z którego tyle im zostało wokoło nich, iż układnie ruszać umieją członkami ciała...
EPOD
Zaprawdę - człowiek odpowiada całym sobą pierwej, niżeli folgę dawa słowom.
CHÓR
Nie ku czemu innemu Ateński-chór pogodnie się okręca w rytmie planet.
LAON
Mężu spartański! jeżeli biegaczem jesteś, wygłoś nakazaną tobie z góry powieść, a jeżeli, co większa, masz tablice porozumiewalnymi znakami zewnątrz jasne, tedy, zapytuję, czyim rękom i oczom i czyjej są przeznaczone umiejętności?
DAIM
Słowem pierwszym od Sparty: „Zwyciężyć albo zginąć!"
A lacedemońskim pytaniem te drugie słowa: „Gdzie wódz?"
A trzecią likaońską przypowieścią, iż każdy z żelaznym mieczem swoim stoi jak wryty.
Okrągłe puklerze, i torby chleba, i powózek smarowne koła w oczekiwaniu drżą.
Sto świń dzikich a tucznych mają kapłani, kiedy zechcą, i trzymają ogień w pogotowiu, siedząc a myśląc.
Ale Równi wysłali gońce i biegacze, jako ja jestem, i nauczyli ich na pamięć wszystkiej powieści, którą rzekłem, ażeby o wyczekiwanym wodzu dostać języka.
A teraz: trwać mam tu, aż mi kto powie, co? na powrót godzi się odnieść - bo zaprawdę że już i lakońskich brakuje słów, tak bardzo wiele powiedziawszy!...
CHÓR LEWY
Ci ludzie narodowy zatracą język przez wyskok sił...
PRAWY
Jak stracili już jedno pokolenie samowolną banicją Partenianów...
EPOD
Nie powiedziałeś zbyt wiele, mężu spartański, jeżeli daleko więcej w zamian wyglądasz. - Naucz przeto uczciwie pytających o tym wszystkim, cokolwiek w tak przeważnej chwili wiedzieć należy.
DAIM
Niewolnikiem będąc, o! obywatele, nauczony jestem zwłaszcza trwać i milczeć.
LAON
Wszelako, ateński niewolnik swojemu jedynie panu powolnym bywa, mianując się równym poza domem każdej osobie. Zaś inaczej jest aż dotychmiast z powolnością ludu spartańskiego - i dlatego ja ci nakazuję: mów, co wiesz.
CHÓR
Ten się sprawił, zaiste, jako Rzeczpospolitej obywatel trzeźwy i czujny - używając prawa, które mu dano, ani je w niepożyteczności zatrzymując... Biegaczu spartański! tobie nakazujemy: mów, co wiesz.
Chwila milczenia.
LAON
Mów, co Równi trzymają między sobą?...
DAIM
„Zwyciężyć - lub zginąć!"
LAON
A lud?... co trzyma?
DAIM
„Zginąć - lub zwyciężyć!"
Chwila milczenia z obu stron, jakoby rozważając powolnie Daima odpowiedź.
*********************************
CHÓR
Zaiste, chrobra jest w prostocie swojej lakońskiego języka siła i treść!...
Zaiste, chrobra!... ale rozliczniejsze są daleko obyczaje ludów na świecie, i wygłosy, i powiedzenia im właściwe. Dlatego Ateńczyk wszystkie piękna każdego narzecza woli objąć, albowiem świątyni nikt nie stawia z jednej kolumny.
LAON
do Daima
Jeżeli przeto pomiędzy Równych okrzykiem a okrzykiem ludu jest różnica... tedy, w całej Lakonii, widzę, iż takiego nie ma męża, który by tymczasowo ponieść umiał trudy Harmosta ?!...
DAIM
z niejakim oburzeniem
Hierop1it dzielny trwa!
CHÓR
Obywatel nazwiskiem Hieroplit kto jest?...
LAON
Kto jest człowiek nazwiska nieznanego?
DAIM
nieco poruszony
Od Lakońskiego-golfu do Zatoki-Korynckiej cały świat o Hieroplicie wie, że dzielny jest.
A kto więcej rózgami był okładan? - niechaj stanie...
A kto świsnął z ołtarzy więcej bułek i z kolegami w równi się dzieląc zjadł? - niech mi zaprzeczy.
Azali messeńskie dziewczyny nie szalały, kiedy nad granicą kozy pasł?...
Azali nie płynął aż do Krety, gdzie bywa mądrość?...
„Hieroplit!" kto zakrzyknął, kupę powiedział... i takowy odpocząć sobie może jak w święto wół.
CHÓR
Osobo lakońska! czy nic więcej o pospolitej rzeczy spartańskiej nauczyć nie masz ?
DAIM
Górą Hieroplit - górą!
Zginąć, albo zwyciężyć - -
CHÓR PRAWY
Zaledwo że z Focydy powiał wiatr i jeszcze nikt słowa wyraźnego wyroczni nie zna. - Cóż się godzi mężowi temu odrzec i jakiej powieści się nauczy zmordowany Lakończyk krótką rozmową?
LEWY
Dla wyrozumiewających wyrocznia dawa myśl - dla gwałtownych i krzepkich - nagi ukaz... a oczekiwanie dla pierwszych niewyraźnym tylko prologiem bywa.
EPOD
Spartański biegaczu! w dni niewiele naznaczony przez bogów Harmost do Lacedemony zdąży. Ateny podejmą imię jego rękoma swymi z kolan bogów, ale czyli przez pogodne błonia Arkadii ? - albo czyli po gruzach tych przechodzić będzie?... czyli może wioseł pięćdziesiąt poniesie go brzegami Cyklad do Likaońskiej Zatoki?... tego ani wiedzieć dotąd niepodobna... ani wiedzieć się godzi w wigilię wojny...
DAIM
Niewolnikiem będąc, o! obywatele, nauczony jestem zwłaszcza trwać i milczeć.
LAON
Synem przygotowanej do walk będąc Ojczyzny, umiejętnie czuwaj w roztropności.
II
Opodal jednej z bram ateńskich - uprzedni dziedziniec letniego domostwa Kleokarpa - po dwu stronach laurowe chodniki i marmurowe lawy - przed jedną z ław krosna i co do tej roboty się należy - czas nad-wieczorny.
Dorilla chwilę pogląda dookoła - Egiriea wchodzi z głębi sceny.
EGINEA
wchodząc
O! jakże szybko ubiega czas, Dorillo, gdy użycie jego, na przemiany, od nas i nie od nas znów zależy.
DORILLA
Ale kto oczekuje zarazem Ojca, pana domu, siostry i przybranego brata, ten zależy we wszystkim nie od siebie...
EGINEA
zbliżając się do krosen
Poglądam na ostatni ścieg mej igły...
DORILLA
Czy? ażeby przypomnieć sobie ciąg rozmowy, którą nagle przerwawszy opuściłaś była progi domowe na tyle czasu!...
