w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

SŁOWO ZGODY


LIST Z EMIGRACJI

Od pierwszego korespondenta Waszego, który bez wątpienia ma po sobie moralną większość czytelników, wiecie tylko, o ile młoda emigracjanie ma prawa żadnego przodkowania w niczymi o ilenie wyobraża ona żadnej nowej i odrębnej myśli”.

Słusznie jest, że Wam ostatni doniesie, co ona ma i co wyobraża. Obchodzić to Was jeśli nie również, to podobnież powinno, bo około dziennika narodowego pracujecie, a który przeto nie jest dziennikiem pokolenia, nie dziennikiem warstwy, ale masy. Gdyby młoda emigracja wiedziała tylko, czym nie jest i czego nie ma, przeszłaby z powijaków kolebki do powijaków mumii w trumnie, z niewoli do bezwoli...

Owszem: młoda emigracja musi mieć jakieś prawo, bo jest; a jakże byt bez prawa? Gdyby był, byłoby to wcielenie bezprawia.

Młoda emigracja musi coś wyobrażać, choćby dlatego tylko, że obraża i obraża się.

Raczcie więc przyjąć z łaski swojej dopełnienie negacji, a nie zmienienie jej. Nic albowiem ostatni przeciw pierwszemu korespondentowi Waszemu nie ma, owszem, buduje się z oględności, z jaką jest zredagowane pismo jego, i podziela zupełnie moralne widoki artykułu, wszelki bólu patrycjat w emigracji powyżej czoła swego stawia, tylko przed urodzonymi z niewiast nigdy nie jest do tyla uszanowaniem przerażony, aby miał się unieruchomić w rzecz bezmyślną, sądząc, że to jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, połączającemu wzajemnością pokoleń zastępy.

Każdy człowiek pojedyńczy, każdy naród, każde pokolenie mają bez wątpienia strony takie, w których żaden inny człowiek pojedyńczy, żaden inny naród, żadne inne pokolenie zastąpić ich nie może. Skutkiem tego to niezaprzeczonego indywidualizmu ludzi, narodów, pokoleń, jest ta jedność i różność, którą organizmem nazywamy.

Polska sama, nie mogąc rozwijać tej strony, w której żaden naród inny zastąpić jej nie może, jest w tym stanie bezbytu, w którym dziś współczujem.

Strony te, które nie powinien bym zwać stronami, bo one właśnie tym, co najbezstronniejszego jest, różnice więc takie to powołania, to krzyże.

Sama emigracja, jak Korespondent zowie, stara (a jak zwać bym wolał: starsza), nie jest jeszcze jedyną polską emigracją, lubo jest jedyną polityczną, drugą z rzędu, moralnie uważając.

Bo pierwsza jest emigracja w kopalniach i na całej stronie azjatyckiej, gdzie duch polski bezpośrednio przed Bogiem sprawie służy, lubo nie przestaje on należyć do narodowego organizmu.

Druga jest na Zachodzie, gdzie naród polski w obliczu ludzkości postawiony, i ta jest polityczną.

Trzecia jest w kraju, gdzie zarówno każdy patriota jest pod pewnym względem emigrantem, i dlatego to mówim: Naród polski w pielgrzymstwie lub na tułactwie jest.

Każda z tych emigracji inne oblicze ma, lubo całość stanowią wzięte razem, jak trzy strony kryształu narodowej istoty.

I tak pierwsza: jest to naród przed Bogiem.

Druga: przed ludzkością.

Trzecia: naród w kraju uciśnionym.

A jednakże nikt z trzeciej nie przestaje być przed Bogiem i przed ludzkością, tylko że w tym, co go nacechowało względem kraju, nie potrafi zastąpić go nikt z tamtych, albowiem to jego krzyż przed wszystkim, to jego wyłączne powołanie.

Tak jest i z innymi dwoma.

Tajemnica krzyża narodowego w te trzy, mówię, promienie się rozpada:

Na emigrację na Wschodzie: w kopalniach, Sybirze, posieleniu, gdzie świętością jedynie się pracuje, tak jak i w przeżegnaniu na ramieniu prawym znak świętego kładziemy.

Na emigrację na Zachodzie, gdzie w obliczu Ducha sprawującego ludzkością naród stoi.

Na emigrację narodową w kraju, której Chrystusowy Syna przymiot świeci.

Ramię krzyża czwarte jest złożone z tych, co już u Ojca sprawie służą.* Złożenie tych wszechprac i wszechzasług daje Amen. Tymczasem zaś krzyż a miecz!...


* To jest już naród w Bogu: „Ukraina w niebie”. C. K. N.

Rzeczy w ten sposób rozumiejąc, to, co zowie się młodą albo nową emigracją, nie jest żadną osobną emigracją, bo tych - mówię - jak w krzyżu, więcej nad one cztery promienie być nie może, dopóki krzyż jest krzyżem i za taki przez naród polski jest przyjęty.

Emigracja więc młodsza tyle tylko indywidualnego prawa ma, ile go ma każde pokolenie. Wszelkie inne byłoby wyłamaniem się z krzyża narodu, byłoby odstępstwem.

Że zaś indywidualność pokolenia zawsze ekspiatywną musi być, więc i emigracja młodsza względem starszej wyobraża te strony, jakie czasu swego starsza miała względem ojców swoich, lubo dolą narodu solenniejszą więcej rozbolałe i poważne. Ten sam romantyzm z 1830 roku (w literaturze), a który dziś ofiarą, heroizmem, zasługą uklasycznił się, w pokoleniu młodszym napotyka ludowy element (politycznie).Tam była romantyczność a klasyczność, tu jest ludowość a narodowość. Większa połowa młodszej emigracji jest owocem tego życia, które od Zachodu ze starć się emigracji starszej na młodzież w kraju odpryskało. Stąd pochodzi to przywiązywanie wielkiej wagi do tego, cokolwiek przedsiębiorą poczuwający się sumienniej w młodszej emigracji. Dotykali oni palcami wcielania się idei emigracyjnych w Polsce, połową mniejszą wywiezionych przedwcześnie i bezowocnie względem czasu.

Do narodu tylko z tych trzech razem emigracji, to jest z krzyża, skutecznie mówić można. Nie gańcie, ojcowie, zbytniej, choćby śmiesznej wewnętrznie, sumienności. Nie szukajcie miary u tych, co się jeszcze z niczym ostatecznie nie zmierzyli, bo będziecie mierności potakiwali.

Zarzucone ziarna w głąb kazamat, w bezsłonecznym powietrzu bladymi, często pąka kwiatu mieć nie mogącymi, łzawo-przezroczystymi liśćmi i łodygami odrastają. Więzień kwiatu z nich nie ma ani ziarna, ale czuje przez nie to wskroś-prawo, któremu grób oprzeć się nie może; ale czuje przez nie nieśmiertelność.

Emigracji więc nowej nie ma, jest tylko młodsza emigracja. Przed Bogiem i co Bożego jest służy jej to prawo, co żniwiarzom, z których jedni o świcie, w południe drudzy, a nad wieczorem trzeci przyszli. Emigracja ta młodsza wyobraża pieczęć i przymierze między starszą a krajem; prawo jej, jak każdego pokolenia prawo, w chrześcijaństwie...

I duchowie proroków podlegli prorokom, albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, lecz pokoju.”