w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

PIERŚCIEŃ


WIELKIEJ-DAMY


CZYLI EX-MACHINA-DUREJKO


TRAGEDIA WE TRZECH AKTACH - Z OPISANIEM DRAMATYCZNEGO CIĄGU


SCENICZNYCH GESTÓW - I ZE WSTĘPEM


WSTĘP


Wstępy niektóre nastręczają mnie bezumyślną pamięć pewnego zdarzenia następującej osnowy:

W miasteczku niejakim jeden księgarz, wywieszając ryciny Grandville'a do bajek Lafontaine'a, uwyraźnił takowe podpisami arcyczytelnymi - głosząc:

lew znaczy potęgę, zając-obawę, kuropatwa - prostotę, lis chytrość, żaba - zarozumiałość, a małpa??...

-i tu pozostawał próżny papier...


Zapytałem obywatela, nie już, dlaczego on nie domieścił, małpa znaczy małpę - ale ku czemu odjął interes apologom, uczytelniając oneż?... Światły ten człowiek odpowiedział mnie, że jątrzność mieszczańska jest tak podejrzliwą, w Lafontaine'a bajkach o lwie, ośle, papudze lub żabie mówiących domniemywa się obywateli miasteczka, i żony ich, i oblubienice ich, i synów ich.

Jakkolwiek przeto wydawałoby się niewczesnym objaśniać typy, uprzedzę wszelako, na wzór pomienionego wyżej, mój MAK-YKS nie jest bynajmniej urągowiskiem dla Irlandii lub Szkocji-że HRABINA nie osławia hrabin-że DUREJKO bynajmniej na celu nie ma Litwy, ani jakąkolwiek wyrażać mógłby prowincję, będąc sam ex-machina Durejkiem! - słowem, szło mnie o rzecz niesłychanie od wszelkiego osobistego poglądu oddaloną.

Życzyłem sobie ja w tej pracy spróbować uzupełnienia nowego tragedii rodzaju - chciałem, ażeby tragiczność, nie dochodząc do zgonów i do wylania krwie, dawała, że tak nazwę, Tragedię-Białą.

Mniemam, podobnież i co do wzmianek Chowanny albo Ojczyźniaka Trentowskiego, i niemniej co do poezji Mickiewicza, należy nie być osobistym w przyjmowaniu wrażeń scenicznych.

Utwory, które lub stawiają się na ostatecznych wyżynach popularności, należą przez to samo do krainy przysłów i stają się formami mówienia. Przymiotnikiem jest wyraz włosia dantesco, co znaczy: zawile, ciemno, po Dantejsku!... tak dalece (nie szukając już u Arystofana przykładów) wolno jest arcypopularnych sławności używać w mówieniu bez narażenia się na ostraszenie tych ciosów, które jeżeli sobie zadają aktorowie, to na tępo, względem publicznego bezpieczeństwa.

Dołączyć nareszcie i to powinienem, co, pod spółczesny okres sztuki, upatruję jako obowiązujące dla postępu zadanie. Wypowiadam przeto, zda mi się, że

idzie dziś o dzieła dramatyczne, które by nie mniejszy dla osobnego czytania i dla gry scenicznej przedstawiały interes.

Dziś nie dość jest ubawić na chwilę nie mających co począć z wieczorem jednym gości, ani też i tak nazwane fantastyczno-filozoficzne pisać dramata, częstotliwie raczej nie dokończone niźli głębokie. Wyrażam to z przyczyny, że gdybym określić nie umiał, czego chce sztuka?- nie okazałbym sam szerszej kompetencji oprócz tej, co w lożach i krzesłach teatru skupia się.

Co do moralnego zadania, mniemam, strona święta, budująca, religijna starożytnej tragedii nie ustała wcale ani może ustać, ale że gdzie indziej pośród utworów dramatycznych główne obrała miejsce swoje.

Myślę, że ten rodzaj, na nazwanie którego nie mamy polskiego wyrazu (bo rzeczy jeszcze nie ma), to jest: „la haute-comedie", głównie otwiera pole do budującego działania wobec chrześcijańskiego społeczeństwa. Tak przynajmniej zdaje się, że być winno, skoro ma to być periodem obejrzenia-się-społeczności całej, i z jej najsłuszniejszej wyżyny, na samą siebie.

Całej!... mówię, społeczności: bo tu, nie jak w komediach buffo (które po mistrzowsku kreślone przez hr. Fredrę),

warstwa jedna społeczna, przyglądając się drugiej, postrzega oną w jej śmiesznościach, lecz cywilizacyjna-całość-społeczna, jakoby ogólnego sumienia zwrotem, pogląda na się.

Arcytrudna to jest robota z tej przyczyny, samo nagie, wielkie Serio zastępuje tu te wrażliwe momenta, które tragedia ma możność krwią ubroczyć wyraźną i czerwoną. Za takowym nastrojeniem idzie, że i wszystkie cieniowania niesłychanie być muszą subtelne. Język zaś wykwintnego dialogu potocznego wcale tak obrobionym nie jest, jak to się w codziennym obcowaniu wydawać może! Jeżeli nawet ten dramatyczny rodzaj komediami-wysokimi zowią, to jedynie dlatego, dlaczego Dante zwie komedią swój utwór, czyli z przyczyny nie groźnego, ale wesołego rzeczy zamknięcia, a które jeszcze tym subtelniejszego dramatycznego cieniowania w ciągu sprawy wymaga. Jakoż dopiero u pracy takiej natrafia się na niewystarczalność interpunkcji, lubo używam w tekście podkreślania wzmacnianych lub szczególnie zalecających się artyście dramatycznemu wyrazów i zwrotów mowy. Tu następnie idzie wzmiankowanie i tego, że wygłaszanie mowy, dla niejakiego braku życia społecznego, jest nieumiejętnym. Z wyjątkiem przyzwoitością określonym, rzec można, nie umieją czytać głośno. Zaradzić tak żmudnemu brakowi nie jest trudno. Wystarczy dać parę głównych i stanowczych zaleceń, jako to:

wygłaszanie rymu zależy od umiejętności czytania krementów. Kto krementu czytać nie umie, nie wygłasza piękności wiersza. Wiersz bez-rymowy wymaga poprawniejszego czytania, dlatego że i w pisaniu musi być od wiązanego poprawniejszym. A to z tej przyczyny, można by powiedzieć: że bez-rymowy wiersz rytmu je się na całą swą długość, nie zaś w końcowym jednym zebrzmieniu wyrazów!


Do szeregu tych to trudności technicznych policzyć godzi się, że jakoby zupełnie o tym przepomniano, w dnie stanowczej próby wszyscy dramaturgowie znamienici, przytomnymi bywając onemu, że tak się wyrażę, przymierzeniu nowo uzupełnionej sukni, nie pozostawiali przechodzących dzieł na scenę bez tych a owych niewielkich ostatecznych zlepszeń - i że częstotliwie coś o mało zdłużyć lub niewiele uskąpić, coś wypadało domocnić lub ulżyć. Ostatecznej tej dla autora, a dla aktorów pierwszej pracy świadomi wszędzie, gdzie, że tak znowu wyrażę się,

nie chodziło się arcydługo w szatach pierwej dla kogo innego utrafionych!...

Trudnościom powyżej nadmienionym jeden utwór i jedne nie poradzi pióro, ale utwór jeden i pióro pojedyncze otworzyć, i wskazać, i uprzykładnić kierunek nie tylko że mogą, lecz powinny. Aliści i to jeszcze łatwiej się sprawuje we społecznościach, w których, do ważenia i używania prawdy nawyknąwszy, rozeznawać na pierwszy oka rzut umieją kapitalną różnicę, jaka trwa pomiędzy naśladownictwem a zbudowaniem. Drugie, będąc obowiązującym i w ład-postępu wchodzącym, a przeto początkującemu pożądanym i pomocnym, gdy pierwsze, to jest naśladownictwo, przeciwnym będąc samej nawet ducha-naturze, przeciąża zarazem naśladowanego i naśladującego w konieczny wprowadza obłęd. Zaś dostrzegać daje się, że

im mniej jakie społeczeństwo jest żywe, tym nie jaśniejsze ma ono pojęcie o różnicy pomiędzy zbudowaniem się i naśladowaniem!


A uszczerbek z tego wielki bywa... Bowiem, skoro nie umieją się budować, tedy muszą co niejaki period fenomenalnej żądać indywidualności -

i od onej jeszcze wszystkiego i wszelakiego początkowania wymagając, a z żadnego statecznej korzyści nie odnosząc- nareszcie i same one źródło niweczą.


Piękną na koniec, dla dramaturga, trudnością u nas Polaków jest to, co zarazem przedstawuje się jako głębokie dla psychologii społecznej pytanie- - to jest, że artyzm polski nie potrafił dotąd uznać kobiet!... Profile owe duże, i jakoby stadia idealne, które (że pominę starożytnych) przedstawują w niewiastach Dante, Calderon, Shakespeare, Byron... z wyjątkiem (dla przyzwoitości zastrzeżonym) nie istnieją wcale w pięknej literaturze polskiej.

Nie ma tam, mówię, kobiet istotnych i całych:

Wanda, conie chciała Niemca", nie wiemy, czego chciała??- jest ona o jednej, acz pięknej, nodze. Telimena (może najzupełniejsza jako utwór artystyczny!) nie jest dość transcendentalną... Zosia - dopiero panną z pensji, a prześliczna Maria Malczewskiego rozwinąć się w zupełną postać nie miała czasu, będąc wrychle poduszkami zaduszoną, czyli w trzęsawisku pogrążoną.

Smętnych takich trudności nieco we wstępie do mojej Białej-Tragedii skreślić za słuszne uważałem, dla tej przyczyny, jakkolwiek bądź szeroko zasiadłą być może kompetencja, nie należy jej pogardzać tymi po szczególe uwagami, które się spotyka, gdy się robi.

Sługa rzetelny

C. N.

1872 r.






OSOBY


Hrabina Maria HARRYS (wdowa)

MAK-YKS, daleki krewny jej męża

MAGDALENA TOMIR, poufna Hrabiny

Graf SZELIGA

Sędzia KLEMENS DUREJKO

KLEMENTYNA, żona Sędziego

SALOME, odźwierna

MAJSTER ogni-sztucznych

KOMISARZ-POLICJI I STRAŻ

STARY-SŁUGA

NOWY-SŁUGA - SŁUŻĄCA

PANIENKI Z PENSJI - GOŚCIE


Rzecz dzieje się w dziewiętnastym wieku

w Willi-Harrys i jej pobliżu.



AKT I


Pod-dasze - wnętrze założone księgami - okna dają na zieloność, ale nieco przysłonięte - ranek.



SCENA PIERWSZA


MAK-YKS


przerywając czytanie


Oto pierwszy promień, z tych, co rażą...


Posuwa zasłonę w oknie.


Jakby jedne były nam znajome,

Drugie obce - i te szły w szyby,

Jak ktoś obcy, lub obcych zwiastujący...


Zatrzymując się u okna, porzuca nieco chleba.


Ci - swoi - zowąd... powietrzni bracia,

Którym ostatnia chleba starczy kruszyna,

I jeszcze za nią szczebiotiiwi...

Wracający, i nadlatujący...

- Nie wzięli mnie nigdy więcej czasu,

Ani życia więcej, niż ile dałem!


Wracając do czytania


Ptaszek taki odlata z kruszyną chleba


I nie pozostawia chwili bolu

Godziny wstrętu - dnia cierpienia

Roku niewiary w społeczeństwo!

- Przybył i odszedł w lazur oka

Niebieskiego - - jak mimowiedna łza

Ludzi dobrych...

- podobnie płaczącą

Raz dostrzegłem ... PRZYCZYNY NIE WIEM.




SCENA DRUGA


SALOME


oględnie wchodząc


O godzinie niezwykłej, tak rano,

Wchodzę, ażeby pana uprzedzić,

Że właściciel, sędzia Durejko,

Cały dziś dom osobiście zwiedza.

Stąd dawno jesteśmy już na nogach,

Nieco się lękając o nas samych,

W jakimkolwiek wszystko jest porządku.


Starannie i czule


Wiem, że pan z nim teraz ma rachunek

Nieco opóźniony... ale... cóż stąd!

Hrabina Harrys, pokrewna pańska

(Istny anioł!), czyliż nie jest główną

Całego tu placu właścicielką ?


Oględnie


Pan nawet mnie daruje wątpliwość,

w rozumie gminnym moim nie wiem,

Dlaczego pan tu mieszka?... nie owdzie,

W pawilonie, obok krewnej swojej ?

- Nie byłożby to panu przyjemnie

Anioła takiego mieć przy sobie - -


Spostrzegając wrażenie na twarzy Mak-Yksa


To, co mówię, niechże pan wybaczy

Starej kobiecie i starej matce,

Która, o synu myśląc rodzonym

(A lat tyle zwłaszcza go nie widząc!...),

W każdym młodym człowieku spomina

Macierzyńskie swoje obowiązki.


Po chwili


Myśliłam też pana i ja prosić

O protekcję do hrabiny Harrys

Dla onego to właśnie jedynaka

(Co jest teraz w Japonii, z okrętem,

Skąd i sam list idzie dwa miesiące!) –

A Hrabina, że zna admirałów

I niemało ministrów...


Spostrzegając się


- lecz ja to

Mówię panu jedno jako matka

I więcej nic, tylko jako matka...


Ocierając oczy


Żeby coś o synu mówić swoim!


MAK-YKS


Ta rzecz druga, którą mi mówicie,

Dobra pani Salome!... ta druga

Rzecz jest pierwszą dla mojego serca:

Tak bym rad być usłużnym i wdzięcznym.

Ale pierwsza... to jest: zapytanie,

Czemu tu mnie spotykasz? nie indziej?

Oświecić winna by z licznych względów...


Dobitnie


Hrabina jest Aniołem... a jednak

Podejrzewa w ludziach złe języki

I, młodą będąc wdową, chce w domu

Nie mieszkać nikogo mego wieku.

- Zaś pokrewieństwo nasze to jej wzgląd

Na oddalonego bardzo członka,

To dobroć jej; ja - jestem jej niczym,

Męża jej powinowatym... Wreszcie:

W interesie własnym mam widzieć

I, cokolwiek sama byś pragnęła,

Zrobię...


Podnosząc ramię Salome


Tylko mnie nie dziękuj, matko,

Nie zrobiłem jeszcze nic a nic!


Poufnie


Hrabina ma nadto rzecz szczególną!...

Tyle pełni usług miłosiernych, O

Obejma tak wiele i tak szybko,

Że się jej wydarza zapominać...

Ja to mówię tylko k'temu... tylko,

Żeby błahej nie dać ci nadziei...


Dobitnie


Nie mówię, że kogo zapomniała - -


Donośnie


Nie! bynajmniej... lecz że się to zdarza

Osobom pełniącym wiele dobra!


Po chwili


Podobno że i Cherubin, zbyt szybko

Lecący z pociechą do cierpliwych,

Traci nieraz pióro, które spada

Wyrzucone z anielskiego skrzydła...

Cny jest pośpiech, lecz powoduje stratę! -


SALOME


Ludzie nauczeni lub duchowni

Wiedzą wszystko, nie pytając o nic;

Dlategoż ja pana przeprosiłam

Za me proste słowa starej-matki.

Lat niemało służę w tym tu domu

(A panu służyłabym i życie!),

Lecz właściciel nasz, sędzia Durejko,

Zmienić pono chce cały porządek,

Dla kogoś z przyjezdnych oddać wszystko -

Dla pana jakiegoś, z którym chodzi...


Mając się ku oknu


Oto - właśnie oni - - niech pan wyjrzy:

Obrócili się ku schodom - idą...

Wyminąć ich ledwo że pośpieszę.


Wychodzi.



SCENA TRZECIA


MAK-YKS


z szczerym westchnieniem za odchodzącą Salome


Gdyby ta kobieta to wiedziała,

Co odlatujący teraz ptaszek

Zna - i co innym ptaszkom zwiastuje...


*

Że - rzuciłem im ostatni chleba pył!


Obłędnie


I - gdyby wiedziała to... ach!... ONA,

Właśnie może pełniąca jałmużny,

Jako która ze świętych na szybach

Gotyckiego kościoła - - perłowa,

Z ametystowymi szat fałdami

I ze złotą limbą wkoło skroni...