EGINEA
Dlatego przypatruję się, o! siostro: którą z barw wypija skorzej słońce? jeżeli kto pozostawi krosna cudze na powietrzu odkrytym przez tak długo...
DORILLA
Nie sądź, Eginej! że tę niską wymyśliła przeciwko tobie psotę mało cię kochająca siostra - ale ta, która została domu panią w nieobecności trojga osób... sama... rozkazała, ażeby krosna tak pozostały...
Niechby z Areopagu wracający Ojciec i Pan, przechodząc, zobaczył pustą ławę i porozrzucane włókna, a na zapytanie jego, z władzą rzeczone, odpowiedziałby sługa ogrodowy albo która z niewolnic - nie Dorilla!
EGINEA
Któryż Areopagita kapłanów nie zna i nie wie, jakie się obchody przygotowują na dni świąt? - albo który, przez Pnyx przechodząc, nie spotyka mistrzów chóralnych, ażeby miał nie przywieść sobie na myśl, ile prób rabiają córki ateńskie, zwłaszcza jeżeli mają być nowe hymny w użyciu?...
DORILLA
półgłosem
Przez poetów pisane nowych...
EGINEA
...zwłaszcza jeśli być mają nowe hymny i jeżeli córka Areopagity jest koryfeą, odpowiadającą za cały jeden chór.
DORILLA
Zapewne, że o tak świętych pracach zwykło się (jak mówisz) wcześnie rozmyślać, nie zaś w jednej chwili... nagle...
EGINEA
Przypomniałam sobie sen, Dorillo!...
DORILLA
A!... i wytłumaczonoż go pomyślnie?... A!... i musiało być dzisiaj dość ciekawych w wilgotnym przysionku Fobetora?...
PIERWSZA NIEWOLNICA
wbiegając
Ogrodowy sługa postrzegł Pana i Ojca już pod modrzewiem wielkim, gdzie rozchodzą się miedziane-drogi...
DRUGA NIEWOLNICA
Sługa ogrodowy dawno już postrzegł Pana i Ojca pod wielkim modrzewiem - łaziennik ma polecenie zgotować kąpiel.
TRZECIA NIEWOLNICA
Pan i Ojciec postawił nogę na ziemi swojej - bliski jest...
DORILLA
Opowiesz mi twój sen, koniecznie! twój sen mi opowiesz...
EGINEA
Opowiem ci, gołąbko moja...
Siada do krosna.
Kleokarp wchodzi głębią sceny - poprzedzają go niewolnicy - pogląda maleńką chwilę na córki swoje i daje im znak ręką, aby na miejscach pozostały, przechodząc jak człowiek znacznie znużony.
KLEOKARP
z błogim uśmiechem
Zaiste, że nie egipskiego to przysionek domu - gdzie mężowie w zaściankach niewieścimi zajęci są sprawami, a ruchawość i język kobiet rozlegają się naokoło...
Przechodzi ku stronie, gdzie bieleją kolumny przysionku.
DORILLA
na stronie
I oto jeszcze pochwalona!... i pochwalona jeszcze...
Do Eginei
Widzę, o! siostro, że służyłaś dziś bogom.
EGINEA
powoli krosna swe zwijając
I że w imieniu twoim zawiesiłam wieniec róż białych, gdzie płoną same.
Pierwsza Niewolnica zbliża się z poleceniem do Dorilli
DORILLA
wstając z miejsca swego, do Eginei
Dzięki tobie - gołąbko moja... przygotować Ojcu łoże pośpieszam.
EGINEA
Ile razy go widzę, gdy po areopagowym wraca czuwaniu, zdaje mi się, że bielmo księżycowe uniósł na świętych włosach swoich i że gwiazdy zaciekły mu w źrenice... siostro - niech ja Ojcu zgófciłję łoże!
DORILLA
Dziś - służyłaś już bogom.
Uchodzi.
EGINEA
poglądając za uchodzącą siostrą
Córkom bogów! - - Jupiterowym córkom, które zaręczają natchnienia dla Poetów -
Pytanie jest, azali więcej i bliżej bogom służy powolne i proste serce niewiastki cichej, krzątającej się w obrębie ścian domowych?... czyli raczej, kto całą swą postacią w naznaczone z góry wyroki wchodzi – i wchodząc...
i wejść mając... i usiłując wejść... i cofnąć się nie mogąc... i cofnąć się targając... drży?!...
Z głębi chodników laurowych upada kamyk, obwinięty w różdżkę pełną kwiatu granatowego.
EGINEA
podnosi kwiat i, podbiegając ku cieniom laurów
Kroku jednego naprzód!... czy nie mówiłam, że najwcześniej o pierwszej gwiaździe...
TYRTEJ
z głębi cieniów
Zdawało mi się, że wznijdzie, skoro tu wejdę, i że wystąpi na niebiosa, kiedy ją wskażę palcem...
EGINEA
groźnie
Jeśli jeden krok zrobisz naprzód!... to... to: nie o pierwszej gwiaździe, ale o siedemdziesiątej siódmej...
TYRTEJ
znikając w cieniach drzew
O całej Drodze Mlecznej...
PIERWSZA NIEWOLNICA
Domu waszego syn - Laon, brat wasz - niewolnikowi konia oddał i ma się ku wam.
EGINEA
wskazując krosna
Myślę, że Pan i Ojciec wieczerzać zechce małą chwilę, niżeli upadną pierwsze mroki...
Niewolnica Pierwsza i inne dwie krzątać się poczynają około zestawienia siedzeń i przy- borów potrzebnych do wieczerzy.
LAON
wchodząc
Widzę, że bliźnięcy twojemu kwiat granatu mimowolnie uszczknąłem - może nawet z tegoż samego krzewu? - może z tejże samej nawet gałęzi?... skąd? wzięłaś twój, dostojna siostro!
EGINEA
zapinając kwiat w warkocze
Służy mi jako wzorzec w drobnej robocie niewieściej i nieledwie że wyrasta tu przed krosnami - a twój ? - o! dostojny bracie... twój niech spocznie w bujnych włosach Dorilli, ażeby obie siostry w równym były ubraniu...
Nie przerywając słów, umyślnie
...wszelako nie nawykaj opuszczać sióstr, wszelako nie opuszczaj gołąbki naszej Dorilli na tak długo...
DORILLA
od strony przysionku, gdzie przewodniczy zastawiającym wieczerzę
Laon!...
EGINEA
Podaj nieco skroń twoich - on chce, ażebyś upięła we włosy kwiat, który przyniósł...
Kleokarp od przysionku zbliża się wolnym krokiem ku przygotowanemu wieczernikowi, a spostrzegłszy Laona, daje mu uprzejmy znak swą ręką - -po czym na przysłanej ławie się układa. Laon i niewiasty zbliżają się.
