w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

[SALON PARYSKI 1881]


WSZYSTKIE EKSPOZYCJE RAZEM

Dziś poświęciłem trzy godziny i kilka franków, ażeby zdać sobie sprawę z EkspozycjiI skoro sobie onąż zdałem, spostrzegłem się, że mówię o wszystkich ekspozycjach XIX wieku.

Co innego jest bazgrać i bałamucić, a co innego mówić rzecz.

Rzecz jest tak.

Ilekroć co jest magistralnie oddanego (np. ciało kobiety Loewe), tylekroć jest bez serca i pomysłu, tak dalece, że sztukmistrz coś biegle zrobiwszy woła przyjaciół i pyta: „Co to będzie? jak to zwać? czy to Kleopatra, czy Matka Boska?"

Ilekroć co jest uczute i pomyślane (np. Le Pauvre pechem de Chavannes), tylekroć jest niedołężne w egzekucji i nieledwie śmieszne.

Ilekroć co jest zarazem uczute i wykonane, np. Kolumb Brożika, tylekroć brak temu geniuszu, który w dziełach zupełnych jest koniecznością, bo bez niego same ramy wszystko w mierność obracają.

Ilekroć co jest genialne, jak Le Pavé de Paris, tylekroć woła o zupełny przewrót wszystkiej estetyki.

Oto cały sens. Rzekłem - dixi.

II

[SZTUKA OKOLICZNOŚCIOWA]

Zadaniem krytyki jest wszystko postawić na właściwym miejscu i otworzyć okno - pozostawiając resztę światłu i czasowi - nic więcej!

Chwalić, ganić, zalecać, stręczyć, poddawać, nastrajać, przedawać... etc. ... to do krytyki wcale nie należy. Stąd właściwie rzeczy sztuki, a nie okoliczności do krytyki należą. Góra skalista Athos, podobno że największa w Europie, cała przecież przekutą miała być na popierś Aleksand­ra Macedończyka: i cóż z tego? - to nic do sztuki nie należało.

Tam, gdzie tego roku rozczepiają płótno przedstawujące La Munici­palité czy La Loi, na przyszły rok będzie inna treść - i ten sam model po­prawnie narysowany i namalowany biegle służyć będzie do figury przed-stawującej La Légitimité lub La Pisciculture.

Cóż o tym mówić?... właściwiej może to do administracji należy. Atoli nie trzeba tego mieszać z weneckim republikanckim pęzlem, bo tamto właśnie że nieokolicznościowe było i jest: też same gołębie, co lecą przez Weroneza płótno nad głowami obywateli weneckich jedzących z Chrys­tusem i artystami, pensjonowane przez miasto do dziś... Tamto nie jest okolicznościowość - brać jedno za drugie jest zupełnym nieuc­twem. Niemniej okolicznościowy jest Christianisme; potem będzie grupa przedstawująca Antychristianizm lub Kapitalizację... itp. ... itd.

Doré jest osobistość - biegły rysownik, malarz, rzeźbiarz - ale we wszyst­kim jest koniecznie ilustrator - zaś ilustrator nic nigdy sam nie wy­raża, bo ilustratorem nie byłby. Rzecz dziwna! Doré jest najjedniej artystą prawdziwym w akwareli tylko.

Utwory okolicznościowe do administracji, a nie do estetyki należącymi dlatego, naprzód ograniczoną jest ich liczba, jak np. talii kart lub deko­racji w teatrze. Brać to za republikancki wenetyzm jest brać np. kawiarnie śpiewające za żywe circenses historyczne i monumentalne!

Tak błądzą ci, co każde przewracanie się kąpiących się obnażonych oby­wateli i urzędników w niedziele nazywają grupami Michała-Anioła, u którego można być zawsze pewnym, że jeżeli kto się nagości tyłem do widzów obraca, to zapewne dlatego, że ta figura wtedy, coś ważniejszego od widza robiąc i uważając, może o nim nie wiedzieć.