-Zacna Pani!


Głęboko


Coś jest szczególnego

W tym powszednim-chlebie - w rozłamaniu

Złamka ostatniego... istnieje coś,

Jakby się jakiegoś tam: OGÓŁU

Dotykało zabłąkanym palcem...

- Coś (mówię), co albo milczeć każe,

Lub przynajmniej starannie zabrania

Głosić o wypełnieniu niedoli - -

- Jakby niedostatek jaki mniejszy

Wyznać było łacniej, bez zranienia

Bliskich, a fortunniej postawionych.


Tajemniczo


Stąd - prawdziwie, tam coś z-istniewa

Dotycząc moralnie i tej swojej

Miłości-własnej, i wszech-Człowieczej!


Po chwili


Czemuż ? głosić tego nierada jest

Uczoność...

- czemu i prostota

Mniej wstydzi się opowiadać boleść,

Niźli prawdę przez boleść zyskaną?!


Oglądając naokoło mieszkanie swoje


Pociechy mam ja mnogie!... ot... ten kąt...


Ku oknu


Tam! Marii cień dostrzegalny z dala.


Ku wnętrzu


Ciszę umarłych serc w księgach moich,

Co nie samym obcują czytaniem.


Tajemniczo


Bywa, zewnętrzność tych tu pism,

Rozesłanych tam i sam, przypadkiem

Ożywiona rzutem światła naraz,

Jako grupy mumii w piramidzie,

Szerokimi wargi coś powiada,

A mury zejmują to w powietrze,

Które całe należy tu do mnie! -


Z politowaniem


Mało-czynnym! niech mnie kto nazywa

(Jeszcze nie obliczyliśmy pracy!

Dzień zaświta jaśniejszy ku temu -)


Solennie


W Babilonie, za Ezechiela dni,

Najmniej czynnym, zaiste, ten bywał,

Kto z załamanymi nie stał dłońmi,

Patrząc smętnie, i kiwając głową,

I nie robiąc nic więcej - -więcej nic!




11571SCENA CZWARTA


SĘDZIA


wchodząc z Szeligą


Jakem Klemens Durejko! dotrzymam

Choćby nawet sekretu -co więcej,

Że to żaden sekret, to - dyskrecja...


Głośno


Co komu do tego, czy lokator


Dwu-stronnie


(Mówi się tu: lokator godziwy,

Przyzwoity człowiek, akuratny,

Nie zawalidroga albo próżniak,

Nie lada kto z ulicy - włóczęga...)


Mak-Yks - bez powitania, zostaje u swego zatrudnienia.


Jeśli, mówię, czyni to lub owo?...


Doktrynalnie


Sekret a dyskrecja - dwie rzeczy,

Rozróżnienie zaś sensu z literą

Należy do prostej prawa wiedzy,

Którego się pierwej sędzia uczy,

Niż sędzią jest... a Durejko bywał

I jest... (choć na teraz polubownym).


Do Szeligi


Astronomię pan zna - ja Prawo znam.

Niemieckiego mieliśmy Doktora

W Akademii Dorpackiej - ten uczył,

Bywało, z an-zacem szczególniejszym!


SZELIGA


Astronomia nie jest tajemnicą,

Ni jedynym moim zatrudnieniem,

Szło mnie tylko, bym się wytłumaczył,

Dlaczego okna te, ta wysokość,

Stosowniejsze dla mnie niż owe...


Poglądając uważnie w okno


Co to jest ów roz-stęp między mury,

Dający na drogę, czy ulicę?


SĘDZIA


Nie ulica to, lecz zajazd owdzie

Do pałacu, na lewo, w tym parku.

Okno jego boczne przełyskuje

Przez gałęzie klonów i akacyj

Do hrabiny Harrys on należy,

Która tu rozszerza swoje włości

I opiekę swą nad sierotami

Płci obojej, a zwłaszcza niewieściej.

Lecz Durejki dom, jak stał, tak stoi,

Durejkowej-pensja pełna panien!


SZELIGA


do siebie, w oknie


Któryż kiedy Astronom trafniej

Perturbacje-gwiazdy mógł uważać


*


(Każdy powóz zajeżdża stroną,

Tamtędy powraca - a te okno

Salonowej oknem jest cieplarni...)


*


Lat dwa! śladu STÓP JEJ nie widziałem.


SĘDZIA


prowadząc spór z Mak-Yksem, stanowczo daje się niekiedy słyszeć


Nie słów tu potrzeba, ale czynów...

W całym domu odmienia się wszystko!


MAK-YKS


Umowy wszelako pozostają -


SZELIGA


do siebie


(Powóz Jej... i nawet kraniec szaty!...)


SĘDZIA


do Mak-Yksa, głośniej


Co do umów, ważne i żadne...

Dotrzymane z obu stron, lub wcale.


SZELIGA


dwuznacznie, lubo w monologu, i patrząc w okno


Promiennie tu musi jaśnieć Wenus!


SĘDZIA


do Mak-Yksa


Właśnie że decyzja Astronoma

Dziś lub jutro wszystko poodmienia!


Obracając się do Szeligipatetycznie


Wenus i Mars, i Saturn-i inne

Ciała tu niebieskie, jak na dłoni,

Mości Dobrodzieju!... noce! i dnie!

Czynią swoje mądre apparycje -

(Które znał litewski nasz Poczobut

I opisał lepiej niż Kopernik!)


SZELIGA


Idzie mi więc (czego nie ukrywam)

O widok właśnie że w stronę...


Doktrynalnie


Mam astronomiczne doświadczenia

Sprawdzić - - na różnych punktach globowych

Próbowane z pilnością szczególną.

- Łaskawemu panu, widząc jego,

Nie potrzebuję dodawać, ile

Astronomia jest nauką cenną.

A że tu jedynie mam na celu

- Niższy apartament sobie wziąłem

I zatrzymam - te zaś wyższe pokoiki

Ułatwiać mnie będą obserwacje.


SĘDZIA


gwałtownie do Mak-Yksa


Acan się wyniesie pod strych - i dość.


SZELIGA


dostrzegając spór


Myślę wszakże, że praw tu niczyich

Nie nadwerężyłem przyjściem moim,

Ani że te stało się istotną

Dla kogokolwiek bądź zawadą...

- Inaczej albowiem: ustąpiłbym!


SĘDZIA


w ucho Mak-Yksa, groźnie


Pod strych... i dość...


MAK-YKS


ustępując, szuka między książkami


Coś... znaleźć pierw... chciałem...


Znajduje pistolet - uważa go-chowa i mówi


Ojca mego pamiątka... jedyna!...


Uchodzi. Kiedy Mak-Yks wychodzi:


SĘDZIA


do Szeligi


Lokator ten musiałby ustąpić

Dla powodów, których wyjaśnienie

Do osobnego należy paragrafu -


SZELIGA


Usuwam się przeto od dyskusji - -


SĘDZIA


Jest to ktoś... bliski czegoś... w głowie!

- Na przypadek zaś silnego paroksyzmu

Mnie należy pamiętać o wszystkich,

Którzy zamieszkuj ą dom...

Nieprawdaż?...


Poglądając dokoła mieszkania


Książki może mózg zniepokoiły -


Rychło


Jeśli (mówię) książki, to bynajmniej

Nie specjalne, nie astronomiczne!...


Doktrynalnie


złe książki i dobre - , tak rzekę:

Zdrowe-treści" ipróżne-frazesy".

Tamte uczą... lub księgarz je szybko

Na okrągłe pieniądze przemienia;

Te (za pozwoleniem) do czegóż?...

Na cóż, rad bym wiedział: greckie baśnie?!


Kaznodziejsko


Czyli to nauczyło kogokolwiek,

Jak dopełniać swoich z-obowiązań ?

Wstać rano - zimną wodą umyć się,

Rachunki swe akuratnie przejrzeć,

Posłusznym być sługą, czułym mężem!


W monologu


Durejko zna cenę literatur,

Lecz przeciwny jest konceptom błahym.

- Lubi on i książkę... w chwilach wolnych:

Dziewiętnaście lat mając, cóż ? - bywało

Nie czytałem w lesie na wakacjach...


Z zapałem


Natchnienie u Litwina jest jak nic!...


Do Szeligi


Wszakże zna pan wiersze Mickiewicza

(Co zgniótłwszystkich mędrców i proroków")?

- U nas jak Radziwiłł, to Radziwiłł,

Nie potrzebujemy wielu... jeden dość!...


SZELIGA


powolnie


Tak - - lecz ileż w kopalniach trzeba

Piasku podrzędnego wagi różnej,

Aby tam był rodzimym dyjament,

Nie - zgubionym przypadkiem z pierścienia?


SĘDZIA


bez-rozmyślnie potakując


Ślicznie to pan mówi, u nas jest tak,

Mości dobrodzieju, jak w kopalniach.


SZELIGA


dwuznacznie


Raz wraz jedna lampa zajaśnieje,

Korytarze oświecając ciemne - -

- A u której można i cygaro

Zatlić... to rozwesela znudzenie...


Melancholijnie


Obeliski jednak pojedyńcze

Miewają niedogodność znaczną,

Że z nich domu stawić niepodobna...

I zaledwo próżne zdobią place.


SĘDZIA


Durejkowa trzyma całą pensję

Córek domów ze wszech okolicy

Najbogatszych i uznania godnych.

Tam można nasłuchać, cóż nie uczą?

Obojej płci wiedzę stosując

Do tego, co panna znać powinna

(Ale rzeczą pierwszą jest moralność.)


W monologu


Wiedza"?... idzie odJaźni"-ta znowu

Na odwrót stawa sięJaźnio-wiedzą",

Jak to nasz FILOZOF-NARODOWY

Skreślił - i jest przez to popularnym,

Że w przysłowiach od razu gotowych

Więcej odkrył niż w głębokich studiach,

Dając tym sposobem dla każdego

Patent - kto jest przyzwoity rodak,

Dziedzic zacny - kto ziomek porządny,

Czysty patryjota i nieTuran"!


SZELIGA


grzecznie


Najprzyjemniej byłoby mnie tezę

Z dorpackiej alumnem akademii

Podjąć - lecz powróćmy do układów...


*


Dolny i ten biorę apartament

Gdyby nawet dziś przyszło wypadkiem,

Że lunety spróbowałbym mojej,

Będę mógł wnijść? nieprawdaż?...


Salome wchodzi i zatrzymuje się u drzwi.


- te rzeczy

Najmniejszej nie zrobią mnie zawady,

Poza domem albowiem jest cel mój:

Oko on gdy ujmie, porywa myśl,

Podrzędnymi czyniąc miejsce i czas.


*


Nieco przed oknem próżni i chwilę

Samotności, od doby do doby

Oto wszystko czego potrzebuję - -


SĘDZIA


do Salome


Czy słyszałaś dobrze, co pan mówił?


Groźnie


Należy być uważną i pełnić -


SZELIGA


Na dół teraz cofam się i żegnam.


Skoro Graf wychodzi. Sędzia, zacierając ręce, przechadza się i odzywa.






SCENA PIĄTA


SĘDZIA


Egzekucji przyszedł czas i rygor -


Do Salome


Dodzwonić się nie mogłem - gdzież uszy ?


SALOME


Pani rozesłała ludzi wszystkich,

O pana troszcząc się - i tu idzie...


SĘDZIA


Egzekucji przyszedł czas i rygor -


Poglądając na rzeczy


Przenieść tego rychło niepodobna.

Więc złożyć tak, jak do przeniesienia,

Lub ażeby razem można było

Wyrzucić za drzwi... czy pod strych schronić.


Zatrzymując się i podsłuchując


Durejkowej słyszę chód pośpieszny.

Wiedzieć rada chce o Astronomie

I o apartamentach do wzięcia - -

- Ciekawa, jak poprowadzę sprawkę? –

Czuły mąż z dobrą czeka nowinką.


SĘDZINA


Gonię wciąż za tobą, o! Durejko,

Ty, któremu dziś się zwierzyć życzę

(Nie żebym się nie zwierzała zawsze,

Ale że okoliczność rzadka jest).


Patetycznie


Czemuż widzę Klemensa nieczułym!


SĘDZIA


surowo


Mnie - pierw - spytać trzeba o fakt ważny.


W ucho żony


Astronoma mam w domu - pojmujesz ?

Apartamenta wzięte...


SĘDZINA


obojętnie i zimo


Cóż to jest

Przy nowinie, którą jać przynoszę?!...

Posłuchaj: rano hrabina Harrys

Przysłała na pensję z zapytaniem

O listę-panien...


SĘDZIA


z politowaniem


No, to niewiele...


SĘDZINA


Słuchajże mnie... ciekawa przyczyny,

Wypytałam się posłańca - słuchaj

O! Durejko, wszystkie panny będą

Zaproszone dziś na wieczorynek!...


SĘDZIA


ze śmiechem


To jest akt dopiero - gdy nowina

Durejki jest fakt, i niewątpliwy!


SĘDZINA


obojętnie


Czy akt, czy fakt, jeżeli pomyślny...


SĘDZIA


zimno


Logiki coś nie zna Durejkowa -


SĘDZINA


żywiej


Ona pewno przeczytała więcej

Niż kto inny - -


SĘDZIA


odwracając się tyłem


W Dorpacie czytają...


SĘDZINA


ironicznie


Czy całą Chowannę? Klemensulku!


SĘDZIA


przez ramię


IOjczyźniaka"! panienko!


Obracając się


Akt do faktu jestjak pięść do nosa".

Nieakademickie wyrażenie,

Ale jądro-myśli kapitalne.

W przysłowiach jest więcej zdrowych treści

Niż w paryskiej dziś literaturze

Co Filozof nasz sam udowodnił!...



SĘDZINA


odejście udając, chroni się za drzwi


Les gouts sont differents", mon cher mari.


SĘDZIA


De gustibus disputandum non est."

SALOME

Coś przez usta ich gada językami -


SĘDZIA


w monologu


Durejko zna wagę interesów

I klasyfikować je potrafi.

- Czuły jest Durejko - lecz i groźny,

Ani lada czemu folgujący.

On! zna obowiązek Pana Domu...


SĘDZINA


powracając naprzeciw męża


Durejkowa kształci generację

Najprzyzwoitszych panien w świecie!

Przyszłych matek, żon, i bohaterek,

Które ci zgon podzielą i tryumf!...

- Ona! łącząc słodycz z surowością,

Trzyma cugle rządu w swoim domu,

I nikt pewno jej nie będzie uczył!


SĘDZIA


stanowczo


Był Durejko sędzią i sędzią jest

Rozumienie spraw posiadającym:

Co roztrząśnie on, roztrząśnie nieźle!

Potrafi też innym zamknąć usta.


SĘDZINA


gniewnie


Durejkowa nie da się zagłuszyć

Frazesom bez gruntu i bez stylu:

Treść ceni, lecz chce i formy wdzięku

A czy Klemensulko zna syntezę??


Z pogardą wychodzi.


SĘDZIA


za żoną


Anty-tezę!... bogdaj i pro-tezę!...


Po chwili


Zagajał Durejko nieraz w życiu

Różnej treści polubowne spory,

I już mu niewiele zyskać trzeba

Tam i owdzie przyświadczeń sąsiedzkich,

By na zawsze kompetentnym został!...

W Komitetach wszystkich, wszelkiej treści


Z uśmiechem


Wówczas Klementynka jemu dygnie!

Sprawkę lub owę przedstawując

Lecz przemilknie Ten, co teraz uczy...


Zażywając


Dzwoniąc z lekka palcem w tabakierę - -

Jednym tylko palcem, raz, i wtóry,

Prezes puknie... cóż, pani Durejko?!...


SĘDZINA


pokazując się jeszcze we drzwiach


Monologów wcale się nie wzbrania -


SĘDZIA


za żoną wołając


Sobo-słowień!" - przynajmniej mów czysto,

Własnych przodków języka nie kalaj! -


SĘDZINA


część głowy ze drzwi okazując


Wyłgiełłówna z rodu... zna swój język.


Sędzia uchodzi za żoną.