LAON
Żeby cię oglądać spoczywającym, o! Parne i Ojcze mój, nie wiem, skąd potrafiłbym lub chciałbym zdążyć - ale mi powiedziano na Pnyx (o czym i sam mógłbym był się domyśleć), jak dalece miały być ważnymi Areopagowe zagajenia nocy ostatniej (jeżeli takowe innymi były kiedykolwiek!).
Przeto, ażeby myślom twoim i upodobaniom nie być dalekim, przyjąłem wdzięcznie zawezwanie przełożonych nad robotami portowymi Mężów, którym uprzejma należy się powolność, i ludzi rzemiosła, w którym, powiedzieć mógłbym, iż do bezużytecznych nie liczę się. A jako jest zupełny we wszystkiej okrągłości swojej orzech świeży, kiedy, ciężką odtrąciwszy z siebie zieleń, wytoczy się sam, złoty i dojrzały - tak udatnie skończoną spuszczaliśmy koryncką galerę nową na pełne morze, czego się ani bez libacji wstępnych, ani bez przygodnej wycieczki czynić nie zwykło.
KLEOKARP
Nie na próżno!... nie na próżno powtarzać zwykłem, o! Laonie, że Jowiszówna-wielka, glaukimi na Ateńczyków poglądając oczyma, przypomina im błękitne obszary mórz.
Niech narody-wyrostki ufają raczej w krzemiennej sile ramion, a ich szybkość i zwrotność niechaj od jeleni bierze przykład i stanie się uradowaniem klaszczących widzów lub tych, którzy wydzielają płacę w czas igrzysk... Lecz obywatel dojrzały, lecz umysł wolny, wyręcza elementem dziką-siłę - i on w jej rozhukaniu nie pokłada dobra publicznego...
Cóż? zaiste, podobniejszego do rzeczy boskich nad gwiaździarską ową umiejętność, której słodki nasz Tales przewodniczy - mąż, którego badaniom zarzucają wszelako płonność!...
EGINEA
We wszystkim niżsi - Ojcze! - niżsi od służebnej kucharki mędrca...
DORILLA
...Która przynajmniej była mu użyteczną w prostocie swojej...
KLEOKARP
dalej do Laona
...Powiedzieć by można, że jeżeli nauczony w niebieskich rzeczach człowiek powraca wejrzenia swe ku ziemi, tedy wraz obejmuje nad elementy rząd i o tyle zbywa się siły dzikiej, ile potęgą morza się wyręczył – elementu, który nie więcej i nie pierwej człowiekowi podlega, jedno jak prędko i o ile umysł jego zapatrzył się w niebiosa.
EGINEA
poglądając wzgórę
Jako kwiat na wysokości rośliny swojej, tak mi się wydawać zwykły gwiazdy, iż są kwiatem wysokości świata tego...
...Dosyć jeszcze czasu, nim pierwsza wznijdzie!
DORILLA
poglądając niżej
Oto wchodzącego śpiesznie gościa spostrzegam...
LAON
Poznaję gładkiego syna Chariklesa!...
GOŚĆ
zbliża się krokiem zadyszanym i odzywa gwałtownie naraz do wszystkich osób
Żaden koreb! - żaden koreb... najzawołańszy żaden jeździec tyle i w tak krótkim czasie nie przewiał pyłu, ile go dziś rzuciły wokoło miasta tesalskie kopyta konia mojego...
Spostrzegając obecność starca
Trzeciego Areopagity czcigodny dom nawiedzam...
Zajmując wskazane miejsce i ciągnąc rzecz, niekiedy wielkim zadyszaniem przerywaną
Odkąd już tajemnicy nie ma bynajmniej, a wieść stała się prawdą...
Hamując się na chwilę obecnością Areopagity
Ile - że żadnej już nie ma tajemnicy: podążyć jeszcze chcę opodal, choćby na chwil niewiele, do rodziny czcigodnego Pentekontarka, gdzie czuwanie przeciąga się w noc późną.
W różnych miejscach, dopiero się z ust moich i ode mnie się pierwszego dowiedziano nieodmiennej a dziwnej prawdy o szczególnym Tyrtej a przeznaczeniu...
Laon, z oznaką lekką wstrętu, obraca się do Areopagity i pogląda na lica niewiast.
...Niewiele jeszcze temu dni, pomnę jak dziś, kiedy na rzecz małych--bakanalii napisałem był ów wiersz (dla którego jednogłośnie pogardzono Tyrteja rymem). Któż ? wtedy w całym mieście byłby się poważył dopuścić, choćby jak coś najoddaleniej prawdopodobnego, że ten właśnie, że ten
nieledwie wyświstany rymotwórca w Apollinowym stanie wieńcu na progach wielkiego Tezeusza!
KLEOKARP
z półuśmiechem
Ta więc tylko już jedna zostanie tajemnica: ile? oczekiwać było trzeba na dzień białym kamykiem naznaczony, ażeby rym Wyroczni, nadeszły z Delf, we właściwej jasności dał się odczytać...
Kleokarp daje znak niewiastom, ażeby się od męskiej rozmowy oddaliły - Eginej i Dorilla ujmują się za ręce i powoli odchodzą w cienie laurów...
GOŚĆ
jak od początku, mówi bez uwagi na obecnych
Niezbyt jeszcze dawno, i tu, opodal, przed domostwem czcigodnego Pentekontarka - pomnę jak dziś - któż nie mówił o chromym Tyrteuszu, że jest „kulawy"? - któż go i „jednookim" nie nazywał mową człowieczą? Dziś, kiedy stu jazdy spartańskiej z koni zsiadło i zatknęło długie swoje włócznie przed świątynią wielkiej Minerwy - kiedy lud ruszył od Pnyx patrzyć na opienione konie, na chlamidy czerwone i na milczące postacie mężów brązowych... Dziś, kiedy powoli wchodził Tyrtej na marmurowe stopnie, a chór stał pod rzędem kolumn, sam do kolumn podobny... Dziś - zauważono, że nie jest bez osobnego wdzięku kolebanie się w chodzie szczęśliwego bogów ulubieńca! Że podobną ochwiejność kroku mają męże nawykli do panowania falom morskim lub nieskorzy do ubiegania się o rzeczy, które powinne są ich czekać. Dziś, zaprawdę, dopiero spostrzeżono, o ile i samo nawet przyćmienie oka lewego znamionuje wzrok rzutny i trafnie do u-celania uzdolniony... Dziś... stał się głos bogów głosem ludu...
Niech żyje Harmost! — słyszę rżenie konia mojego...
Podnosi się i nieledwie bez pożegnalnego znaku odchodzi, sam w sobie zadumany.
KLEOKARP
Mniemań ludu niestałość i sądzenia jego do fal podobne morskich zaledwo by powinny niepokoić tych, którym się przedstawują elementa w postaci ich zewnętrznej, nie w zawiadującym nimi prawie. - Ale zawiść, miotając sercem człowieka, nie dozwala dostąpić myśli tam, gdzie ostatecznie-pierwsza prawda przebywa i każdemu, co dobiegł jej, wydziela sił we dwakroć tyle, ile na dobieganiu z-użył.
