w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

RZECZYWISTOŚĆ I MARZENIA {!}


I

Tej - co się dzisiaj dotknąć strun ośmiela,

Nie powiem: „przestań" jako niegdyś owi

Odpychający od stóp Zbawiciela

Dzieciątka bardzo przyjemne Mistrzowi-

Ale jej powiem: „W trzeźwej trwaj mierności

I chroń się Mistrzów-wielkich, co dziś nucą,

Bo oni klątwę swej wybujałości

Na twoje młode ramiona zarzucą

I, zamiast tobie dać błogosławieństwo,

Przytulić słowem i ogrzać wyznaniem,

Oni ci laurów swych dadzą przekleństwo.

Strzeż się ich - ciesz się lepiej urąganiem

I módl się za te szkielety ogromne,

Białe jak papier - jak spróchniałość skromne!"

II

Ja może umrę tu - od was daleko
(A ludzie ciało sprzedadzą praktyczni
Na eksperyment, wiadomości mleko),
Przeto, co mówię, nie mówię jak liczni...
Lecz może mówię już jak dzisiaj rzadki
Ptak, i sprzedany, i wsadzon do klatki,


I z wykłutymi dlatego oczyma,
By śpiewał wiosnę, gdy dokoła zima!

III

O!... strzeż się przeto Mistrzów tego wieku,
Bo pacholęta bose sto-tysięcy
Razy więcej niż oni wiedzą o człowieku,
I milszy Bogu ich błąd niemowlęcy...
I bogdaj wejrzał na to sprawiedliwy
On, krzyżowany wciąż - On, w Górze, Żywy...
I bogdaj wejrzał, niż na wszystko świeże
30 I czyste - wszystko, co zna jeszczewierzę".
Pandory nocna się rozleje czara,
By na pięć minut zawył smok... „Gdzież wiara?!"

IV

Ale ci powiem zawczasu to słowo
(Które nie czytaj jak gadkę rymową),
Które pamiętaj na dni one ciemne,
Bolesne - dobrze zapamiętaj sobie -
To słowo z wielu przyjemnych przyjemne,
Że skoro wróci On o swojej dobie,
Nie da jeść sługom wpierw, obiad sprawią
A potem misy i oni postawią...*

* Kiedy uczniowie prosili Mistrza-Boskiego, mówiąc: „Przymnóż nam wiary" - nieskończonej głębokości i rzewności dana im jest odpowiedź, której pamięć pod pewne fazy historii wielce jest przydatna. -Drugi moment, nie mniej pamiętny, nie pomnę, u którego z Ewangelistów, kiedy Zbawiciel pokazuje się po
zmartwychwstaniu, „ale oni od radości nie wierzyli".

V

Więc - choćby takie się podniosły męty,
Co na szczyt masztów miecą ślinę burzy

I szerokimi miotają okręty,
Jak wiotkim listkiem szamoce wiatr duży -
Ty - zasłoń oczy na rozpaczne głębie,
I ciągle sercem w chmury patrz gołębie,
I ciągle śpiewaj: „Pokój Boskiej głowie,
Co tam z rybackich sieci ma wezgłowie,
I ot na morskiej zasnęła przestrzeni -
50 Bo lis ma jamę pod każdym z kamieni,
Bo wąż ma piersi, co go grzeją skrycie,
Bo każde inne ma przytułek - życie!..."

VI

Więc choćby gromy ci spaliły włosy,
A piana w usta miotała bluźnierstwo,
Ty pozwól spocząć Bogu, jak niebiosy,
Co swoje przy Nim spełniają żołnierstwo,
A On ocuci się, i choćby z ciebie
Została resztka jak owcy zjedzonéj -
On weźnie nową ciała garstkę w niebie
60 I odetworzy cię, lirę i strony,
I serce - wszystko na nowo ocali
I burzom zstąpić każe na dno fali.

VII

A ja tu umrę może jeszcze pierwéj

(Bom ja bezstronnie służył, i za wielu,

Więc mi nie wolno już rzec: „Przyjacielu").

-Zresztą, kto ciało ma - ciałem, kto nerwy -
Nerwami, myśl kto ma, to myśli kwotą
Musi opłacać czynsz lub kopać złoto...

-Bogdajby duszy w końcu nie żądano...


Przeto dla nowej śpiewaczki to czynię,

Czego mnie pierwej na drogę nie dano,
Mnie, stu laurowych ojców mdłej dziecinie...