SALOME


opierając się na szczotce


Tak to co dnia! gdziekolwiek zdybią się,

Zaraz pokazują sobie język -

Ani zgadnąć, czemu? ani wiedzieć,

Co szumi z nich słowy niemieckimi!

Po czym naraz: Jegomość w stronę,

W ową Imość... Dopiero na nowo

Rozesłani słudzy tam i owdzie:

Szukać pana i za panią biegać

By się jeszcze hałaśniej gdzie starli!


Podsłuchując


Słyszę - spotkał Sędzia Astronoma...

Szczęście wielkie, że ten go zatrzyma;

Nie dobiegłszy tym sposobem żony,

Ukoją się, choć na chwilę, spory -


Składa resztę książek i obziera się.


Otóż-prawie że wszystko w porządku,

Jakby lokator umarł..


. *


Boże mój!

Cichym ludziom świat miejsca żałuje:

Jak powodzią, coraz, coraz dalej,

Obejmani , i ciągle pchani,

ostatni dzień czoło zalewa...


SZELIGA


z lunetą w ręku wchodząc


Dość jest - dość uprzątania waszego:

Dla okien tych i dla kilku godzin

Ani warto - ani się i godzi

Niepokoić wszystko!


SALOME


W domu u nas

Dla rzeczy najmniejszej robi się tak -


SZELIGA


do Salome


Lokator, jakkolwiek cierpi obłęd,

Zda się jednakowoż być spokojnym-


SALOME


Ten, kto powiedział to panu hrabi,

Musi częściej cierpieć...

My, odźwierni,

Niż ktokolwiek, lepiej znamy rzeczy.


Z westchnieniem


Ludzie cisi zakałą świata!...

I odpycha on ich ustawicznie,

Coraz dalej, coraz skorzej, z ziemi...

nareszcie mówią: „To jest wariat!"

- Panną będąc, i szyjąc u księżnej

(Która może hrabiemu jest znana),

Księżnej Orsi (co była aktorką),

Tam się napatrzyłam świata-dziwów!...


Głęboko


Nie każdy-bo, co z sobą rozmawia,

Jest wariatem...

i nie każdy nawet,

Co tak skromnie mieszka, jest lada kto! -


SZELIGA


Macie i tu blisko pałac świetny

Tej hrabiny Harrys...


SALOME


To jest, panie,

Klejnot wielki - to jest taka dobroć,

Że tylko dwie równe w okolicy:

Ksiądz Prowincjał i pani Hrabina!


SZELIGA


A mąż?


SALOME


A któż nie wie, że to wdowa?!...


SZELIGA


Zapomniałem!... słyszałem był ongi,

Lecz, z dalekiej wracając podróży,

Myślałem, wszyscy pożenieni...


SALOME


uprzątając jeszcze w izbie


Należałoby to i jej począć

Alić, co my sądzim, a co państwo,

To odmienne dwie rzeczy bywają.


SZELIGA


Małżeństwo dla wszystkich jest jednakie.


SALOME


Tak to i Ksiądz Prowincjał naucza,

nieraz łzy w okulary kapią -

(Co jednak w kościele brzmi wyraźniej...)


SZELIGA


A Hrabina przecież nabożna jest

I musi znać Ojca Prowincjała?...


SALOME


głośno


To tak, jakby spytał kto: czyli ja

Znam te schody i te ich poręcze? - *

Gdzieżby święto Przenajświętszej Panny

Było obchodzonym z takim blaskiem

Woskowych świec - dużych jak jegomość!

(Że tu pana hrabiego przeproszę...)


Z zapałem


Gdzieżby tyle kwiatów! robionych róż!

Lilij z liściami srebrnymi

Drogich kadzeń i ornatów, które,

Jako blachy złota, tak łamią się;

Gdzieżby było tyle, w Boże-Ciało,

Strusich piór kłoniących się jak dusze

Przed Utajonego-sakramentem... –

Gdyby równych w świecie zbrakło hrabin!


Głęboko


Alić coś należy DAĆ... i niebu

Choćby dymu wonnego obłoczek...

Jeśli nic dać z siebie nie może człek,

Wszystko jakby pożyczone mając!


Spostrzegając się


Ja to wszakże mówię może zbytnio,

Z przeproszeniem pańskim stara sługa.


Wychodzi.





SCENA SZÓSTA


SZELIGA


Rozrzewniła mnie doprawdy!... Człowiek,

Nieraz się ubrawszy od stóp do głów,

Odprawia pielgrzymki nie najbliższe,

By wreszcie usłyszał rozmowę MDŁĄ.

Gdy, oto tu, schylona staruszka,

W prochy ziemi nawykła poglądać,

Diamentowym słów światłem darzy! -


Głęboko


Zaiste! tylko podróżnik umie

Podróżować i we własnych stronach

Monumenta odkrywać, lub czynić

Nie znane dla innych spostrzeżenia.

(Dlatego to może Anglik, który

Podróżuje najdalej, i często,

NAJORYGINALNIEJ ZOSTAŁ SOBĄ!!...)

- Rzeczy, obok których bliscy, co dnia,

Opierają swe rubaszne łokcie,

Uderzają wzrok mój - budzą mój słuch

Podróżuję wciąż i wciąż... jak w Syrii!


Słychać kroki na schodach


Cyt! nadchodzi ktoś, szemrząc do siebie,

Jakby sprawę toczył z każdym schodem.


MAK-YKS


w głębokim monologu


Zaiste że - ja wracam DO SIEBIE! -


Z dwuznacznością


Lecz zostaje mnie jeszcze wiele piętr,

Wyżej coraz! - gdzie posiadłości

I samego Durejki!... kończą się...


Z krzywym uśmiechem


Wielkie szczęście, że glob jest w przestworzu,

Którego nie pomierzyła Ludzkość

Wielkie - tak, jak otchłań!... i jedyne.


SZELIG


A półgłosem ns.


(Cokolwiek bądź ta staruszka mówi.

Lepiej jest ostrożnym być z osobą - -)


MAK-YKS


wchodząc powoli


Miejsce, widzę, że już mnie odpycha!


Nie poglądając w stronę Szeligi


Obmierziono mnie nawet i okno - -

Tak że odwracam się odeń--nie chcąc

Ani dnia światłości, ani księżyca.


Do siebie


Po-tylekroć TAM byłem... i OWDZIE...

Lecz na próżno!


*


-acz wiem o tym pewno,

Że ani mnie MYŚLANO zaniedbać...


*


Tak - pewność jest o słońcu, wstanie,

Ani wątpimy o nim - wszelako

Bywa, mróz zniweczy wszystek kwiat,

Niźli wiosenne powrócą tchnienia - -

Zajdę jeszcze, zajść muszę - jeszcze raz!

O synu Salome mówić z NIĄ będę

Nic - o sobie...

-zbieg różnych ironii

Ściera osobistość - chcieć się nie chce!


Przysiada u stosu ksiąg.


Nieszczęście psowa wolę-czynu,

Zamieniając w szał... lub atonię


*


Szczęście - niemniej wpływa na uczucia.

Czyniąc ludzi tępych i leniwych...


*


Tamte i te, zarówno psuć mogąc,

Sąż niedolą? lub - dolą człowieka?...


Wstaje


Przyjdzie wreszcie i kierunku nie mieć.


*


Przyjdzie - powoli stąpać przed siebie,

Jakby za pogrzebem swego serca

Ktoś idący z własną piersią próżną...


*


Więc!... z pogodną twarzą!...


SZELIGA


uważnie


(To po prostu

Nieszczęśliwy wielbiciel!...

Któż ode mnie

Więcej winien mieć dlań względności!)


Dając się słyszeć przybyłemu - do Mak-Yksa


Po sąsiedzku, witam!


MAK-YKS


Nie wiedziałem,

Że już po sąsiedzku - lecz przepraszam.


Pozierając dokoła


Wszystko widzę tak przygotowanym,

zrobi się tu próżnia... lada dzień...


Robi ruch ręką około siebie i mówi ns.


(Pono że uniosłem... przedmiot główny...)


SZELIGA


W AMERYCE nie izdebka taka,

Ale Salon w każdym bywa domu,

Dla zamieszkujących równie-spólny!

- Swoich gości każdy w nim przyjmuje,

I nie wadzi to nikomu - wcale -


Poufnie


To jest także postęp społeczności!


MAK-YKS


EUROPA się wystrzega próżni,

Jak chemiczny-proces...


SZELIGA


męsko


Stąd też wiele

Istot, które się nie-rozłożyły,

Lub nie odebrały sobie życia,

Przechodzi przez inną śmierć - cywilną,

Czyli: wy-ojczyźnia się na stałe...

- A z takowych to zmartwychpowstańców,

Co pomiędzy siebie i spomnienia

Szeroki Ocean rozesłali,

Utworzyła się nowa-społeczność.


*


Irlandczyków! iluż tam uchodzi

Od swego szmaragdowego kraju!...


Spostrzegając się


Lecz pana przepraszam - nazwisko twe

Pochodzi z Irlandii albo Szkocji?.. .


MAK-YKS


zimno


W kraju każdym różne nazwiska,

Zwłaszcza dawne - z zatartych kart dziejów;

Zaś pochodzę ja, zaprawdę, z owych,

O których mówiliśmy pierwej,

Składowych ciał, nie wytrzymujących

Parcia chemicznego Europy...

- Zeznania posuwam do szczegółów

Z powodu, mnie pan o nie pyta.


SZELIGA


Przywykłem w podróżach przerzucać się

Z miejsca w miejsce i z tej treści w ową,

Skracając czas przez nabytą baczność.

Dlatego więcej coś panu powiem,

Dalej posuwając się:


Wyciągając rękę


Służby me

Bez-zawodnie ofiaruję panu,

Gdyby jego stałą myślą było

W za-oceanowy odpłynąć świat.


Smętnie


Nie ku temu, zaiste, zbiegłem glob,

By sobie zgromadzić fotografy!

Wiedza wkłada obowiązki: ludziom

Jej udzielić i siebie winienem.


MAK-YKS


serdecznie


Mówiących tak jak pan słyszę rzadko...

Ale jest źle podawać się chwili

... w których nie samą Europę,

Lecz ziemski glob opuściłby człowiek!


Podając rękę i przyjmując


Wszelako - przyjmuję najzupełniej

W danym-razie bratnią łaskawość.


SZELIGA

podobnież


Gdy wypadnie zażądać tej ręki,

BĘDZIE SŁUŻYĆ...


Poważnie


Zważałem, dotąd

Społeczeństwo jest tak postawione,

Że: zarazem zarabiać i kształcić się

Do niedalekiego można stopnia!

Przyczyna, dla której uciski!

Prawie że moralność dotyczące!


MAK-YKS


ze szczególnym uśmiechem i różno-znacznie


Dotąd!... dziwiłem się, że pan za dnia

Spostrzeżenia robi...


SZELIGA


bystro


Pojmuję żart:

Świat należy i o dniowym świetle

Badać - i promieniom tym słonecznym

Niekoniecznie ufać...


Obojętnie


- ja, na teraz,

Badam raczej położenie okien

Lub podróżnych lunet przecieram szkła,

Ku czemu wszelakie światło służy.


MAK-YKS


obłędnie


Dla mnie także... o! panie... okna te

Swą osobną mają tajemniczość...


SZELIGA


żywo


Rzeczywiście ? ?... i j aką ?


MAK-YKS


Rzecz drobną -

Szczegół mały!...


SZELIG


żywo


Niechże pan mnie powie - -


MAK-YKS


Arcydrobną rzecz.


SZELIGA


na stronie


(Miałżeby i on

Takimże samym być astronomem!)


Do Mak-Yksa stanowczo


Proszę z wszelką otwartością mówić,

Zwłaszcza że jego tu zastąpić mam;

Wszystko mówić proszę - -


MAK-YKS


wpatrując się w Szeligę


Niechże więc pan - -

- Lecz, widzę go tyle!

Zaciekawionym!...


SZELIGA


Zimno


To jest z przyczyny,

Że pojąć nie mogę... jakby... okna,

Nie-obejmujące nic szczególnie,

Prócz nieco przestrzeni...

Prócz - tych oto

Astronomicznych ledwo względów,

Mogły mieć dla osób dwóch interes!...


MAK-YKS


ku oknu


Przyjaciele moi... tam - mieszkają.


SZELIGA


przeraźliwie


A-a?!!...


MAK-YKS


- - gniazdka w tych drzewach sobie wiją.


SZELIGA


Spokojnie


- -A!...


MAK-YKS


Opowiadając


- - różne to ptaszki - wszystkie znam!

W okna te zlatują na dzień dobry...

Nawyknąłem chleb mój z nimi łamać;

Przeto - niźli sam wyciągnę rękę.

Myśląc o opuszczeniu Europy,

Niźli (mówię) sam będę jak oni

Proszę za moimi przyjaciółmi!


Skromnie


Niewiele rzuca się im, tam i owdzie.


SZELIGA


wstając od okna


Rad bym jeszcze dziś zastąpić pana,

Lecz - zbliża się godzina...


MAK-YKS


Godzina

Odwiedzin i wizyt (nie z tej sfery

Gości, co zaiste że mili,

Nie wymagający!... i pamiętni!...)


SZELIGA


Społeczny świat także ma swe obroty:

Przesilenia swoje i eklipsy...


Ku oknu


Oto!... jaki zaraz o tej porze

Ruch powozów przez ów rozstęp widać,

Zdałoby się, że właśnie zbudzone!

Albo że coś niezwykłego zaszło...

A to tylko godzina przyjmowań...


MAK-YKS


przyskakując ku oknu


Za łaskawego pana pozwoleniem,

Chwilkę spojrzę

…………………………………………….

Wychyla się-Szeliga za nim pogląda w okno.


SZELIGA


(On! nie ptaszków czeka...


Na stronie i gwałtownie


Powóz Marii!... jej kolory...)


MAK-YKS


odbiegając od okna i wychodząc, do Szeligi


Żegnam.


SZELIGA


sam


Wątpliwości nie ma... że to jest ktoś

Na ścieżce tej samej, co Astronom...


Obłędnie


Pokazuje się wciąż, odkrycia

Nie nigdy absolutnie-nowe!

I - że ja, który właśnie myśliłem

Być najtrafniej tu naprowadzonym,

Nie najpierwszy obserwacje czynię...


Przechadza się i zatrzymuje.


Tak!...

- lecz któż sprawdzić za mnie podoła,

Czyli nie moja to podejrzliwość

Gra tu moją myślą?... i samym mną?


Po chwili


Nie JEDEN TEN przecie mignął powóz...


Po chwili


Nie ONA tylko ma TE KOLORY...



Po chwili


Nie tylko JEJ wyglądają z okien...


Po chwili


I-nie jedna ona na ziemi jest!


Przechadza się i nagle


Nareszcie, ten młodzieniec...

- ten człowiek ? –

Byważ w Świecie? miałżeby on znać ?

Zdaje się to być niepodobieństwem!


Po chwili


Nie!... to podejrzliwość serca mego.. .


Nagle


Lecz - ta melancholia... chęć podróży

Poza Europę?... zrozpaczenie?...

Formy towarzyskie?... i znajomość

Natury naszego społeczeństwa ?

………………………………………..

Nie! człowiek ten zna ... bywa u niej!


Ze zwątpieniem


Otóż zaiste że zaćmienia

Świata moralnego...

Ach! Astronomie!!...

Głęboko


Umieć wzrok swój z-dłużyć poza oko,

Gdy się tegoż na wewnątrz nie umie-

Jest to: przez JEDNE, PŁASKIE patrzeć szkło!


Kurtyna zapada.


Koniec pierwszego aktu







AKT II


Jeden z bocznych salonów Willi Harrys.


SCENA PIERWSZA


Hrabina i Magdalena


HRABINA


...Wiesz zatem nieledwie że wszystko:

Lubo, nadto, zostawiam i notę

Numerami uporządkowaną,

Tak jak mąż mój niegdyś to czynił,

Ze zapomnień mych się uśmiechając

Gdy porządku uczył mię jak dziecię...

- Dwie go rzeczy szczególniej bawiły:

To jest moja pozorna niepamięć

I moja pozorna zabobonność.