Zniechęceni niesprawiedliwością współczesnych są podobni do człowieka woźnicy, który by, zapatrywając się na koło nieustannie okręcające się tam i na powrót, zwątpił o podobieństwie iścia naprzód - zaś ludzie zawiścią udręczeni poglądają jedynie obok siebie i mocni są tylko o tyle postępować, ile mają współzawodników przed oczyma... Ci i tamci pracować się zdają, ażeby panowanie elementów nad prawdami wstecz bogom i cnocie uzasadnić, a boleść ich wewnętrzna z tego pochodzi, iż, nie wiedząc, że przeciwko sobie samym działać pragną, cierpią, iż działać nie są w możności.
Kleokarp z wolna się podnosi i opierając ramię na Laonie ma się ku przysionkowi.
Czy i ty, o! Laonie, poczuwałeś omacną chwilę zawiści za dowiedzeniem się o szczególnym Tyrteja losie?...
LAON
Podpierając ramię twe, o! Panie, brakuje mi tylko jednej rzeczy, ażeby
zupełnie być szczęśliwym - - Ojcze!...
KLEOKARP
Laonie - synu - mów...
LAON
Ramię twoje, Ojcze! podpierając... chciałbym być bliższym tobie... krwią...
KLEOKARP
Sióstr masz dwie...
LAON
Sióstr dwie...
KLEOKARP
Czy nie obie zarówno bratem cię zowią?
…..............................................................................................
Zachodzą w przysionek domu - Dorilla występuje pierwsza z cieniu laurów, a drugą
stroną niewolnice, którym owa w zwijaniu wieczerzy przewodniczy.
DORILLA
Siostro Egineo! patrz, jako w czarze, której nie dopił Laon, odbijają się i szklą wczesne gwiazdy!...
EGINEA
obłędnie
Wypij je, siostro moja - - - zdaje mi się, że słyszę rżenie koni...
DORILLA
To nadobny syn Chariklesa obiega miasto, prędszy nad wieść.
EGINEA
zatrzymując się przed domostwem
Rada bym doczekać się dziś śpiewu-słowików...
DORILLA
Nie pozwolę ci, jeżeli mi nie opowiesz snu twojego.
EGINEA
Nie opowiem ci snu mojego, jeśli mi pierw wysłuchać nie dasz, co słowiki o swych snach powiadają.
DORILLA
wchodząc w przysionek
Pomięsza ci się w główce twojej, i będziesz mi opowiadać potem rzeczy słowicze.
III
Inna część ogrodów Kleokarpa. - Noc.
EGINEA
Zdawało mi się, że upadł kwiat granatu, ale to, widzę, upadł suchy liść...
Wydawało mi się, że gwiazda przeleciała zniecierpliwiona, ale to tylko świecący przemknął robaczek.
To, co jest na niebiosach, wydaje mi się jaśniejącym w przygodach rzeczy poziomych, gdy poziome odnosi się przed oczyma moimi na niebiosa. Ziemia i eter!... odcofnęłyż się ode mnie? czyli mię ogarniają wirem nieznanego szału?...
Teraz - teraz - - sobie samej, niestety! ufać przestawam: potrąciłam-że kamyk okrągły stopą niepewną i drżącą?...
Garnąc ręką ku ziemi
Ale owo i kwiatu pąk wilgotny - owo i uskrzydlający mię dreszcz, co przenika zupełnie całość istoty, tętniąc silnie, rączo i równo, jakby odpowiadał z wnętrza człowieka akordowi rozbrzmiewającemu na niebiesiech...
W rytmie cała się czuję, i oto już nie będę więcej omylona... to... on!
TYRTEJ
Zatrzymałaś mi dziś bicie serca dla upadku kamienia na ścieżki twoje, a wydało ci się grubiaństwem wszechprawo świata - - Herkules boski byłżeby w sile docisnąć kwiatem wątłym na odległość tak wielką?...
Niewiasto czarująca! kamyk ten w kwiecie uwikłany?... to tajemnica święta rzeczywistości... to właśnie że jeden z najdroższych twojej płci klejnotów... to świat wasz... i to cię tylko obraziło!... Zaiste, potrąciłaś
się o świat-cały gniewem twoim -
Po chwili
„Tak jesteście wy wszystkie!" - zwykłem był kiedyś mawiać, bluźnić; dzisiaj mówię: „Tak ty na jedną chwilkę-chwili bywasz..."
Tak bywasz - mówię - i Ty...
EGINEA
Więc dlatego? - o! Tyrte - omyliłam siostrę i dałam się sędziwemu Ojcu omylić, aby pierwszym spotkania naszego słowem było nieporozumienie i tęsknota do wyrzutu podobna. Dlaczegóż serce, oczekując, nie oczekuje nigdy według kształtu, w jakim rzeczy po sobie następują i zdarzają się?
TYRTEJ
To jest jeszcze owe ziarno kamyka, objęte purpurą granatowego kwiatu i nadające całości wagę konieczną...
Kwiat skoro na zamierzone upadnie miejsce, odtoczy się wraz kamyk okrągły...
A któryż go przechodzień nazajutrz pozna, lub z twardego czoła jego wyczytać potrafi, co? ten kamień spokojny poczynał w nocy -
EGINEA
Idziesz za myślą twoją, Tyrte - ja, tu, za sercem przyszłam.
TYRTEJ
podając jej rękę i ramię
Nie zbłądziłaś.
EGINEA
Oto mi powiedz raczej ty, co? poczynałeś w dniu ubiegłym...
TYRTEJ
Dawałem życie, by wziąść żywot, a odbierałem co?...
Poglądałem na oblicza żółte zazdrością i musiałem przeto odgadywać wartość całości społeczeństwa, a tę odgadywać musząc, przynaglony byłem widzieć przyszłość... a przyszłość pojmując, wyniszczały mię smutki, i myśliłem, żeby też coś robić, o co by mię pod wieczór słodki głos zapytał: „Co? dziś robiłeś..."
I urwałem amarantowy pąk granatu - i oplątałem weń kamyk okrągły - i podniosłem ramię moje, patrząc w niebiosa, a zdawało mi się, że wybłysła gwiazda z eteru... I rzuciłem kamykiem w mirtowe przed-domie Eginei, popełniając nie znane dotąd grubiaństwo: samej ciężkości ciał dotkliwych!
To robiłem... i sporo innych rzeczy, ale wszystkie są smętne! - albowiem oblicze wielkie całych Aten, po pierwszy raz się ku mnie obróciwszy, po raz się ostatni obróciło...
Żegnać? mam - witać nigdy nie dano mi swobody, a jednakowoż wszystko, i co krok, witać - witać - muszę... U każdej z bram trzynastu mogę być pewnym naprzód, że napotkam znajomości trzynaście, które
mię dziś poufnym raczą uśmiechem...
