SKOWRONEK
Młodego dnia marzenie, mgła już się podnosi,
A skowronek, zwikłany w cienkie jej tkaniny,
Chwieje się w jednym miejscu i o słońce prosi,
Bo mu tęskno i nudno wśród smętnej krainy.
O skowronku! zmiłuj się, nie śpiewaj tak ładnie,
Bo ja mgłę bardzo lubię, ona mi zakrywa
To, co do serca troski i boleść przyzywa,
Ona troskom i bolom zawsze coś ukradnie.
Ej, niedobra ptaszyno! Słońce wznosi głowę,
Złocisty włos rozgarnia i nadstawia ucha,
A skrywszy bystre oczy za ciemną dąbrowę,
Wciąż twoich żalów słucha.
Skowronku! tobie dobrze na ten świat spozierać,
Jakby na jakie nuty, z których pieśni splatasz;
Skowronku, tobie miło skrzydła rozpościerać,
Bo ty do nieba wzlatasz!
Ale spójrz no raz tylko na nieszczęsnych ludzi,
Których boleść ku ziemi nachyla i ciśnie,
Których krwawe sny straszą, a cierpienie budzi –
Lepiej nie patrz... bo łezka nad twym dziobkiem błyśnie,
Łezka zaś, przyjacielu, to nie deszcz, nie rosa,
Chociaż w sobie najpiękniej odbija niebiosa!
Skowronku! tutaj u nas są i ludzie tacy,
Co, od trosk uciekając, pieśni nucą sobie,
Ale to są niegodni wspomnienia śpiewacy!
Którzy nie chcą pocieszyć strapionego brata,
Chociaż wszyscy na jednym przebywają grobie,
Na jednej kuli świata.
Ptaszku! cacko harmonii - aniołków igraszko –
Czemu się między chmury przede mną ukrywasz ?
Czy gardzisz moją skargą, niby ziemską fraszką,
Czy się nad własną pieśnią nareszcie rozpływasz ?
Ptaszku, wrócisz ty tutaj po troski i bole,
Więc nie łudź się na próżno, bo wkrótce pod miedzą
Śmierć nie kosą, lecz szpilką w serce cię ukole,
A mrówki kości objedzą.