- Tamtą i pozornymi zowię

(Lub tak nazywać je sobie życzę) –

Co do drugiej jednakże nadmienię,

Że - sprawdzającemu się przeczuciu

Nie dać wiary - jest niepodobieństwem!


Melancholijnie


Pierścień ten, rzecz zaprawdę zmysłowa

Do której nie przywiązuję ceny),

Gdy zginął mnie, wraz miałam przeczucie,

A którego sprawdzenie nadeszło,

Właśnie gdy odnajdowałam zgubę.

- Że nie od pierścienia to zależy,

Lecz w przeczuciu istnieje - toć wiem ja,

Dosyć posiadając filozofii,

By przyczyną nie nazywać trafu.


Po chwili


Jakiż związek ma pierścień z akacją,

Którą wczora burza starła w piasek,

Jakby śniegiem zasypując ścieżkę

Kwiaty białymi?...

A oto właśnie tejże chwili

Odebrałam telegram... lecz wróćmy

Do uporządkowania zatrudnień,

Tak jak uczył mię był mąż mój drogi!


MAGDALENA


spostrzegając


Nie notatkę dałaś mnie, lecz telegram-

Więc naprzód mówmy już o tym punkcie.

Zapisanym (jak widzę) w instrukcji...

- Cóż nauczyć chcesz mnie o Szelidze?

Którego raz - kiedyś, gdzieś - widziałam

I odtąd słyszałam tylko ciągle,

Że wielbi cię - żeś dlań nieczuła:

I że odtąd zwiedza Morze-Martwe

Tudzież gruzy spalenisk dokoła...

Więcej zaś nic sama o nim nie wiem!


HRABINA


surowo


Mieć sobie będę zawsze do wyrzucenia,

Że popełniłam coś podobnego do kłamstwa,

Ale ta Szeligi ziemska-miłość,

Niekiedy podobna do uporu,

Dała mnie myśl nasunąć mu wieści

O możliwym moim zamążpójściu.

- Odtąd telegram tylko raz, ze Smyrny,

Przysłał mnie ten, arcynieczytelny!


Wygłaszając napis telegramu


Wracając do Ziemi, nawiedzę ..."


MAGDALENA


Skrócenia konieczne w telegramie.

Do Ziemi" - znaczyć ma: do dóbr swoich,

" - znaczy ciebie, nie zaś ziemię...

Słowem, wraca - i zechce cię odwiedzić.

Należałoby ci tylko śpiesznie

Możliwe" twe spełnić zamążpójście,

Zamieniając zmyślenie na wieszczbę!

- Wówczas, jak zowiesz, „ziemska"-miłość

Upornego Szeligi - zapewne

Przemieniłaby się w coś innego -

Bo muszą też być i inne czucia

Dla rozmaitości we wszech-świecie,

I nie tylko sama, jak zowiesz,

Ziemska"-miłość... tyle ci natrętna!...


HRABINA


zimno


Na boku zostawmy to... i wróćmy

Do dziennego prac naszych porządku.


MAGDALENA


Gdyby więc, pod twoją nieobecność,

Szeliga przybył -


HRABINA


Przyjm jak najgrzeczniej

Lecz nie uroń w rozmowie ani słówka

Zbliżonego najmniej do nadziei -

Całej to zręczności twej polecam:

Nie chcę, aby mnie co bądź wiązało,

Odkąd się oddałam obowiązkom

I znalazłam wielkie dobro: spokój!


STARY-SŁUGA


wygłaszając


Mak-Yks Panią Hrabinę chce widzieć...


HRABINA


Nikogo nie przyjmę przed wyjazdem -


Do Magdaleny


Mak-Yks! - jakbym też go zapomniała...


MAGDALENA


Cóż ty z tego kuzynka chcesz zrobić?


HRABINA


Ja nic - - on zaś sam co z siebie zrobi ?

Czasu nigdy nie miałam zapytać go.

Dobre to chłopczysko... i lubiący

Nieledwie że pustelnicze życie!

- Raz, widząc go z brodą nie strzyżoną:

Cóż by to był za śliczny kapucyn

W Ermitażu, pod zielonym drzewem?!"

Pomyśliłam...

Lecz czyli to jemu

Przyjdzie na myśl kiedy przed zwierciadłem?

- Choć zapewne że szczęśliwszym byłby

W cichej celi, hodując sobie kwiaty...

Gdzie znalazłby dobro wielkie: spokój!


MAGDALENA


To, co mówisz o człowieka losie,

Przypomina mnie coś kapucynów,

Które zastępują termometry...

Lub tych, co z kart dla dzieci się robi:

Tamte kaptur zdejmują w pogodę,

Lubo się nią wcale nie obchodzą;

Te się wszysdue społem wywracają,

Skoro jeden z nich i jak się potknie!...


HRABINA


Mogłabym go wreszcie i ożenić

Przecież małżeństwo... to Sakrament.

_ Lecz potrzeba wprzód posażnej panny

Tegoż wieku, wzrostu, i tak samo

Do cichego ułożonej życia...


MAGDALENA


Naturalną znalazłszy harmonię

Względów tylu: wieku! wzrostu! mienia!

I temperamentów! i skłonności!...

Jak w gałęziach dwóch jabłoni jednej

Spytać chce się...

- czemu? jeszcze w górze

Ponadprzyrodzonych szukać zręczyn ?


Dobitniej


Jaskółki dwie, całkiem równe sobie,

Nie sąż przez to samo ożenione

A jakaż byłaby ludzi wyższość?!


HRABINA


Zawsze umiesz jakieś... dać pytanie,

O którym pierw z Ojcem Prowincjałem

Radziłabym bardzo ci pomówić...


Patrząc na zegarek


Niewiele mnie czasu już zostawa!


Do Magdaleny


O czymże mówiliśmy dotąd?


MAGDALENA


O Szelidze naprzód-i że jemu...


HRABINA


- Nie uronisz słóweczka nadziei.

Moja luba! to jest arcyważne -


MAGDALENA


I że przyjąć go mam jak najgrzeczniej...


HRABINA


Jak to pięknie! że pamiętasz wszystko.


Po chwili


Jak najgrzeczniej dlatego, by jemu

Czymś osłodzić stanowczą odmowę.

- Miłość bowiem, jakkolwiek bądź ziemska,

Gdy ustaje... to nie jest rzecz miła!...

(Przynajmniej tak sądzę, moja luba!

Że to nie musi być najprzyjemniej...)


MAGDALENA


A teraz, cóż dalej?...


HRABINA


Czytaj w nocie...


MAGDALENA


krotochwilnie


Zrobiłam z niej, patrzaj: kapucyna!

Który się wywraca za powiewem...


Czyta dalej z kartki


Numer drugi: parę taneczników"...

Cóż to może znaczyć? proszę ciebie...


HRABINA


Czytaj dalej...


MAGDALENA


czyta


Zaprosiłam panny

Z całej pensji, kilku małych chłopców,

I panią Durejko, ochmistrzynię,

Z mężem swoim."


HRABINA


Wszystko jak najgrzeczniej!...

Zapraszalne listy jedne wyszły,

Reszta leży owdzie - wyszlij i te -


MAGDALENA


z uśmiechem


Przejrzę tylko, czyli w nie przypadkiem

Nie wtrąciłaś czego innej treści...


HRABINA


Winisz mnie o błahe nieuwagi

A jednak może i jest niewiele

Kobiet mojego położenia - które

Byłyby w stanie tak dużo rzeczy

Różnorodnych zgodzić i prowadzić.

To - że w mojej Biblii, na rycinie,

Znalazłaś raz, miasto przezroczego

Papieru, bankowy-bilet, z tego

Wyprowadzasz bezzasadne wnioski!...

Fraszki zapomnieć mogę - nie celu:

dnie, których godziny wszystkie

Mam rozrachowane jak zegarek

I spisane rzędem w wilię wieczór.

Teraz!... jadę na Zbór-Miłosierny...


Porywa sięzawadza, i rozdziera suknię


. MAGDALENA


Gdzie... w sukni rozdartej niepodobna

Brać głosu o biednych bez poddasza,

Bo to wyglądałoby na komedię...


HRABINA


To przypadek jest... i bez znaczenia -


DzwoniSłużąca wbiega.


Naprędce proszę fioletowy stanik.


STARY-SŁUGA


Mak-Yks za Sługą wchodzi sam.


Mak-Yks się powtórnie anonsuje -


SŁUŻĄCA


podając stanik


Pani Hrabino, nieco powolniej...


HRABINA


do Sługi


Niechże wnijdzie, jeśli jest w potrzebie...


MAGDALENA


Ten młodzieniec wchodził - lecz gdy zobaczył.

Że dopełniasz ubrania, cofnął się.


HRABINA


Wina jego - a może jest w potrzebie?


MAGDALENA


Mogłażbyś ubierać się przy ludziach?...


HRABINA


To - nie ludzie - daj, proszę, szpilkę.


MAK-YKS


który niezupełnie cofnął się był


Tonie ludzie"! - ach! nie - o! pani...

(Daruj, podnoszę słowa twoje,

Które byłbym pominął, jak może

Wiele innych pominąłem mówień -)

To nie ludzie" - pani!... to tylko

Obowiązani tobie, lub arcy

Umiejący cię cenić - nie-ludzie!...

Przy nich można sobie zapiąć guzik

Bez zmylenia rzędu, akuratnie - -


Ochłaniając


Daruj, przebacz, pani i kuzynko!

Słowom, które się z ust wydzierają,

Będąc silniejszymi niżli mówca.

Daruj! ale więcej jeszcze powiem:

Bywa, ci, co dziś ludźmi nie ,

Pewnego dnia i godziny pewnej

Właśnie że tylko oni zostają...

Od tła to zależąc, nie przedmiotu.

Gdy się tło odmienia, wraz i rzecz z nim.


HRABINA


silnie


Mak-Yks! ile zraniłam, przepraszam:

Uczyniła wyrazów pośpieszność

Sens, którego ani pomyśliłam! -


MAK-YKS


Miałem ci, o! pani, nie to mówić -

W innej treści i mało odwłocznej...


*

Lecz ot!... pękło coś w toku myślenia,

I nie jestem już w stanie dodać nic.


MAGDALENA


Scenę zrobiliście, lub robicie,

Dla jednego błahego wyrazu,

Dla sposobu-mówienia, na świecie

Przyjętego - - a który nie jest Jej,

Wcale nie Jej... zaręczam to panu.

- To jest wyrażenie niewłaściwe,

Mimowolnym przejmowane tchnieniem

Od ogólnej świata atmosfery,

Która, bez nas, naszą rządzi mową...


MAK-YKS


Panie! ja szczerości nadużyłem,

Wyrzucając niewstrzymalne słowa,

I jeżeli to słabość, że muszę,

Nie skończywszy rozmowy, stąd odejść:

To słabość ta jest tylko ma własna,

Osobistai nie należąca

Doogólnej atmosfery świata,

Która, bez nas, naszą rządzi mową!"


HRABINA


silnie


Mak-Yks! ja chcę... przyjdź dzisiaj wieczór.


MAK-YKS


ceremonialnie


Pani - kuzynko moja - - zapewne.


[Wychodzi.]


HRABINA


Podaj mi kamforę i zegarek...


MAGDALENA'


Zaskoczona zostałaś zdarzeniem,

Wychodzącym za porządek-dzienny

I nie zanotowanym w książeczce

Świat albowiem nasz jest coś podobnym

Do tych miernych artystów... co, ledwo

Wyrobiwszy parę charakterów,

Całą przyszłość sztuki chcą nakłonić

Do zamknięcia się w ich korporacji!

-Utyskują!... że Cezar Shakespeare'a

Za wielki jest o głowę dla sceny...

Alić kto od drugich chce postępu,

Winien ciągle on sam postępować!...


HRABINA


niecierpliwie


Racz mnie nie zaprzątać... czasu nie mam...

Instrukcję ci zostawiłam całą -


Porywa sięwychodzizatrzymuje u drzwi i powraca, mówiąc


Jeszcze coś...

Zapomniałam mej książki

Do nabożeństwa - biorąc w zamian

Zeszłoroczny miejski kalendarzyk!


MAGDALENA]


Oto książka twoja - - do widzenia.


Hrabina wychodzi.

Magdalena w monologu


O! ty... z zeszłorocznym kalendarzem

W ręku - i z rozdartą twoją suknia,

Lecz z oczyma niebem błękitnymi!

Jesteś święta!... umiem cię podziwiać -


Głęboko


Kto inny w ironię obróciłby

Usterki twe - - mnie one cenne.

Wzieram przez nie, jak ów więzień, który

Przez szczeliny jasne patrzy w okno,

Czy wolniejsi ludzie na ziemi?!



SCENA DRUGA


MAGDALENA


pozierając na kartkędzwoni


Wypisane wszystko, co mam spełnić.

Należy - bym zarządziła stosownie...


Do Starego-Sługi


Cofnąć trzeba stół i krzeseł szereg,

Czyniąc miejsce, jakby tańczyć miano;

Podobnie i w dwóch salonach bocznych.

A kto by tymczasem nadszedł - przyjmę.


NOWY-SLUGA


wchodząc


- - Graf Szeliga!


MAGDALENA


Chwilkę - -


Podchodzi pod zwierciadło, poprawia ubiór - zajmuje miejsce - i do Sługi


- teraz, proszę.



SCENA TRZECIA


MAGDALENA


kiedy Graf wchodzi - uprzedzając rozmowę


Marii Harrys zastępstwo nie-godne

Zastaje pan w Magdalenie Tomir,

Która miała jednakże przyjemność

Nie być obcą panu... lecz gdzie ? kiedy ?

Nie zdołałaby odpomnić wiernie -


SZELIGA


Pani! było to lat temu parę

W nieszczególnie poetycznym miejscu,

Bo u dworca żelaznej kolei...

Gdzie mój krewny pani towarzyszył.


MAGDALENA


Ach! pan Lesław!... teraz pomnę wszystko.

Odtąd, ni pierw, pana nie spotkałam.


SZELIGA


Odtąd właśnie, od owego proga

U kolei żelaznej odszedłszy,

Nie wracam teraz do Europy

Którą opuszczając, i do której

Gdy powracam, znów spotykam panią...


MAGDALENA


Po raz drugi w życiu - i podobny.

SZELIGA


Tak że jeśli atom fatalizmu,

Ze wschodniego na mój mózg turbanu

Spadłszy, usprawiedliwia zabobon:

To na nowo winien bym się jeszcze

Nie uważać jak przybyły stale,

Lecz znów żegnać miejsce...


MAGDALENA


dwumyślnie


Lub na nowo

Prezentować się mnie, jak nieznanej -


Silniej


Lecz nic się tak ściśle nie powtarza.


SZELIGA


Z czego może więcej na tym świecie

Pociechy niż żałób!...


MAGDALENA


Prawda -


SZELIGA


Nie mówiemy nic o Pani Domu...


MAGDALENA


smętnie


Owszem, owszem, bo ktokolwiek duma

Nad marnością...

...ten myślą - Jej bliskim!

Ona, więcej niż kiedy, nadziemska!


SZELIGA


żywo


A - podobno - - jeśli się nie mylę,

Była bliską... lub jest bliską szlubu...


MAGDALENA


zabiegli wie


To szluby mistyczne!... mistyczne...

I dlatego już jakby dopełnione,

Że mistyczne... cóż mam więcej mówić?

I czy mówić coś więcej miło jest?...


SZELIGA


smętnie


Wydarzenia , w których lakonizm

Najmiłosierniejszą bywa formą.


MAGDALENA


stanowczo


Lepiej często wiedzieć: tak lub nie...


SZELIGA


stoicznie


Szczegóły tylko anegdotą.


MAGDALENA


Rzecz główna, gdy kto istotnie przyjął

Jedne z owych postanowień, które

Całą reformują osobistość -

Stałość, według mego rozumienia,

Cennym, zaiste, jest klejnotem:

Lecz i ona oszukiwać może.

Bo na cóż stałym być względem komet,

Których odmieniły się obroty? - -


SZELIGA


z dziwnym akcentem


Wdzięczny pani jestem ZA COŚ... NIE WIEM...


Po chwili


Jak też zdrowie Hrabiny?...


MAGDALENA


zimno


O!... dobrze...


SZELIGA


wstając i patrząc ku oknu


Mieliśmy dziś rano coś jak burzę...