Przy Ceramice wstrzymuje jeździec konia swego i, zeskakując lekko, pochyla się w objęcia moje: „Boski! miły! Tyrteju..." - to Chariklesa syn (który mi urągał mało dni temu)...
W cieniach kolumn Victorii stoją zacne matrony i córy ich - ta i owa rzuca mi różę białą, zapominając, do ila jest trudno kwiaty podejmać, skoro się kulawym przyszło na świat...
(Dni temu niewiele tak dobitnie piętnowały one moją ułomność!...)
Przed Prytane uderza mię w ramię mąż sędziwy, z wielkim pocztem idący (a którego że na życiu nie widziałem): nic nie rzekłszy, pośpiesza dalej z tajemniczym wyrazem spiskowego.
A około Lyceum! - a przy Teatrze! - przy Teatrze?... dlaczegóż to wszystko nie przy Teatrze jedynie?!...
U ostatniego wschodu świątyni Bachusowej przypada mi do kolan ogromny mąż, i, obzierając się jak zbrodzień, szepce: „Do nas, do nas... osobo przejrzana na niebiosach! - takiego-to my, wielkoludy, wyglądamy..." To niejaki Carohaj, Scyta (z narodu, który mię nazywał ślepym i kulasem, gdy u jego Prostata uczyłem dzieci).
Piękne są Ateny! - święte miasto i umiejące, jako widzisz, dawać siłę wybranym synom swoim... dawać im siłę na wtóry dzień po usłyszeniu głosów Bożych, gdy rozbrzmiewają stanowczo nad człowiekiem przez żywot jego cały pomiatanym. Gdyby można było dorzucić grochowymi
ziarny do Olimpu, przewotowałby może lud ateński wyroki i samego Apollina...
Postępują razem - Tyrtej się zatrzymuje i poczyna z westchnieniem:
Czemuż?... ich pieśni już tak mało pewna
Treść - i skażonej całości?
Lutnie ich czemu?... z łomliwego drewna,
A nie ze słoniowej kości?...
- Ta ich łomliwość czemu jednak rzewna?
Spyta mię serce, łzom żyzne:
Wygnana, oto, wdzięki swe królewna
Kryje w poziomą pstrociznę!
*
I ów, co boski duch na dziejów karty
Bierze - jak orzeł na skrzydła
Słońce - - Poeta! czemuż nie pożarty
Przez lwy?... lecz stłoczon od bydła...
- Orfeusz czemu ? mógł piekielne larwy
Zebrać na strunę jak pyły
I zatrząść nimi, nie zmieniając barwy
Słów - ni poniżając siły?...
*
Furiom wspaniałej nie zabijał Ody
Na hekatombę piekielną,
Choć szedł po żonę urodziwą - młody -
Śmiertelny, szedł po śmiertelną...
…........................................................
Gdy ty! co śladem tak zacnym ozutą
Nogę, jak w złotym koturnie,
Na popiół stawisz Erebu, jak dłuto
Miękkiej dające kształt urnie;
Choć bóg piekielny nie groźnym już bóstwem
Tobie, przed tobą zjednany:
I ty, w purpurze (która jest ubóstwem),
Ty - król - ty! - czemuś poddany?...
*
Po chwili - z rodzajem obłędu
Cedr nie ogrody, lecz pustynie rodzą:
Próżnia - kołyską olbrzyma...
-Eginej!... wielcy poeci przychodzą,
Gdy poetów wielkich nié ma...
Ciszej
Lecz dziejów karta ma niejedną stronę:
Jest słowo z brzmienia, jest z ducha;
I bywa z dachów poetom głoszone,
Co powiedział wieszcz do ucha.
EGINEA
Ścieżki już nie ma dalej... pozwoliłam ci kroczyć na wolę niosącego cię zapędu, aż oto uwikłałeś całe czoło w gałęzie lauru.
Odczepiając mu włosy z liścia
Zaiste, że poeci wielcy nazbyt długi po sobie przestanek zostawili...
TYRTE]
Tak było zawsze, o! Eginej - - i to jest właśnie, co ci śpiewam - posłuchaj jeszcze:
*
Cedr nie ogrody, lecz pustynie rodzą,
Próżnia - kołyską olbrzyma;
Wielcy-poeci... dopiero przychodzą,
Kiedy ich nié ma!...
…..........................................................................................................
Popsowałaś mi całą piękność rymu i odczepiłaś mi z włosów wszystkie wawrzyny, pomiędzy które mię chore oczy moje i brak ścieżki zaplątał - och! nie tego, nie tego wyglądałem i upragniałem od kobiety.
A jednakże tobie powiadam... że nic bez ciebie...
Nic!... Nawet i sam delficki wyrok o mnie nie ma pełności swojej bez kobiety.
Co mówię ci, wielkie jest - słuchaj!
Przysiadają oboje na wybłąku mirtowym.
Lacedemońskich stu mężów z rzędu celnego (który u nich Równymi się zowie) widziałem dziś - mało wyrażam, iż widziałem: bowiem dla mnie, i ku mnie, i rzec mógłbym, że po mnie zbiegli tu. Czyli z nimi mówiłem? - nie wiem - iż słowo Spartanów jest przestankiem mowy człowieczej -
A jakkolwiek przestanek ostatecznym nazwać się godzi całego tonu--mowy wysłowieniem, nieprzeto jednak opiewać nim nie można rzeczy potocznych, dlatego iż wzajemnie podawanym sobie i zamienianym być nie może.
Tę-to jedyną treść pojąwszy w pierwszym zaraz zetknięciu się z lacedemońskimi posły, odgadnąłem nieledwie całość posłannictwa własnego... i ozwałem się w sobie głosem ducha ku wyrokom delfickim, podziwiając boską onychże mądrość!...
A ozwawszy się duchem we wnętrzu siebie, przechodziłem w modlitwie przed szeregiem stu niemych piersi mężów niemych, uderzając tego i owego po kamiennym ramieniu i dając się im zrozumiewać nie wysłowionym całego postanowienia mego wzięciem i mocą. Lecz gdzie piersi dotknąłem i ilekroć u okolic serca zatrzymała się ta ręka moja, tylekroć zadzierzgałem nią o klamrę żelaznego upięcia, pod którym, powiadam ci, Eginej!... że człowiecze nie bijało serce!
Ciszej i tłumniej
Tajemnica to wielka... Przenika mię zimno świętego dreszczu, gdy dobieram słów dość poufnych, ażeby ci oną wypowiedzieć... ale wypowiedzieć nieba mi każą... słuchaj:
Pochylając się ku jej skroni
Lud ten cały z-żeleźniał... już Likurgowego-testamentu ostatnie słowo przyszło na świat w pokoleniu zrobionym przez prawodawcę... Już skończyło się wszystko, i bóg tam nic nie tworzy więcej... i już miejsca dlań nie ma, jak dla podrzutka albo dla nowo narodzonego niedołęgi,
któremu też prawem śmierć zadają, nim wypełznie z kołyski.
I oto przestanek-lakoński stał się w lakońskich dziejach, tak jak w języku ich!...