MAGDALENA


Która też powietrze ochłodziła.


SZELIGA


obłędnie


Letnie burze, z gromem i błyskawicą,

Nawet z ulewnym deszczem, miłe...


MAGDALENA


Mnie one dla kwiatów zawsze cieszą.. .


naiwnie


Okna pełne mam kwiatów - u siebie,

Zaplątane w rozmaitość liścia,

Tak że słońce gdy je tknie promykiem,

To na cały mój biały salonik

Cienie listków padają ze drżeniem

I w girlandy wiążą się prześliczne.

- A znam je tak wszystkie!...

- że gdy jeden,

Kwiatek jeden, ktoś urwał był z okna

(I to błahy!... geranium-pąsowe),

Wraz poznałam -


SZELIGA


krotochwilnie


Jak to ? czy też-same

Ukradzione spotkawszy geranium,

Odpoznała pani?!...


MAGDALENA


żywo


Ach! nie... to nie...

Lecz że w oknie kwiatek jeden brakł mi.. .


SZELIGA


widząc, Magdalena pogląda na zegarek


osoby, między którymi czas Z

daje się być naprzód ukróconym...


MAGDALENA


I - od razu jest się z nimi blisko...

(Jeżeli spojrzałam na zegarek,

To Maria dała mnie instrukcje.)


Dzwoniwchodzi Stary-Sluga i przyjmuje listy na pocztę. Do Szeligi


Instrukcje jej jak militarne.


SZELIGA


Osoby (mówiłem), śród których

Nikną czasu warunki - istotnie.


MAGDALENA


I od razu blisko jest się z nimi.


SZELIGA


W Europie stan to wyjątkowy

Na Wschodzie tradycją obyczaju,

Wiarą otrzymany lub nałogiem.

Cień namiotu czyni u Araba,

Że, kogo ogarnie, wraz ubratni.


MAGDALENA


Braterstwa nie znamy w Europie -


SZELIGA


krotochwilnie


Za to bywa siostrzaństwo niekiedy...


MAGDALENA


Uwagi też nie zwróciłam nigdy.

Że to wyraz jednej płci właściwy

Że braterstwo - męskie jest...


SZELIGA


To dowód,

Ile je pojmują w Europie -


MAGDALENA


Ja też coś mam wschodniego - doprawdy!

Matka moja jest z tej szlachty polskiej,

Co przybyła z Armenii...


SZELIGA


dopatrując


Ach! prawda,

Pani ma wyraźnie coś wschodniego -


MAGDALENA


Nieraz było to mnie szkodliwe!


Ze znudzeniem


Dziś, w świecie, kobiety ZA INNYCH

ZŁE...

.. .i to zowie się wychowaniem!


*

Ręki podać nie można otwarcie,

Gdyż inni, co źle to pojmą...

Nie można uśmiechnąć się, bo źli ,

Którzy uśmiech źle sobie wyłożą...


SZELIGA


głęboko


Instytucje - a nawet reformy,

Mające na celu ulepszenie,

Podobno że się już nie inaczej

Tworzą, tylko z głównie bacznością,

Aby pasje złych w interes objąć,

I ażeby nie drasnąć przypadkiem

Uśpionego gdzieś antropofaga!

- Droga arcypraktyczna - do chwili,

W której nagle się można samemu

Włożyć w smoka paszczę i nareszcie

Nie mieć co oszczędzać... i co chronić!


MAGDALENA


z odrazą


Zepsucie zgadywać nieustannie

I cudzym się uniewolnić fałszem,

Nie móc się poruszyć, bo błędni,

Którzy źle ruszenie twoje pojmą

To - Golgota Antychrystusowa!...


Wstajepodaje rękęi toż samo czyni Szeliga.


Arab, jak pan widziałeś, da rękę

Ot, tak...

...i ufa - i, że wierzy,

Rzadziej niż my zdradzonym bywa!


Kiedy tak z uściśnionymi dłońmi zostają, wchodzi nagle Hrabina i zatrzymuje się u progu.



SCENA CZWARTA


HRABINA


Przepraszam, że mało-trafnie wchodzę...


Spostrzegając się i rumieniąc


Ja to powiedziałam z tej przyczyny,

I dla tego powiedziałam to...

Że Magdalena mnie zastępuje;

Więc powinną byłam się anonsować,

Nie będąc na teraz Panią Domu -


Rzuca różaniec, książkę i rękawiczki.


Spóźniłam się na Zbór-Miłosierny!


Podając Szelidze koniec palców ręki swej


Nieczytelny telegram ze Smyrny


ku Magdalenie


Ona dopiero mnie wyczytała...


SZELIGA


ns.

(Jak też zimno mnie już przyjmuje!)


Głucha chwila milczeniamagnetyczna.


MAGDALENA


przerywając ciszę


Czy się państwo dawno nie widzieli?


HRABINA


Gdzież ja mogę szczegóły pamiętać!


SZELIGA


serdecznie


O! pani, lat dwa, JA, nie widziałem

Nawet i jednej kropelki w jeziorze,

w którym odbijał się ten obłok,

Na jakim spoczęło jej oko...


HRABINA


wstrętnie


Ach! ach! cóż za zmysłowy obraz!!...


MAGDALENA


Nieco orientalne wyrażenie,

Lecz właściwe, gdy kto z Wschodu wraca,

A którym przerażać się nie masz co!...

- Od-pomni pan północne-mówienia,

Jaśniejące przezroczystym szronem...


HRABINA


z lekką ironią


To znów drugi telegramu wykład-


Do Szeligi, pokazując na Magdalenę


Lepszego tłumacza czy miałeś pan

w Palestynie?...

- a propos: a czemu

Jerozalemskiego pan różańca

Nie przywozi?... i, widzę, nie nosi?


SZELIGA


gorzko


Z łez jeden - gdy mnie wpadł w Martwe-Morze,

Zapewne przypadkiem!... (zamyśleniem

O odległych) - przemienił się cały

W opałowe ziarna... krystaliczne...

Niesłychanie twarde...

- jasne!... jak lód. –

I - odtąd różańców zaniechałem!


MAGDALENA


podejmując treść


Zniechęcić się można do wszystkiego...

Gdy usuwa się nam z rąk fatalnie,

I to może nasze wielkie szczęście!!


HRABINA


silnie


Najzupełniej twego jestem zdania:

Z rzeczy ziemskich cokolwiek traci się,

Daje w zamian więcej rezygnacji...


Po chwili


Lecz - czy różaniec ziemską jest rzeczą ?

Lub nie?... popytać się o to muszę...


Notuje w książeczce podręcznej.


SZELIGA


Ten, o którym ja mówię, był z łez.


Silniej


Z człowieka łez... nie całej ludzkości!

Więc był niewątpliwie ziemską rzeczą,

Arcydrogą!...

Ja sam - tylko jestem

Człowiek - wychowaniec tego globu,

Na którym burze, i wulkany,

Nawałnoście i gromy w powietrzu...

……………………………………

Rzecz - o której często Aniołowie

Tak zapominają, jak Mieszczanie,

Którzy, nie zajmując się rolnictwem,

Cenią nawałnice po ich wpływach

Na parasol...

...na szybę w karecie! - -


HRABINA


sobie i innym


Aniołowie lepiej wszystko wiedzą -


SZELIGA


ceremonialnie


Jeśli to jest przekonaniem pani

…………………………………..

HRABINA


ze znudzeniem


Ach!... powiadam panu - oni nigdy

Nie spóźniają się dla miłosierdzia

………………………………………

Przybywają w czas do komitetów

I, cokolwiek pełnią, pełnią lepiej!


Do Szeligi pojedynczo


Mamy dzisiaj maleńki wieczorek -


MAGDALENA


Który może być prawie anielskim,

Bo panienki z pensji przyjdą tańczyć...

Śliczne wszystkie i pełne dobroci


HRABINA


Tańczyć?!... MOŻE... lecz w różne niewinne

Gry bawić się - to postanowione - -


Surowo i ogólnie


We wszystkim lepiej jest ominąć świat...


Daje końce palców Szelidze i, uchodząc


Do widzenia wieczorem...


SZELIGA


pełniąc ukłon


Tak! pani!...

Świat - jest zaprawdę trucizną ludziom,

Bo on kształci ich...

- a nie - - rozwija!



SCENA PIĄTA


MAGDALENA


z miejsca do Szeligi, który z kapeluszem zatrzymuje się


Czy koniecznie zaraz chce pan odejść?...


SZELIGA


Sądziłem, że minął czas przyjmowań.


MAGDALENA


Nie jest to tak ściśle określone,

Skoro nawet w komput komitetów

Można nie utrafiać na godzinę...


SZELIGA


poruszając fraszki na stole rozrzucone


Ten różaniec... nie jest z Jerozalem.


MAGDALENA


A, przeciwnie, brano go za taki.


SZELIGA


Weneccy złotnicy robią równe,

Lecz one dla ozdoby dłoni,

Różnobarwne zbliżając kamienie

Do blasku płci, lub do rękawiczki.

- Podobną użyteczność, jako woń,

Mają jeszcze osobne różańce

Mahometan z Konstantynopola!


MAGDALENA


naturalnie


Jedne przeto ubierają - drugie

perfumują... i trzecie nareszcie

poręką modlitw...


SZELIGA


szczerze


Nic przeciw industrii takiej nie mam,

Skoro ta gdzie z wiadomością kwitnie;

Owszem!... radość i rozweselenia

Nie sąż z nabożeństwem zbliżonymi?

Pokrewnymi nie sąż, powiedziałbym?...


MAGDALENA


Gdy jeden był kościół w Jerozalem

I cały naród doń biegł na święta,

A świąt tych tak czekał z upragnieniem!


SZELIGA


Gdy się rozlegały wszędzie śpiewy,

Po wszech-ścieżkach pachnących balsamem!


MAGDALENA


dostrzegając, gość zatrudnia ręce swoje


Rękawiczkę Marii pan chce zepsuć!...


szeliga


dwuznacznie i krotochwilnie


Tak MAŁĄ... rzecz... gdybym też i spsował?


magdalena


zanosząc się od śmiechu


Ha-ha-ha... ha-ha!...


SZELIGA


Co tak śmiesznego ? ?


MAGDALENA


MAŁĄ??...

- to jest... rękawiczka moja!

Ha-ha-ha...


Wkładając rękawiczkę


- patrzajże pan, czy tak MAŁA...

A pan już myśliłeś, że to Marii,

I zaraz się coś panu zdawało...


SZELIGA


podnosi się i, całując rękę ubraną w rękawiczkę


Przepraszam -


MAGDALENA


powstając


Niech teraz pan już pójdzie...


Po chwili


Ale i to... nie z przyczyny godzin!


SZELIGA


Mocno


Jeżeli to nie z przyczyny godzin,

Która jest nad siłę śmiertelników,

Toć nie usprawiedliwiony byłbym...

Gdybym odszedł.


MAGDALENA


Jest to jednak pora,

W której, chciałam, żeby pan powrócił...


Pozierając mu w źrenice


Dlatego, że pan mniej jesteś smutny,

Niźli kwadrans temu...

Goryczy mniej

Dostrzegam w rozmowy prowadzeniu.


SZELIGA


Odwiedziny osób... ta, na pozór,

Błaha rzecz ma swoją treść głęboką.

, z którymi gdy się znajdujemy,

Jesteśmy subtelni i naiwni...

- I , dla których nawet Rafael

Musi stać się malarzem-szyldów

Rysując wyraźnie i potwornie

Każdy szczegół... a dla których przeto

Stajemy się sobie przeciwnymi

I wyższym uczuciom... i stylowi.

- Sprzeciwieni będąc tak, cierpimy

Rodzaj gwałtu... paroksyzm konwulsji...

To zaś sprawia gorycz...

- gdy obyczaj,

Słusznie zalecając tok i gładkość,

Jeszcze zewnątrz wszystko to hamuje

I dodawa jedną więcej trudność!


MAGDALENA


arcysmętnie


Grać dla takich osób Beethovena

Musi być szczególną przyjemnością...

…………………………………………


SZELIGA

Ponieważ się podobało pani

Być lekarzem tych właśnie że cierpień,

Dlatego jej z gruntu kreślę słabość


Głęboko


Albowiem to jest SŁABOŚĆ... ach! słabość...


MAGDALENA


solennie


Skoro się zna, że słabość?...


SZELIGA


wstając i pełniąc pożegnanie


Zna się ból!


Wychodzi.



SCENA SZÓSTA


MAGDALENA


zbliża się do stołu i, podnosząc swą rękawiczkę


Rękawiczka ta jest mnie rzucona...

Moja własna!...

-turniej szczególniejszy!


z uśmiechem


Polecenia Marii gdyby wszyscy

Tak starannie pełnili..

………………………………………………

.

STARY-SŁUGA


wchodzi i wygłasza


Nadzorca

Tych, co urządzają ognie-sztuczne,

Przysłanym jest od Pani Hrabiny

Po niejaki abrys...


MAGDALENA


Ona w głowie

Zapala mnie fajerwerk - - doprawdy!


Do Sługi


Niechże wnijdzie - bo ani wiem, co chce.


SZTUKMISTRZ


wchodzipoprawia ustroju włosów i jednym tchem mówi z płynnością


Miałem zaszczyt przedstawić Hrabinie

Wzory kilku fajerwerków - które

Zapalane były z pewną sławą

(Że tak pochlebiam sobie)...

- zwłaszcza ów

Wyobrażający pawi-ogon,

Przedzierzgnięty Kupidyna lancą,

Gęsty po wielekroć zyskał aplauz!

Tak że mnie na rękach (z przeproszeniem

Wielmożnej pani) chciano unieść...


Po chwili


Lubo wówczas dodałem (przyznam się)

Dwie fontanny-serc, a każde serce

Pękało za sceną... i to była

Jak gdyby porażka w małej bitwie,

Gdy na przodzie gorzał jasny tryumf!

- Nie zrobiło to jednak Hrabinie

Przyjemności...

Więc proponowałem

Całą postać Kupida w płomieniu

Różowego koloru...


MAGDALENA


wstrzymując śmiech


Cóż na to

Pani Hrabina? -


SZTUKMISTRZ


Jakoś nieraźnie

Podjęła myśl... chciała coś lżejszego

(Kupid bowiem cały to machina,

Której się nie stawi w parę godzin!).

- Dalej zeszedłem więc do rzeczy prostszych:

Do słońc, gwiazd, komet...


MAGDALENA


ze znudzeniem


Na czym stanęło ?


SZTUKMISTRZ


Tu przysłany zostałem po abrys.


MAGDALENA


z ukrytą ironią


Czy nie można by na przykład... ZERO?


SZTUKMISTRZ


My w sztuce niczerem" nie zowiemy,

Lecz: „pierścieniem".


MAGDALENA


Ach! myśl doskonała - -


SZTUKMISTRZ


z zapałem wielkim


Zrozumiany zostałem! - nareszcie

W życiu raz! (za pozwoleniem pani).


MAGDALEN


A na stronie


(Jeszcze i ten mnie hołdy swe niesie...)


SZTUKMISTRZ


Dwa pierścienie można przeszyć strzałą.


Z kompetencją


Bardzo można... owszem - to się rabia:

Dodając po bokach skrzydła-papug,

Przecierając tło ognistą-miotłą,

Tam i owdzie popierając grzmotem,

Błyskawicą z lekka budząc efekt;

To uchodzi...

- to miewa swój urok.


MAGDALENA


ze znudzeniem


Więc - najprostsza rzecz... nie ma co szukać...

Szczegóły - obmyśli sam artysta.


SZTUKMISTRZ


z zapałem gorącym


Nareszcie zostałem odgadnięty,

Raz na życiu!...

- uniżony sługa.


Wychodzi.


MAGDALENA


Zacnej Marii słyszę lekkie kroki,

Muszę jej maleńką scenę zrobić...

……………………………………….

Droga! dobra!... niekiedy zabawna,

Krytykuję i kocham równo,

Raz naiwność dziecka w niej - drugi raz

Coś posągu kamiennego widząc.

To jako piastunka, to jak sztukmistrz

Na śliczną patrzy się postać...


Skoro Hrabina wchodzi, Magdalena ku niej z wyrzutem


O mało że wszystko nie zniszczone!