I - posłany jestem... ja, nim dla Bogów ojca miejsce się znajdzie...
Przerywa za znakiem Eginei.
EGINEA
spostrzegając przerwę
To nic!... to tylko jedna wielka gwiazda spadła, lecz choć zapatrzyłam się w niebiosa, słucham a słucham: mów...
TYRTEJ
Wielka jest to tajemnica, o! Eginej, iż nie mogą być ludy zakochanego Pigmaliona rodzinami. O rzeźbiarzu tym wiesz z powieści świętych, iż rozpłomienił mu się w objęciach jego posąg kamienny i że takowy skoro za żonę pojął, miał z nią potomstwo. Synem łoża tego przecież był Pafus!...
Nie przeraź się rzeczy słów moich, ani poglądaj w niebo, dopatrując, czyli nie zadrżą gwiazdy, skoro ci powiem... że Pafusów takowych ludem Lacedemona dzisiaj jest.
Pigmalionem był stary Likurg i, z posągiem umiłowanej idei swojej tajemniczego uścisku dokonawszy, spłodził zastępy synów twardych, których goleń i czoło, i najzacniejsze serca okolice przeświecają rżniętym marmurem. Gladiatorów to rzeczpospolita gimnazjalna, której koniec zapowiedziany był na Delfach, ale oni już ani słów Wyroczni, lubo o nich głoszącej, nie byli w stanie pojąć! Zaiste, rzekł Apollin, iż „dopóty Sparta trwać będzie, pokąd się Likurgowe prawa nie wyczerpną..."
Śmiech mnie bierze okropny - okropny śmiech -
Zaprawdę, że tak - tak jest - i tak stawa się... Kilkadziesiąt tysięcy zdrowych głazów, żelazem dobrze skwadrowanych i po jednej architekta myśli ze-stosowanych w przewidziany naprzód ogół, skończenie też swoje mają naprzód: a pomnikiem są póty, dopóki trwa budowniczego abrys! Pierwej? potem? i w przeciągu samegoż budowania?... to są kamienie!
* * * *
O! historio - jeżeli ty byłaś kiedykolwiek?... O! historio... patrz: czy z tych-to żywiołów powstała ta Ateńska Republika? Kodrus wielki, ostatni król, azali i dziś nie panuje nieobecnością wszechprzytomną?... On, szukając śmierci od dzid doryjskich, na które się królewskimi swoimi wparł piersiami... on, w sukmankę przebrany kmiecą... on, z tą umyślnie łomliwą kosą w ręku upadający, gdy zawołał: „Koniec Królestwu Ateńskiemu!..." - czy rozumiesz?... Eginej!... on - kamieniem stał się węgielnym przeobrażenia ludu, i oto głęboka Aten żałoba rozrzewniła się po nim w republikę.
Nie nauczał on służby warsztatu jak rzemieślnik tępy i surowy, ale gestem iednym jako mistrz tworzył na wieki! Palec jego, wśród zamachów doryjskich i okrwawionych oręży podniesiony - blady palec jego pisał na niebie, a zetrzeć tego nikt połą płaszcza swojego nie potrafi, iż jest
współ-boskie.
Królowanie takowe, o! Eginej, obywatelstwem jest, aby się obywatelstwo wszelakie stało królestwem. Inaczej sędziwy począł sobie Likurg, wódz ćwiczonych od dziecka chłopiąt - marmurowych młodzieńców rzeźbiarz - mąż, który nie w boskiej sile przetwarzania, lecz w wierności swojemu własnemu zarysowi całą siłę stanu założył.
Współ-boskie poczęcie jest Kodrusa, jako owych, którzy z córami niebios wczasy swoje miewali, ale potomstwo Likurgowe jest ze współ-posągowego stadła przyszłe na świat, i dopóki kamienie zwyciężać mogą ludzi... póty zwycięży...
Lecz skoro już zwycięży i gdzie zwycięży? - nie zostanie tam kamień na kamieniu...
Nagle
To tam wszelako - o! Eginej... tam! iść mając, odkryte mi są ku poznaniu te straszne prawdy.
Jak ogromnej miłości potrzebować będę - jak ogromnej?... sama odgadnij.
Dlatego-to oprzyj białe ramię swoje na piersiach moich i zupełną daj folgę tak szlachetnej i całej serca potrzebie.
Żadnej z córek ateńskich nie wzywał nikt świętszym uczucia gwałtem... I jeżeli nie pojmiesz mnie... i jeżeli ty jeszcze nie pojmiesz... to ani Aten nie będzie, iż nie było w nich jednej kobiety!
EGINEA
Słuchaj, Tyrte!... niech stanie tu przede mną teraz Ojciec siwy, poprzedzony służbą z pochodniami i na walne idący posiedzenia - niech oświecą nas w głębokich oczach jego szerokie łuny od stóp do głów - nas – tak uplątanych ku sobie ramionami... niech zaskoczą nas wszyscy domownicy: a głosem tym samym, bez ochwiania i jednego wydźwięku słów, rzeknę, w tę się pierś moją uderzając, iż cały Areopag jest w tej chwili, cały Areopag!... w tej tu niewieściej piersi jest. I jeżeli boski duch na Delfach zagrzmiał imieniem twoim, to nie będzie mu kłamać córka ateńska: bo, zaprawdę, powiadam tobie, Tyrte, że syn żaden wielkiej Rzeczpospolitej zupełniejszą nie był od ciebie miłością ukochany. Lecz nie dzisiaj, nie teraz, nie o schyłku tej nocy podrzucisz mnie na konia swego i pomięszam te sploty moje z rozwianą grzywą... Wiatr nie ten, co się zrywa, ochładzać mi będzie skroń i łzę odgarnie...
...Tyrte! ty mi pozostawisz w mieście ludzi swoich i rącze konie, i pozostawisz mi dokoła twoją myśl - i serce twoje, i tę moc, z którą mogłabym dziś czoło w czoło napotkać olimpijską Ojca powagę. Moc, co biorę od ciebie, a niezadługo potem przyzywam jej sama, po nazwisku wołać tej
mocy nie umiejąc. Z mocą tą czekać będę chwili stanowczemu przedsięwzięciu odpowiedniej i wypowiem sędziwemu Ojcu mojemu, cokolwiek czuję... a jeżeli Ojciec nie pojmie mię? - toć pojmą Bogi; a jeżeli nie pojmie nikt? - to pojmą rozkazy nasze ludzie twoi, i rącze konie pojmą, wydążając po rosie nocnej, że przed nami tętni Zwycięstwo!
Tyrte! zdaje mi się, że wzrostem stałam ci się równą – pojrzyj??... zdaje mi się, że i szerokością ramion moich stałam się na razie równą tobie - tak szeroko oddycham, szeroko! tak i pełno, i tak bezpiecznie...
TYRTEJ
To jest sen, o! Eginej, który MNIE się przedstawił nocy uprzedniej...
EGINEA
zawierając mu usta palcem
Iż w objęciu twoim wzrosłam cała i że stałam się tobie równą, o! Tyrte ? ?
- Nie mów dalej - nic dalej nie mów... to jest sen, który MNIE się nocy uprzedniej przedstawił.
…................................................................................................................
TYRTEJ
Śnimy razem! - czuwajmyż razem - żyjmy i umierajmy, i odlatujmy razem w wiry niebieskie!
EGINEA
Bóg obwinął nas dwoje połą eterowego płaszcza swego, to i jakże cię opuścić potrafiłaby Cerery koryfea?... Niechaj niewolnice i niech dziewczyny barbarzyńskie zaprzedają miłości swoje za łan zboża, za parę złotych kolców, lub za cokolwiek bądź z ziemskich drogości... Nie na takim to przemyśle wysnowały się dzieje tej Ojczyzny, co podesłała nam pod nogi zwaliska Troi!... I nie pod tym niebem, w które Helena poglądała... i nie przed tym nareszcie Areopagity domem miejsce na kram północnych branek...
TYRTEJ
Miłość taka, o! Koryfeo... to Grecja cała - to wolność, to prawda i to świętość...
Dlatego - kiedy będę już wjeżdżał w miasto nieznane...
EGINEA
przerywając
I kiedy lacedemońskich dziewic chóry słać ci będą przed koniem pomost wawrzynów, Tyrte!... pomnij, że będę z tobą...
TYRTEJ
Dlatego: kiedy walczyć mi przyjdzie bojem wewnętrznym i pogląaać z twardej powózki na łamiące się fale ramion krwawych wśród zawichrzonego marszem piasku...
EGINEA
Ja - z tobą będę...
TYRTEJ
Dlatego- - kiedy osamotnieję przegraną bitwą i tułając się posłonię twarz moją do kałuży przydrożnej, ażeby się ręką napić wody...
EGINEA
Ja - będę z tobą.
`0813 IV
Scena przedstawuje platanowy chodnik lacedemoński - tam i owdzie siedzenia pod drzewami-w głębi sceny droga-wielka ku górom, a od drogi uciekające ścieżki ku parowom - po prawej stronie, w dali, widać Dromos - ślepy inwalid spartański przechadza się - chłopcy igrają w małą bitwę lub za starcem wołają o przypowieści.
PIERWSZY
dobiegając starca
Jeszcze jeden niewielki rapsod - jeszcze jeden!... Usiądziemy wszyscy u kolan twoich jak koźlęta - jak koźlęta pod gałęziami dębu, gdy księżyc rośnie...
CHÓR
Będziemy ci opowiadać i wskazywać każdego żyjącego, który przechodzi - a tylko jeden jeszcze rapsod przyrzecz...
PIERWSZY
I damy tobie chleb kradziony, jak nikt nigdy lepiej nie ukradł.
CHÓR
Oto właśnie pędzi z daleka wicher piasku, a w omieci jego widać lacedemońskiego biegacza, jak przerzuca się na kosturze swoim.
STARZEC CIEMNY
przysiadając pod platanem
To Daim... o! chłopcy moje, chłopcy bose i lekko pląsające. To Daim! syna mego przyjaciel, biegacz wojenny - on zaiste że mniej zastygłą krwią czerwone rapsody miastu niesie z gór...
Szukając kijem przed się
Chłopcy!... niechaj się zbliży... tu... a wołajcie ku niemu, że jeden z Równych jestem, ów, co dwudziestego lata pierwszej wojny stradał oczy od messeńskiego pocisku - ów, co nogą odepchnął jedynego syna swojego, skoro, potu nie widząc, namacał strumień wilgoci i posądził, że to krew dziecka jego na karku? - z tyłu!?...
CHŁOPCY
Prawy Spartiata!
STARZEC
- - Ów, co pierwszy przedłożył wniosek, aby ukaranym bywał rózgami, ktokolwiek rzuca wróblom kruszynę chleba, ośmielając przez to rozrzutność obywateli i schlebiając próżniactwu ptasząt...
CHŁOPCY
Spartiata prawy!...
STARZEC
Dlatego-to ptaszęta ubolewały z daleka, skoro szedł, i podawały sobie znaki stada stadom z drzewa na drzewo...
Chłopcy! a co widzicie teraz na drodze wielkiej, której oczyma mymi nigdy już na życiu nie obaczę?
PRIMUS
Widzimy, o! prawy Lacedemończyku, jako ku platanom drogą-wielką zdąża Daim krokiem porządnym - on odmienił zapęd poskoku swego i w miarę przybliżania się ku nam układa postać skromną, jak na Spartiatę przystoi...
Ale za nim i za nim, gdzie się rozciekają ścieżki pokątne od wielkiej-drogi, widzimy, o! Lacedemończyku prawy i Mężu-równy, tam i owdzie odpryskających w bok po ścieżkach, jakoby czynili to zbiegowie albo ranni - - niektórzy z nich (jeżeli oko nas nie myli) znaki dają konnym z dala śpieszącym, inni słaniają się w pochodzie i kuleją.
STARZEC
Jeśli to jest porażka?... chłopcy moje! chłopcy bose i lekko pląsające - jeśli to porażka jest, o! karne chłopcy i rózgami ćwiczone pacholęta – chłopcy! rumiane krwią razów i bójek - jeśli to jest porażka?... tedy uderzajcie w chór...
Zwyciężyć! albo zginąć!...
CHÓR-CHŁOPIĄT
Zginąć! albo zwyciężyć!...
DAIM
do-bliżając chóru
Zwyciężyć! albo zginąć!...
Tyrtej, w długim ubiorze kapłańskim, z zarzuconą połą na głowę, i podpierając się jak ranny, wchodzi drogą uboczną, a potem siedzenia poszukuje opodal i na stronie.
TYRTEJ
Zginąć?... albo - zwyciężyć?...
Pachołki bójek, nie bohaterowie wojen: nic innego oni nad te dwa pytajniki, namiętnością w okrzyk-twierdzący zamienione, nie umieją...
„Zginąć? zwyciężyć?" - przyrosło im wewnątrz ich gardzieli i stało się już nierozłącznym słowa wszelkiego wydźwiękiem...
Przysiada pod jednym z bocznych drzew.
STARZEC
Kijem ciebie poszukuję, Daimie... zbliż się tu sam i, stanąwszy przed jednym z Równych, onym, który dwudziestego lata jeszcze pierwszej wojny stradał był oczy od messeńskiego pocisku... stanąwszy sam przed Równym, który powołuje ciebie: powiedz twą rzecz.
DAIM
Syn twój Hieroplit żyw...
STARZEC
pomiatając laską w powietrzu
Przeklętym bądź i odnieś razy moje na karku twym, człowieku! Do wszelkiego zdrajcy podobien... Nie o jedynego syna swego pyta ciebie prawy Spartańczyk, nie!