O mało żeś nie zdradziła-siebie!

………………………………………..

Przyjęłam ci Szeligę, jak chciałaś,

Osładzając jemu jak najgrzeczniej

Twoje ostateczne-odmówienie - -

- By zaprzątnąć czarne jego myśli,

O zwyczajach mówiłam pokoleń,

Co patryjarchalnie jeszcze żyją;

Gdzie ceremoniałów-samobójstwa

Nie spełniane na ludzkich sercach!

- Pokazywaliśmy sobie wzajem,

Jakie tam gęsta w towarzystwie:

Ty nadbiegasz... i z przekąsem ziemskim,

Widząc nasze ręce połączone,

Usuwasz się...

- jakże ? można było

Dać MU przeto nadzieję tryumfu!


Z wyrzutem


Doprawdy, że pełnić instrukcje twoje

Zadaniem jest płótna-Penelopy!


Silniej


Musiałam się potem upracować,

Tokiem waszych obracając rozmów,

Jak zębatym-kołem gdzieś w fabryce...

Tak niezręcznie zdradziłaś się, pani!


HRABINA


surowo


Zdradzić się nie mogłam.

Magdaleno!

- Wyszło mnie z ust może i dzieciństwo,

Lecz umiałam się cofnąć natychmiast.


MAGDALENA


żywo


Cofnięcie te było jeszcze gorsze!


HRABINA


smętnie


Bo - może - też i ja kiedyś!... miałam

Kruszyneczkę ziemskiego uczucia...

Dla osoby - którą dziś oddalam.


MAGDALENA


Otóż to!... co właśnie zaszkodziło...


HRABINA


Kruszyneczkę!... jakiś błahy atom...


MAGDALENA


Trzeba cofnąć i to, mój aniele!

Bo popsowasz znów, co naprawione -


*


Trzeba, abyś ziębiła go ciągle...


HRABINA


Gdzież ja zdołam tylko tym się zająć!


*


Lecz ty jesteś dobra, ty - cierpliwa:

Ty zbawiłaś mnie już raz, przed chwilą,

Zbawiaj, proszę, dalej - ciągle zbawiaj!...

Zbawicielką będziesz twojej Marii,

Magdaleno!... proszę cię, bądź dobra...


MAGDALENA


Trudne jest to - lecz początki niezłe

Umiałyśmy zaszczepić...


HRABINA


Nieprawdaż ?

Zdało się mnie, odszedł, jak przyszedł.


MAGDALENA


dwumyślnie


Niezupełnie... lecz coś podobnego...


Po chwili


Przyjmę wreszcie trud ten zbawicielstwa,

Na cokolwiek mnie on może narazić,

Daj mi wszakże słowo, że co? - kiedy? –

Mówić będziesz lub czynić?... w tej mierze

Zastosujesz do baczności mojej.


HRABINA


solennie


Uroczyste słowo daję na to-


MAGDALENA


Więc - na przykład - - -

siądź tu, chwilkę jeszcze:


Siadają obok.


Czy nie miałabyś czego na oku,

Co by twoje puste miejsce wzięło

W sferze serca... dla pana Szeligi ?...


Uważnie


Panienek tu będzie znaczny dobór,

Skoro szłoby o osoby młodsze...


HRABINA


Całej okolicy przyszłe matki,

Coś, doprawdy, jak wtóra społeczność.

Zapominasz tylko kwestii-wieku:

Żadnej nie ma... na przykład w twych latach,

Żadnej twego wzrostu...


MAGDALENA


stanowczo


Najzupełniej

Wyjaśniłaś mnie niepodobieństwo!


HRABINA


Wszystkie prawie dziećmi - -


magdalena


z udanym zadziwieniem


- - Ach! prawda! -


Po chwili


Mniemasz wszakże, że pomysł dobry jest,

Gdyby się go potrafiło użyć

I że miewam oka rzut sokoli,

Gdy tobie pragnę być użyteczną?


HRABINA


Magdalenko! ty masz wielki rozum.


MAGDALENA


Z-ziębiąc, chłodzić trzeba nieoszczędnie

Te ziemskie uczucie wielbiciela -


Na pół trywialnie


Sposobem tym... może by i przyszło

Do wygluzowania zupełnego,

A mógłby ON także znaleźć spokój!


HRABINA


obłędnie


Brodę nosi, był i w Jerozalem -



magdalena


Tylko że różańce gubi w Morzu

Martwym...


HRABINA


Apolog niezrozumiały!

Który ledwo że mnie potrafiłaś

Na człowieczą mowę wytłumaczyć...


Całując czoło Magdaleny


Magdalenko! ty rozum masz wielki!


Kurtyna zapada.


Koniec wtórego aktu






AKT III


Główny salon Williz szerokimi drzwiami na werandę i pobocznymi do salonów innych.


SCENA PIERWSZA


HRABINA


krzątając się


Dzięki, że przyszedłeś -


MAK-YKS


Nawet wcześnie -


HRABINA


Niekoniecznie, jest już wiele osób.


mak-yks


zbliżony do obnoszącego ciasta


A nie było mi to arcyłatwym,

Bo czuję się cierpiącym cały dzień -


HRABINA


Nie jedz tego: może ci zaszkodzić.

- To dla dzieci, co dużo biegają

I apetyt mają za-ostrzony...


Spostrzegając Szeligę w zbliżeniu ze swym krewnym


Mak-Yks - hrabia Szeliga!


JEDEN z GOŚCI


Ta willa

Zewsząd smakiem tchnie Pani Hrabiny


DRUGI z GOŚCI


I ozdobą jest prowincji naszej -


HRABINA


Grzeczność panów nadaje jej ceny -


DRUGI


Pani grzeczność czyni uwagę -


SZELIGA


do Magdaleny


Kto jest Mak-Yks? jeśli spytać wolno...


MAGDALENA


Daleki krewny męża Marii.


SĘDZINA


Panienek nie mogę uspokoić,

Tak im u Hrabiny jest wesoło.


PIERWSZY Z GOŚCI


Bez różnicy wieku i płci - wszyscy

Podzielają uczucie też same.


DRUGI Z GOŚCI


Werandy odpatrzeć się nie można


MAGDALENA


do Szeligi


Pan (co wiele widziałeś ciekawości),

Czy gdzie takich ślicznych istot grono

Zachwycało kiedy oczy jego?


Skoro obskoczyły panią domu

Dzieweczki te i prawie dziewice,

Napatrzeć się dość nie było można.


SZELIGA


Piękności nieco widziałem - prawda

Nie byłem jednakże tak wysoko,

Ażebym się przytomnym tam znalazł,

Gdzie Najświętsza-Panna z wysokości

Uśmiech swój rzuciła śród aniołów...


HRABINA


Słuchać tego nie mogę - to grzech jest.


SZELIGA


ns.


Wyobraźnia zamarzła!


MAGDALENA


do Hrabiny


Wybornie!

Ciągle tak trzeba ziębić.


SZELIGA


donośnie


Więc to grzech,

Co wszystkie natchnionych mistrzów pęzle,

Dłuta i litanie wyśpiewały ?!


SĘDZINA


Jest to tylko fikcją, nie już grzechem.

Ale Pani Hrabina purystką jest

Jak Durejko.


SZELIGA


ns. i z niesmakiem


Tak! coś podobnego...


MAGDALENA


do Szeligi


Czemu pan znowu smutny ?


SZELIGA


Bynajmniej!

Tylko przy wesołości ogólnej

DZIECI tylu... może się tak zdawać...


MAGDALENA


z umyślną niezgrabnością


Ty sama zapytaj, z twym dowcipem,

Czemu on smutny?


HRABINA


idąc umyślnie do Szeligi


Jeśli pan smutny,

Niech pan je, lub co chłodnego przyjmie.


SZELIGA


zbliżając się do stołu


Powiadają, że smutni jeść winni.


MAK-YKS


Jest to stan nie tyle apetytu

Wzbudzający, ile sił trawienia


SZELIGA


Rzeczywiście? więc, westchnąwszy, jedzmy...


MAK-YKS


jedząc


Na morzu się także często jada? –

Odpływając na przykład od ziemi,

Która rąk za nami nie wyciąga -


SZELIGA


, którzy na morzu jeść nie mogą...


Niektóre osoby ze środkowego wyjścia wchodząc


PIERWSZY Z GOŚCI


Weranda jest, bez przysady, cudo!

Akuratnie że cudo... i koniec...


SĘDZIA


Jest to zaczarowana wyspa - - cóż?

Czy kto schwycił porównanie lepsze ?

- Mości dobrodzieju, te cyprysy

(Które-to drzewa romantyczne)

I innych dość krzewów pochylonych

Czynią widok ekstra-ujmujący!...


HRABINA


Brakuje tu jeszcze jednej rzeczy

Lecz nie obmyśliłam dla niej kształtu;

- Chcę, ażeby od strony cyprysów

Mały ogrodowy-grób przeświecał...


PIERWSZY z GOŚCI


Ach! Pani Hrabino Dobrodziejko,

Jakże można grób tak blisko domu!


HRABINA


Ogrodowy-grób, pozór jedynie...

Gdzie by można wieczorem odetchnąć...


SZELIGA


U Egipcjan z trumną poufałość

Dochodziła do spół-wieczerzania - -


SĘDZIA


Przyznam się, że i ja w Durej-Woli

Położyłem psu grobowy kamień,

Na którym brzmi wiersz Durejkowej -


Do pani Durejko


Jak jest ten wiersz? wydeklamuj, proszę...


MAGDALENA I HRABINA


A, to ślicznie! to pani poetka

Czemu też to było nam ukrywać...


PIERWSZY I DRUGI Z GOŚCI


A, to ślicznie! pani wiersze robi!...


SĘDZINA


do męża


Dajże pokój - śliczny przykład pannom!


Do obecnych


Klemensulko sobie żarty stroi

Taki dziś jowialny!


MAK-YKS


Czyliż wiersze

Uwłaczają temu, co je tworzy


SĘDZIA


gwałtownie


Homer z biedy umarł, mój paniczu!

-Ale jest w przysłowiach wierszowanych

Sporo sensu i zdrowego umu:

Zwłaszcza, kto je zgłębić usiłował.


MAGDALENA


do Szeligi


Jak ten pomysł grobu się podoba?


SZELIGA


To nie swój jest pomysł - to Egipcjan,

Co byli z mumiami ożenieni,

Jedli z nimi, pili i tańcowali -


MAGDALENA


Co też zgrabnie musiało wyglądać!


SZELIGA


melancholijnie


To jest pomysł SMUTNY... Z tej przyczyny,

Że miewają go ludzie wyzuci

Z pewnego uczucia żywotnego...

********

Ale - nie chcę panią w te głębokie

I mało zabawne wieść tajniki...


MAGDALENA


Proszę - proszę - jak najpiękniej proszę!.. .


SZELIGA


serio i powoli


Zgon brzmi nieustannie w ładzie życia,

I nieledwie w każdym dopełnieniu,

Jedną ze strun jego stanowiąc;

Kto odrzuci z żywota harfy,

Naddać potrzebuje, co pominął,

Potrzebuje widoków cmentarnych - -

Z przyczyny tej jest to arcysmętne.

Nie z przyczyny nagrobków kamiennych!


MAGDALENA


Jak ja to rozumiem!


SZELIGA


A - rzadko kto...


HRABINA


zbliżając się do mówiących


Co tu państwo mówią zabawnego ?


MAGDALENA


Ciągle o tym grobie-ogrodowym -


HRABINA


Niemało się sama namyśliłam

O tej rzeczy - i, jak pocznę, nie wiem.

Chcę, by to był i grób, i altanka -


Spostrzegając się obok krewnego swego


Mak-Yks! - żeby nie wyszło z pamięci:

Jutro u mnie być musisz koniecznie,

Należy coś swobodnie pomówić

O różnych zaległych interesach - -


MAK-YKS


ceremonialnie


Pani -


HRABINA


donośnie


Wybierajmyż grę dla dzieci,

Lub dwie różne, stosownie do wieków.


SĘDZINA


Ja głosuję za dwoma lub trzema.


PANIENKI I DZIEWICE


wbiegając


Na werandzie! o tak, na werandzie!

Bawić się życzemy wszystkie razem.

Tyle miejsca owdzie i tak równo

Na ścieżce ostatniej jak w salonie.

Pomiędzy gałęziami wonnych drzew

Szklanne globy tam i owdzie wiszą,

Jakby niedojrzałe pomarańcze,

Które błysną światłem na czas mroku.


MŁODSZE


Brzegami trawników, na werandzie

Grać wybornie w pantofel i w kotka!

Starsze panny w salonach niech sobie

Z poważnymi przestają osoby...


STARSZE


Panieneczki przeciwnie - w salonach

Niech pod okiem starszych zostawają,

Gdy my pójdziem, w ścieżkach ocienionych,

Ramię w ramię, każda z przyjaciółką...

Zwiedzić wszystko, co jest... do murów!


WSZYSTKIE RAZEM


Na werandzie! o tak! na werandzie

Życzemy się bawić wszystkie razem


SĘDZINA


Panienki te, co uwieńczone,

Mogą bawić się i na werandzie.


HRABINA


Gry tymczasem znajdziemy stosowne -


SĘDZINA


Trzeba zawsze dystynkcję zachować,

Jakkolwiek wszystkie umiejętne

I kształcone według systematu

Durejkowej... powiedzieć mogłabym

(Lecz, z rozlicznych czerpiąc pedagogi,

Nie przywłaszczam sobie ich essencji -)


SĘDZIA


doskakując do drzwi werandy


Essencja zowie sięwszech-wy skokiem"!

Według rodowitej samo-wiedzy.


sędzina


przez ramię swoje


Ale nie jest wyskokiem-wszech-stronnym...

- Mon mań est puste!...


PIERWSZY I WTÓRY Z GOŚCI


razem


Arcysłusznie!

Arcysłusznie - vivat, Panie Sędzio!

Przyszedł czas własnej terminologii!


MAGDALENA


opiekując się jedną z panienek


Każdej wieńce z lauru zamieniamy

Na kolory do włosów stosowne

Jak jej pięknie w niebieskim ?


Do panienki


- a Marta ?


Dziewczynka wybiega po Martę.


SĘDZINA


Ukształcić gust niedrobną jest rzeczą,

I lubo podrzędną, jednak słuszną.

Same musiem znać się na ubraniu

Według pory i potrzeb społecznych -


HRABINA


obchodząc się inną panienką


Jak jej pięknie jest z amarantowym

-A Anielka?


Dziewczynka wybiega.


STARSZE I MŁODSZE


od drzwi werandy


W pierścień! w pierścień! w pierścień! niech Anielka

Pozwolenie grania w pierścień zyska,

Wielkim kołem równo i wesoło -


Do Mak-Yksa


A pan będziesz fanty miał w koszyku,

I dopiero sąd!... dopiero kary!


WSZYSTKIE DZIECI


W pierścień, w pierścień, jednym wielkim kołem!


SĘDZINA


Starsze niech zostaną na werandzie,

Młodsze mogą w pierścień grać w salonie.


HRABINA


Miejsca tam więcej jest niż potrzeba!


WSZYSTKIE


W pierścień, w pierścień, w pierścień! całym kołem.


HRABINA


Sama wstążkę dam... i obrączkę.


PIERWSZY Z GOŚCI


Wielki Mogoł mógłby nieść u czapki

Brylant Pani Hrabiny - istotnie -


DRUGI


Jakby błyskawicę kto nawłóczył -


MAK-YKS


Wszelki brylant jest z czapki Mogoła,

Albowiem umarłym on klejnotem,

Świeci, ale zatrzymuje wartość...


HRABINA


Zdaje mnie się, że dziś najwłaściwiej

Błyskotka ta będzie używana.

Swą wielkością, blaskiem swym, doprawdy

Jakby na ten cel była zrobioną.


PIERWSZY Z GOŚCI


Klejnot taki cenę ma sam w sobie

I nie tylko dzieciom się podoba -


DRUGI I INNI


chórem


Pierścień pani podoba się wszystkim.

- Wszystkim się podoba pierścień pani.


SZELIGA


który na ustroniu z Magdaleną siedział, porywając się


Pani swój daje pierścień? - to ja gram...