Mów o pospolitej-rzeczy w pierwszym słowie i w pierwszym zaraz słowa wyzionięciu.
O wodzu! a nie synu czyim powiadaj...
- - - Oto: popsowane dolatują mię ze wszech stron obyczaje, i Diannie wielkiej dzięki składam, że obywateli tak skarlonych nie oglądam więcej oblicza...
O wodzu!... i azali widziałeś tego męża? - zeznaj mi sam.
DAIM
Męża wodza widziałem w obozie jazdy i pomiędzy ciężkich oplitów szeregami, jako śpiewnym nastrojem zapowiadał przegraną...
Kulawy jest i wydawał mi się jednookim...
CHÓR CHŁOPCÓW
Barathra! barathra-rra-ra!
STARZEC
Barathra jest nie znaną Ateńczykom - jakoż zaprawdę, że urodzić się tam mógł i schować tak upośledzony obywatel - wszelako, o! Chłopcy zdrowe i piękne, naucza was Równy, który mówi, że zapytywać trzeba, czyli wódz przez wojenne rzemiosło swoje nie utracił gdzie oka jednego?...
DAIM
Mąż Ateńczyk wódz z rzemiosła swojego jest poetą.
STARZEC
O! po trzykroć Barathra!... o! zdrado ateńskiego ludu... albo skończenie się wygłosów bożych w przeświętych Delfach...
CHÓR CHŁOPIĄT
Barathra! kulawemu, i barathra! jednookiemu, i wszelkiemu krasomówcy barathra-rra-ra...
TYRTEJ
ns.
Glos Ludu!...
STARZEC
Usuńcie się, chłopięta, a ty, o! biegaczu, przysiądź ze mną: Równy pozwala tobie, przysiądź! i o cokolwiek będę zapytywał, zwierzaj mi w ucho...
CHÓR
uchodząc
Barathra!...
CENZOR
do pocztu swego
Chłopców tych, bez pedonoma właściwego biegających, przechłostać nieco - wielką też mieć uwagę na miejsce święte... lacedemońskiej ziemi każda piędź świętą, zaprawdę, jest, i boskiemu to winniśmy Likurgowi, ale dwakroć i trzykroć święci się miejsce, którędy Senat i królowie, i Równi i po jakkolwiek bądź zamkniętej bitwie spartańskie ma powracać wojsko.
Przechodzą.
CHÓR-RÓWNYCH
wchodząc i poszukując miejsca swego
Cichym, acz sprawiedliwym, wyrozumiejmy pomiędzy sobą słowem, co? wyrokować się godzi, co? trzymać i co? wnioskować o niefortunnym dniu bieżącym.
CHÓR-KAPŁAŃSKI
Jupiterowi-Konduktorowi dopełniona była już ofiara, i wyruszył
obóz przy donośnym fletni rozgłosie, a ogień święty jak kometa gorzał na przodzie... Jakoż?... zatrzymywać można było - jakoż godziło się zatrzymywać grom w polocie?...
CHÓR-POLEMARKÓW
Cóż? albowiem zwycięża i co? ubroczone krwią powraca... Pewno nie pieśń!... ani z świętej wygnane Lacedemony słowa rozwlekłe...
CHÓR-KAPŁAŃSKI
Widziałem go, jako zaraz przybywszy, gdy z konia zsiadł, zgotowali mu ludzie w namiocie jego jadło obfite - i widziałem na oczy, że ze złotego roga pił, pośpiewując fragmenta starego hymnu Argonautów...
CHÓR-RÓWNYCH
Takiego-to obywatela-wodza ateński lud nasyła Sparcie bohaterskiej w chwili stanowczej!...
CHÓR-KAPŁAŃSKI
Dlatego niech Senat, i niech króle-senatu, i same efory, i Równi wszyscy, polemarki, i cenzorowie, i kapłaństwo - czują, jak rośnie trawa pod stopami...
TYRTKJ
zarzucając płaszcz i uchodząc
- - Głos władzy!...
Pozostaje mi dwa głosy jeszcze wysłuchać: Boga - i piersi moich.
Słychać fletnie i pochód chórów królewskich.
WOŹNY
Senat się przybliża, i efory, i sędziowie Senatu króle - -
POLEMARKI
Zaiste, niewczesnym jest ów, który przybywa, kiedy wyniesionych w górę włóczni pomost wyrywają z rąk same prądy gwiżdżącego powietrza. Gestu jego, ani rozkazów, choćby takowe dawał słowem pełnym i krótkim, zgadnąć ani dosłyszeć przez nawałnicę wojenną nie potrafisz. Jakikolwiek by los przynosił i cokolwiek umiałby zwiastować? - wszystko straconym bywa dla niewczesnej godziny i dla wypowiedzenia słów nastrojem do dziewiczej pieśni podobnym.
KAPŁANI
Takiego-to wszelako obywatela wodza ateński lud Sparcie nasyła - wodza chwili niewczesnej, i który przeto, do swoich się namiotów usunąwszy, nie spostrzegam nawet, aby dzielił niefortunny powrót stroskanych lacedemońskich chórów.
SENAT
Szemraniu tak sprawiedliwie donośnemu Senat się bynajmniej nie sprzeciwia, lecz u niego przed wszystkim sąd ma wagę: jakoż słuszna jest pomnić i słuszna jest uważać, że godzina, w której mąż-wyroków do Lacedemony przybył, odnosi się do ludu ateńskiego, nie zaś do osoby Tyrtejowej, wysłannikiem będącej.
KRÓLE -SENATU
Że nie słyszeliśmy nowo przybyłego męża-wyroków, ażeby zapowiadał co obcego, ale owszem, iż głosił uległość władzom w Lacedemonie świętym - że przesławną królów zgasłych pamięć zalecał czcić - tedy i condo osoby jego wyjątek żaden przedwcześnie być nie może usłuszniony.
WOŹNY
Ateński obywatel i, przez nieomylnego Loksjasa, mąż wyroków, Tyrtej wódz...
Tyrtej wchodzi widomie.
EFOR PIERWSZY
Niewczesność jest to nieobecność, a kogo nieobecność uniewinnia, niech szerokie da pole przystępującemu wziąść koronę, lubo w niefortunnym starciu zdobytą...
Tyrtej się usuwa z pocztem swoim i zajmuje miejsce ustronne.
EFOR DRUGI
Przystąp sam, o! synu Hieroplita, skoro zaś będziesz wieńca tykał ręką stanowczą, niechaj świadczą tobie polemarki i niech tysiączniki ogłaszają - niech grzmią setniki, co ? widzieli, kiedy się ty wcześnie na swoim miejscu, cały w wielkim zapale, znajdowałeś.
Hieroplit-syn występuje z tłumu i przybliża się do senatorskich krzeseł.
CHÓR
Dość, jeżeli laurowy wieniec otrzymasz, młodzieńcze, którego opowiadać gęsta chrobre, dziś, nie dostawa sił...
Od najświętszej walki jeżeli odwróciło się oblicze niebios