HRABINA


surowo


Nie - ja mój pierścień cofnę od grania.


MAGDALENA


do Hrabiny z przyciskiem


Dobrze -


SZELIGA


ns.


( mnie zimno się zrobiło!)


HRABINA


do Magdaleny donośnie


Ona swój da pierścionek...


SZELIGA


- O! pani,

W takim razie ja nie gram - dlatego,

Że musiałbym w drugim być salonie,

Gdzie dla blasku fraszki utraciłbym

Uczestnictwo w blasku właścicielki!


MAGDALENA


wysłuchawszy Szeligi mówienie, do Hrabiny


Daj swój pierścień, Mario!


HRABINA


posłusznie


Sama włożę -


SZELIGA


Aklimatyzować się nawykłem,

Jednakże poczuwam chwilę febry...


MAGDALENA


patrząc w oczy Szeligi


To - nerwowe tylko przesilenia,

Które często z przyczyn tajemnych

Ludzie, choć klimatów nie zmieniają,

Bywa, że tym podlegli wpływom.

Jest to czasem i z moralnych przyczyn:

Rozczarowanie nieraz jakby dreszcz

Przejmuje - i to tak istotnie,

Że można być z ducha zaziębionym!

(Wyrażenie, które pan Durejko

Zastąpić umiałby szczęśliwszym,

Lecz które pewny stan nie-zwany,

Ale znany... określa mniej więcej...)


SZELIGA


Osoby , od których odchodząc

Ziemia nam przestaje być okrągłą,

Niesłychanie płaszczy się a płaszczy...

Słońce ma ckliwy blask i mosiężny...

Zieloność jest jak na bilardzie

Sukno czyste, równe i porządne.


MAGDALENA


Dlaczegóż to ludziom przypisywać ?


SZELIGA


Bo - inne osoby - od których

Niekiedy odchodząc... widzisz... schody

I próg dziwnie nadobnych kształtów;

Spostrzegasz, że sień, że przedsionki

Światłem owiane szczególniejszym,

Słońce tam mistrzowskim działa pęzlem.

A jeżeli wtedy wiatr i burza,

To otwierasz piersi ku zamieci,

Coś w niej uskrzydlającego czując.


Wstają i mają się ku drzwiom bocznego salonu.


MAGDALENA


z udaną obojętnością


Jakże i próg może być pięknym? - och!!


SZELIGA


Homer w Odysei próg opiewa,

Gdzie stanęła stopa Penelopy...


MAGDALENA


Dowód to niemały!... lecz ten ot próg?...


SZELIGA


Nie jest i on bez pewnego wdzięku -


Kiedy te osoby w bocznego salonu odrzwiach znikają, wchodzi samotnie Mak-Yks i usiada u stołu, gdzie jedzenia.




SCENA DRUGA t


MAK-YKS


w monologu


Pokazuje się, że jedna chwila

Zwątpienia - - że jedna porywcza myśl,

Chociażbyśmy zapomnieli o niej,

Przez dzień cały ciążyć jeszcze może!...


Obszukując ręką na sobie


Pistolet ten trąca się o meble,

Jak zbyteczny!


Jedząc-


byłem czczy, istotnie,

Ciało zamierzało sobie skończyć...


Do siebie z uśmiechem


Słusznie Byron mówi: że odwaga

Mężów starożytnych po wielekroć

Od strawności dobrej zależała!...


Donośnie


Wybrzmiewa to jak cynizm... komu?... im,

Którzy, na tragedię patrząc z dala,

Nie zbliżając się do Fatum nigdy

I nie dotykając palcem bożków,

Przez to właśnie bałwochwalcami!


SĘDZINA


żwawo wchodząc


Weź pan koszyk i idź fanty zbierać!

Jak można być tyle materialnym?

Tam bawią się, a pan je i pije,

Najszczęśliwszą tracąc okoliczność...


Dobitnie


Tu panny z całej tej prowincji,

Jako bukiet pięknie uzbierany,

Żony przyszłe, matki, gospodynie,

Co podzielą kiedyś zgon i tryumf...

Reputację niech pan sobie zrobi

Jak młodzieniec miły i do rzeczy,

A lat wiele mówić jeszcze będą

W domach wszystkich, jak stu-gębna-sława

(Że wyrażę się attykiem znanym),

Będą mówić: „Mak-Yks jest do rzeczy,

Przyzwoicie mógłby się ożenić..."

Weź pan koszyk i fanty idź zbierać!

Jakby czuła matka, to mu radzi

Durejkowa, z Chrześcijanki sercem!


MAK-YKS


Służę pani - co zaś do jej uwag,

Myślę, że dla ludzi szczęśliwszych -


SĘDZINA


Człowiek sobie szczęście sam urabia!


MAK-YKS


O! nie, pani - - podróżnik, jeżeli,

Kurzem biały od stopy do czoła,

Znosi spiekę... chłodzi go cel drogi

I ze samych znużeń on szczęśliwym

- Lecz co pani powie o tym drzewie,

Usadzonym przy publicznej drodze,

Którego najlżejszy liść i pączek

Przez całe dnie ostry kurz wapienny

Warstwą bladą piasku osypuje ? –

Czym ? pociesza one swą zieloność,

Na mimo-idące patrząc koła

Jak na koło jedne swej tortury,

Miotające nań tłoczonym pyłem

I zawracające je do ziemi

Przez każdego Ustka ciągły pogrzeb...


SĘDZINA


Czemu pan kawałków nie tłumaczy

Do deklamowania dla panienek?...


MAK-YKS


Później o tym - idźmy fanty zbierać




.SCENA TRZECIA


HRABINA


wchodząc


Fanty zbierać! bo dawno już grają...

Mak-Yks, pośpiesz rozerwać się z dziećmi!...


Kiedy Mak-Yks wychodzi, od werandy zbliżają się goście.


Otóż główna rzecz zaspokojona!

Jedne koło pląsa na werandzie,

Drugie krąży w salonie - - i dosyć.


Do gości


Niespokojna byłam o ich radość,

I czy ten świat potrafię ugościć?

Świat-uśmiechów na rumianych twarzach!

Państwu przeto się nie uniewinniam,

Że tamci mnie zajmowali goście

I że dotąd byliście tu tylko

Pomocnymi w dopełnieniu dzieła.


Tajemniczo


W zamian, jako moim spółdziałaczom,

Spowiem sekret... ukryty dla dzieci -

- Szło mnie bardzo o koniec wieczoru,

Bardzo mnie szło o zamknięcie zabaw,

Chciałam, aby ten młody świat wrócił

Ze spomnieniem uroczego blasku

I dlatego od strony cyprysów

(Tam, gdzie myślę grobowiec postawić)

Urządzony jest sliczny fajerwerk!


PIERWSZY Z GOŚCI


Ha-a! istotnie, że myśl arcydzielna.


WTÓRY Z GOŚCI


Każda myśl Hrabiny jest feniksem -


SĘDZIA


Który wstawa z ognia jak fajerwerk!


ąPIERWSZY I DRUGI GOŚĆ


Wiwat! panie sędzio...


SĘDZINA


Klemensulko

Orientalną ma imainację...


SĘDZIA


doskakując z głębi sceny


Wyobraźnię wschodniego ustroju,

PowiedziałbyOjczyźniak" poprawny...


SĘDZINA



Durejko ma słuszność...


MAGDALENA


do Szeligi


Cóż pan mniema

O sekrecie naszym?


SZELIGA


dwuznacznie


Coraz mniej już

Czuję się do tego uzdolnionym,

Bym w ogólnej rozmowie brał udział.

- By wszelako pytanie zawdzięczyć,

Powiem: że mnie fajerwerk jest milszym

Od grobowca, nawet pozornego

Tak dalece mniemam, że jest słuszna

Bez-potrzebnie nie zasmucać bliźnich.

- Lubo dwiete rzeczy wzięte razem

Mogłyby się śród cyprysów zmieścić;

Trzecia nawet - to jest i altanka,

Gdzie mały niekiedy podwieczorek,

Złożony z łakoci, byłby słodkim!...


MAGDALENA


krotochwilnie


Popytajmyż Rózie i Anielki...

Ile podzielają zdanie pańskie ?

Sąd ich jest na wyżynie rozmowy,

Którą prowadzimy po ich myśli...

- Zbliżenie do dzieci styl odmładnia!


PARĘ OSÓB RAZEM


z zadziwieniem


Coś... stało się w salonie!...


MAGDALENA


Co to jest? -


SZELIGA


Wywrócił się któryś cherubinek!


SĘDZINA


Bez przypadku nie pląsają dzieci.


MAK-YKS


wchodząc z salonu


Wstążka pękła!... i pierścień stoczył się...

Wcale juz nie grają...


MAGDALENA


I tak prędko!


HRABINA


machinalnie


Owszem - owszem - lecz pierścienia nie ma!


SĘDZIA


Jak to nie ma!... poszukamy zaraz...


MAGDALENA


Nim się znajdzie, proszę mój założyć...


HRABINA


z dziwnym przyciskiem


Daruj!... nie chcę, lepiej niech się znajdzie.

Raz... ginął już...


MAGDALENA


Ach! prawda... masz słuszność...


Kiedy Hrabina wychodzi do salonu-gryMagdalena półgłosem


To Jej przesąd... każdy ma słabostki...


SZELIGA


Własnie tego nie myśliłem nigdy,

By słabostki miały tam miejsce...


MAGDALENA


Pan uwidział w Marii doskonałość

I zapewne, że się mało myli,


SZELIGA


zimno


Nie! lecz wszystko ma stosowne sfery:

Tak na przykład śród lodów Grenlandii

Chować się nie mogą ananasy

Dla zbyt czułej wrażliwości krzewu...


MAGDALENA


grożąc z uśmiechem


Zacznę bronić Marii... a bój ze mną,

O! panie - ze mną bój śmiertelny jest -


STARY SŁUGA


ze szczotką wchodząc do salonu


Wszystkim ręczę, że go nie ma w sali-

W sali, w której lat trzydzieście sprzątam.

Chyba skrzydła miał i wzleciał wzgórę...


MAGDALENA


Raz już ginął -


STARY SŁUGA


Ach! wszyscy tożżsamo

Spominają, że ginął raz - prawda

Toć ja wiedzieć muszę, bom go znalazł.

Gdzieś to było jednak ? czy w salonie ?

Tam każdego sprzętu kącik każdy

Dzień w dzień ręką ocierając z kurzu,

Człek i we śnie zgadłby ruchem palca,

Gdzie co leży? albo zbywa czego?...

- Starzy słudzy jako starzy mówią,

Lecz nowy jest, przyjęty niedawno,

Może nowy nowszego coś umieć...


SĘDZIA


gwałtownie


Nowy sługa"!... te słowa ważne...


Tajemniczo do Magdaleny


Co może być wart rzeczony pierścień?


MAGDALENA


To ów znany brylant, który właśnie

Podziwiali wszyscy tu zebrani,

Jak meteor na emalii ciemnej

Jaśniejący - dość niezwykły ceną.

- Wszakże, o czym nikt zapewne nie wie,

To zarazem jest Marii TALIZMAN...

(Jeśli słuszna względem niej cośkolwiek

Tak przesądnie lub lekko nazywać.)

- Mimowolnie ona przywiązuje

Wiary rodzaj do tego klejnotu.

Wolałaby zgubić wszystkie inne,

Niż dopuęcić że się ów zatracił!


SĘDZIA


szukając kapelusza


Znajdzie się on, skoro energiczne

Temu gwoli uczynią się kroki!...


Wkładając rękawiczki


On się znajdzie! zaraz państwu służę...


MAGDALENA


Co pan robić chcesz? panie Durejko!


SĘDZIA


wychodząc


Egzekucji przyszedł czas i rygor...



SCENA CZWARTA


PIERWSZY GOŚĆ


Sędzia swoje ma prawne widoki -


DRUGI GOŚĆ


Dojrzał Sędzia coś prawnika okiem -


SĘDZINA


Klemens ma wzrok bystry, lecz niekiedy

Unosi go natchnienie...


PIERWSZY GOśŚĆ


do Sędziny


Małżonek,

Jeśli poetycką wenę miewa,

To może ko-habitacji skutkiem,

Skoro pani domu robi wiersze - -


SĘDZINA


Ach! ten drobny dla pieska nagrobek,

Uroniony przypadkiem...


DRUGI GOŚĆ


A którego nam nie wygłoszono -


SĘDZINA


To naśladowanie z Lamartine'a!



PIERWSZY I DRUGI GOŚĆ RAZEM


Tym niesłuszniej ze strony poetki

Ukrywać dwóch laurów latorośle...


PIERWSZY GOŚĆ


do Szeligi i Magdaleny


Niech pan swoje także doda słowo

Do naszych prósb... niech pani wstawi się...

o wydeklamowanie nagrobka

Dla wiernego pudla z Durej-Woli!


MAGDALENA


Może lepiej czekać do chwili,

Gdy zapalą fajerwerk.


PIERWSZY I DRUGI GOŚĆ RAZEM


Wytwornie!!


PARĘ OSÓB


z zadziwieniem


Coś zaszło znów...


SĘDZINA


To głos jest Sędziego...


SZELIGA


Naczelnik policji i straż...


MAGDALENA


Co to?...


SĘDZINA


Klemens energicznie rzecz zagaił.


MAK-YKS


wchodząc z salonu-gry


Pan Durejko sprowadził policję!


PIERWSZY z GOŚCI


Skoro poszukiwanie ma powód,

Zbyt pośpiechu nie należy ganić.

Niezwłoczność z takowym sprawy stanem

W parze idzie, dla przyczyn wiadomych,

Lub które odgadnąć arcyłatwo!


MAGDALENA


Ależ Marii spokój - domu godność...


MAK-YKS


Brak tych względów u niektórych osób

Nazywa się energią... rygorem...


SĘDZINA


Sędzia wyjątkowym jest przez tytuł,

Wiek i położenie w społeczeństwie:

Co roztrząśnie on, roztrząśnie nieźle!


MAGDALENA


Niepokoję się o nerwy Marii...


SZELIGA


zimno


Czy istotnie, że jest tak wrażliwa...


PIERWSZY Z GOŚCI


Zróbmy salon na stronie - -


DRUGI Z GOŚCI


Hrabinę

Uprośmy, by pozostała z nami

Deklamacji posłuchać - i kwita!


SĘDZINA


mając się ku werandzie


Panienki mam zwyczaj w takim razie

Do ogrodu posyłać po kwiatki,

By majowy wiek oddalić nieco

Od jesiennych nawałności życia.


GŁOS


od głębi zza proga salonu


Skoro takim jest urzędu rozkaz!...


NOWY SŁUGA


na progu


Dlatego że służba dawna w domu

Mnie, nowego, ciągle szykanuje,

Czy mam być już przeto podejrzanym?

- Szczególny to rodzaj prawa u was.

Podobny wypadek był Hamburgu

(Gdzie z Margrabią jeździłem) - tam, kiedy

Zgubił perłę ambasador perski,

Tak samo panowie, jak i słudzy,

Ci, co znajdowali się podówczas,

Obszukani byli równo-grzecznie...


Dwuznacznie


A jeśli przypadkiem z panów który,

Chustkę z krzesła podejmując, w kieszeń

Wsunął pierścień?? szczególne coś prawo

Macie tutaj... lecz inne sądy!


SĘDZIA


wprowadzając pod ramię Hrabinę


Niech pani Hrabina zechce chwilkę

Wydalić się na ustęp...


Do żony przez ramię Hrabiny


Klementynko!

Sercu twemu panią Harrys zlecam...


GŁOSY ZZA PROGU


Jest ci to i prawda - czemuż tylko

Służący być mają pod prawami?...


SZELIGA


podnosząc się


Bynajmniej - i owszem - wszyscy, wszyscy...

Którzy podczas gry przytomni byli...


HRABINA


siadając, osłupiona


Nigdy w domu moim nie myśliłam

Podobnego doznawać afrontu.

Tak bardzo się czuję poniżoną - -

- Ani widzę, jak przeprosić zdołam

Gości moich - - to wielkie nieszczęście!


SZELIGA


Nie ma nic w tym - Durejki pośpieszność

I konieczna forma.. .


HRABINA


Ach! Durejko...


DZIEWECZKA


wbiegając z salonu


Nic zabawniejszego jak panowie

Z powywracanymi kieszeniami!

Każdy składa w kapelusz drobnostki,

Które miał przy sobie - jak w grze fanty.


SĘDZINA


Bawić się nie trzeba tym widokiem,

Który pani Harrys jest niemiły...


Donośnie ku drzwiom


Niech panienki pójdą admirować

Na werandzie bliski słońca-zachód

I fiołków poszukają w trawie...



SCENA PIĄTA


Urzędnik policji straż i Sędzia wchodzą z salonu.


URZĘDNIK


Jeszcze tylko pan Mak-Yks i koniec...


MAK-YKS


Ja się rewidować nie pozwalam!


SĘDZIA


(Po nitce do kłębka dochodzimy...)


MAK-YKS


Słowo moje wystarczać powinno

Zwłaszcza że nie grałem...


URZĘDNIK


Pan, co więcej,

Trzymałeś fanty -


MAK-YKS


Ja nie pozwalam!


SĘDZIA


okrążajc ręką ubiór Mak-Yksa


(Zdaje się, że pistoletostrożnie!)


MAK-YKS


Tylko jedną nabity kulą!


URZĘDNIK



Dość-

Niech wnijdzie straż...


HRABINA


wyciągając rękę z siedzenia


Mak-Yks jest mój krewny...


MAK-YKS


zimno


Krewny bardzo daleki -


SĘDZIA


donośnie

Daleki - -



URZĘDNIK


Szczegóły te nam obojętne:

Nabita broń - w czasie poszukiwań

A wpierw niepozwolenie rewizji

Oto, czego dotyka się urząd.

W Imię Prawa, pojmany pan jesteś - -


HRABINA


siedząc


Ależ, panie! - jam nie pozwoliła

Mnie się podobało zgubić pierścień...


URZĘDNIK


Ubliżeniem to Domowi nie jest.


SĘDZIA


Pani raczy swą uwagę zwrócić,

Że tu dzieci z całej okolicy

przytomne - że w dzieci naturze

Leży mówić o zdarzeniach drobnych

A wybitnych - że stąd będzie powieść...


URZĘDNIK


obojętnie i zabierając się do pisania

'

Powieść jest już!... już osoby w mieście,

Które przyszły oglądać fajerwerk

(Zgotowany jawnie i będący

Dla dzieci jedynie utajonym),

Stojąc rzędem przed podmurzem willi,

Uważały straż miejską i urząd

I zapewne domysły zwiększone

O niejasnym zdarzeniu się szerzą.

- Niewstrzymalne trafu następstwa

(My zaś to wytwornie znać musimy

Wprost z przyczyny naszych powinności).


SĘDZINA


Co najgorsza, skoro takie gadki

Nie miewają rozwikłania wątku

Durejkowa - och!! - takich nie cierpi...

Gadki - gadki!... z których potem naraz

Osławienia powstają realne...


Pochylając się do Hrabiny


Szczerym sercem to Pani Hrabinie

Przedstawuję - acz czułość podzielam.


Po chwili


Splendor domu pewno umie cenić

Klementyna z Wyłgiełłów Durejko.

W moralności również niepomiernie

Dozwalała sobie ona ćwicezń,

Ochmistrzynią będąc pensji-panien!


SĘDZIA


Ubliżeniem to nie jest Domowi.

Tak powyżej brzmi w urzędu ustach.

Trzeba wszakże, by tu sędzia dodał:


Dając znaki gestami Hrabinie


- Że pojmany miewa obłęd... jest to

KAZUS prawem przewidziany...


HRABINA


machinalnie


Tak jest

Krewny mój niekiedy obłęd cierpi...


MAK-YKS


groźnie


Nigdy!... wcale... u włócząc mu zewsząd,

Niechże losy choć tyle zostawią,

Że - wariatem nie jest...

- Skąd ten pozór?


Do Urzędnika


Proszę błahych nie spisywać zeznań,

Zwłaszcza gwałt na mej jest osobie

Popełnionym - i że względność taka

Może być na korzyść gwałcącego...


URZĘDNIK


W razie takim, zeznanie to cofam.


Do Sędziego


Nie widzę tu bowiem obłąkania...


SĘDZIA


W takim razie cofnąć konieczna jest.


Do ogółu


(Kto się zgubić chce, ma zawsze drogę!

I to według mnie obłędem zwie się...)


MAK-YKS


do Durejki


Zaś to, co pan robisz, i co potem

Łagodzisz niezgrabnie, to według mnie

Dobitniejszą się mianuje nazwą!


*


Zapomniało się już bowiem - widzę:

Że Zła określeń nie mające.

Te zaś pełniąc jest się przyzwoitym!


Do wszystkich


Skrócę wam treść...


Z wysileniem


- resztę sił zdobywszy

od rana byłem czczy...


Przysiada


- dzień cały

Wyjątkowe odbierałem ciosy

Mieszkanie mnie wreszcie usunięto:

A nikogo nie zastałem w domu

Z powinnych mych, lub dla mnie przyjaznych.


HRABINA


porywając się coś mówić


Mak-Yks...


MAK-YKS


-Wstyd mnie jest, zaiste, wyznać...


HRABINA


podnosząc rękę


Mak-Yks! ja-ci darowałam pierścień!


MAK-YKS


do Hrabiny


Niech Hrabina raczy nie przerywać -


Dalej ciągnąc opowiadanie


Wstyd zaiste... wyznać...

- miałem myśl

Najgminniejszą z myśli tego świata:

To jest - skończyć wszystko jednym strzałem!

Rzecz, której (nim zajdzie) mogą ludzie

Wzbronić - i dla tego to powodu

Rewidować się nie pozwoliłem - -


Obszukiwany przez straż, dobywa pistolet.


Oto broń jest - -


Z innej kieszeni


- to zaś... to jeszcze

Złamki chlebów wziętych z tego stoła...


Donośnie


Dwie rzeczy te... niech tłumaczą wszystko!


Jestem... człowiek: cóż? do tego prawu,

Że się słaby człowiek gdzieś zastrzela!

*********


URZĘDNIK


rozdzierając akta


Cała przeto sprawa znów jak pierwej...


ANIELKA, STARY SŁUGA I INNI


wbiegając, u drzwi


Pierścień Pani! pierścień znaleziony!!...

Doprawdy, że szczególniejszym trafem

Na świecznika gałązce brązowej,

Przy złamanej i zgasłej tam świecy,

Zawisnął jak gwiazda!


STARY SŁUGA


W tańcu, skoro

Pękła nić, na której grały dzieci,

Wyprysnął widocznie...


GOŚCIE


świecę strącił

I zastąpił jej blask - dyjamentem!


STARY I NOWY SŁUGA


Chodćcież państwo! zobaczyć, jak śliczny.

Nikt ręką tam nie potrafi sięgnąć!...


WIELE OSÓB


Chodźmy! chodźmy... zdarzenie szczególne...


SĘDZIA

z natchnieniem


Drabinkę przystawić- rzecz najprostsza!


GOŚCIE


Sędzia zawsze ma na wszystko środki...


SĘDZIA


wybiegając


Drabinkę z werandy ogrodową!...


URZĘDNIK


Do Mak-Yksa


Panu! naprzód, a potem Hrabinie,

Przedstawuję wymówki, acz zbytnie

Ze strony urzędnika...


Do straży


Ustąpcie!


Wychodzą


. HRABINA


do Urzędnika


Żegnam go.


URZĘDNIK


podając rękę Mak-Yksowi


Lepszego zdrowia życzę...


[Wychodzi.]



SCENA SZÓSTA

SZELIGA


Spostrzegając bladość na licach Mak Yksa


Panie! wszyscy zajęci trafem,

Pozwól, abym Człowiekiem się zajął:

Czy nie chcesz doktora?...


HRABINA


nie podnosząc się z siedzenia


Zaraz - obok

Jest mój Miłosierny-szpital - - doktor

Tam zostawa zawsze - a może być,

Że i sam Prowincjał...


Przez ramię swoje i siedząc


Co ty cierpisz ? ?


Stary-Sluga wnosi pierścień na tacy i stawia na małym stoliku przed Hrabiną, która nie wgląda w to.


MAK-YKS


do Szeligi


To jest nic... przysiędę ze znużenia -


Przysiada


Czczy byłem... te złamki - jadłem szybko...


*


A czułem zbyt... lecz... stało się wszystko.


Do Szeligi


Tylko jeszcze - dwa słowa do pana...


Szybko i poufnie


Twą porękę przyjmuję - - odpływam!

Tu od jutra znieważonym będę.

Wieść dawno już krąży niewstrzymalna,

Skoro tak i sam twierdzi urzędnik,

Dostatecznie we względzie tym świadom!


Po chwili


Zresztą: strute mam serce... i wesołość...

Poniekąd z-użyty czas i zdrowie

Pozostało imię... te - osławią...


HRABINA


poruszając się z siedzenia


Mak-Yks! ze mną pierw wszędzie pojedziesz,

Do każdego z Domów w okolicy,

I gdzie zwyczaj bywać na przechadzce.

Ażeby cię obok mnie widziano

Jak bliskiego, którego poważam

- Nadto jeszcze, sama cię przedstawię,

Żebyś został Członkiem-Komitetu

Do wieczystej zapisanym księgi

W naszym Towarzystwie-Miłosiernym.


MAK-YKS


szukając kapelusza


Ja - jestem nim... jestem Chrześcijanin!


HRABINA


milcząc podnosi siębierze pierścień i idzie do krewnego swego


Mak-Yks! ja ci ten pierścień-tak jak jest

Włożony na moją rękę prawą...

Ja - ci - tak - go daję... ludzie zamilkną!

…………………………………………….

Słyszysz? - jakie milczenie stało się -


MAGDALENA


prawie klękając


Mario! o całą kobiecość jesteś

Wyższa od siebie samej - od dawna

Przeczuwałam cię...


HRABINA


Mak-Yks! odpowiedz...


MAK-YKS


z ukłonem


Pani! BRYLANT twój mniedarowałaś",

(DOPUSZCZAJĄC, ŻE SIĘ PRZY MNIE ZNAJDZIE...)


*********


HRABINA


Nie-przytomną byłam!!... lecz na teraz

Nie sam daję ci pierścień - odpowiedz!


MAK-YKS


Pod naciskiem skandalu twa ręka

Gdziebykolwiek skłonić się raczyła,

O! pani - - czyliżby niesła z sobą

Najdroższą rzecz, to jest: wolę wolną?...

- Skandalowi? - miałżeby twój przyszły

Winnym być to, co rad dłużyć tobie?...


Po chwili


Nie - o! pani - ja w błąd bym cię wewiódł,

Może bym i zdradził - jak ów, który

Podałby się za strzelców-książęcia

Dlatego że właśnie, gdy on celił,

Piorun odbił sokołowi głowę -


Po chwili


Nie! o pani - szlachetna kuzynko,

Wysoko się mylisz, lecz mylisz się:

Szczytność dlatego właśnie jest szczytna,

przypadkiem się nie otrzymuje,

Z niebieskiego ona idąc źródła,

Samo-tchnienną i wolną jest zewsząd.


*


Spaniałym?... któż przez konieczność bywa?

Jeśli nie oszukujący wolę własną,

Która w odwet omyła go z czasem?...


*


Mężczyzna, który by na razie

Przyjął tak ponętny nadmiar serca,

Okazałby się tylko zręcznym... Ja,

W Epoce tej... w dziewiętnastym-wieku,

Nie raczyłem się w zręcznościach ćwiczyć.

Owszem - bywałem niezgrabnym - często!

Niezgrabnym być - może przenosiłem:

Czemu?... niech ZROZUMIE... kto jest w STANIE!


HRABINA


groźnie


Słuchaj! mężczyzny to jest rzeczą

Zamieniać doraźne wzniosłe chwile

W potoczysty i równy ciąg życia.

Lecz jeśli ty zbyt słabym jesteś

Mężczyzną jeżeli jesteś nie dość,

By takowy podjąć obowiązek

Ja - go - spełnię.


MAGDALEN


z zapałem


Mario! jesteś wielka!


SZELIGA


do Hrabiny


Pani! pozwól, bym twemu krewnemu

Danego mu słowa nie dotrzymał

Obiecałem mu albowiem podróż

Do Nowego-świata, za Ocean.

- Obietnicę na teraz cofam!


Do Mak-Yksa


Słowo złamać - panie! - jest boleśnie.

Ja przyjmuję następstwa... złamałem.


HRABINA


patrząc w oczy Szelidze


Prawda! - panie - że to trud niezwykły,

Co w tej chwili zrobiłeś i robisz:

(Dla kogokolwiek bądź to podjąłeś)

Szlachetnym jesteś dwakroć, gdy łamiąc

Słowa twe, zostają ci bez skazy.

Chwilkę czekaj, nim ci podziękuję.

Hrabio! - krewnego chcę pierw zapytać

O odpowiedź na teraz niezbędną...


Przystępuje do Mak-Yksa i bierze go za ramię.


Mak-Yks! czy mnie nie kochałeś nigdy?


MAK-YKS


kłoniąc się do jej stóp


Na tak wielką odległość... i coraz,

Coraz to niemiłosierniej większą -

Że, zaprawdę, nie wiem, czyli równie

Pod stopami naszymi w Oceanii,

Lub gdy Konstelację-Krzyża ujrzę

Spod obcego żaglu... nie wiem... czyli

Tenże sam co tu, i co w tej porze,

Nie połączy nas promień...

Istotnie:

Oddalony - zawsze byłem bliskim!

spomiędzy nas miejsce ubiegło,

za miejscem czas poszedł...

Doprawdy

Tych, co kochają tak, lub nie ma dziś,

Lub nie z tego świata...


HRABINA


Nie!... oni,

Właśnie oni, ludźmi...


Pokazując palcem na Mak-Yksa


On mówi

O świętego węzła tajemnicy,

Choć, co mówi ?... nie wie...


Do krewnego


Ty tak mówisz,

Jak, przed Chrześcijaństwem, wielcy ludzie,

Albo ludzie cierpiący-wiele, mówili

Chrześcijańską-myśl wargami-błędu:

Ty - prawdziwie mnie kochasz...


SZELIGA, MAGDALENA, WSZYSCY


Onaż to??


Mak-Yks jest u stóp Hrabiny, obie jej dłonie uściskując.


HRABINA


do Magdaleny


Magdaleno! ręki mojej uścisk

Oddaj Hrabi...

- me obiedwie dłonie

Zbyt mocno zajęte w tej chwili.


ANIELKA I DZIEWECZKI


wbiegając


W pierścień, w pierścień! albo fanty sądzić!


HRABINA


Mój - już nie mój...


MAGDALENA


A mój się mnie znowu

Gdzieś zapodział, i nie warto szukać...


Ognie sztuczne błyskają.


Ale - patrzcie... w niebie dwa pierścienie,

Brylantowe całe!


WIELE OSÓB


ku werandzie


Całe jak z gwiazd!!


DUREJKOWA


patrząc przez lornetkę


Fikcja wyśmienita!...


SĘDZIA


doskakując do żony


(Kto jest miłującym narodowość,

Nie używa fikcji... lecz udania...)


PIERWSZY Z GOŚCI


Udanie-ogniste!... ani słowa.


WTóRY Z GOŚCI


Ani słowa!... że nie ma co mówić...


Kiedy wielość, odwrócona w stronę głównego wnijścia na werandę, podziwia ognie, Sędzia w głębokim monologu na przodzie sceny.


SĘDZIA


sam


Wszystko to coś jak w komedii-która

Moralny ma sens, gdy się zbada:

Któż albowiem sprawił to?... kto? - proszę

Pierwszym stał się powodem... kto tu jest

Sprężyną? - czyli zrządzenia energią?

Czyli osią?... a kto jednak NIGDY

NIE MA SOBIE NIC DO WYRZUCENIA!

Że - nareszcie attykiem już spytam:

Ex-machiną!... któż tu jest??...


Po chwili


Durejko!!


Kurtyna zapada właśnie w chwili, w której Durejko sam sobie stara się ukłon oddać.


Koniec aktu III-o i ostatniego