DO WIELMOŻNEGO REDAKTORA «PRZEGLĄDU RZECZY OJCZYSTYCH»
Szanowny Redaktorze -
Żaden podbój, żadna polityczna kombinacja, żaden ekonomiczny wytwór i żadne odkrycie, i wynalazek żaden nie mają tej ważności w dziejach postępu społeczeństw, którą to ważność ma przyjęcie Idei-Reprezentacji. Jest to słońce wpośród chaosu, które skoro zagasa, obecność nie ma swego dzisiaj, a przeszłość pomiary i pamięć epok traci. Jak dalece pewną jest to rzeczą - rzeczą, mówię, nie tylko myślą - dowodzić i okazywać jest to pokazywać palcem słońce w dzień bezchmurny.
Niemniej - wspominać także, że przyjęcie Idei i form reprezentacyjnych dostało się nam przez ręce Kościoła, jest to wspominać nocje elementarne, wszystkim wiadome.
Ale uważyć i okazać, jak dalece rozszerzyły się i zobowiązały Ludzkość reprezentacyjnej Idei owoce? - ale odkryć, dlaczego Idea ta, stanowczo przez ręce Kościoła otrzymana, nierozłączną jest od posad Chrześcijaństwa? - odpowiedzieć, mówię, na te powyższe dwa pytania nie jest, niestety, ani niewczesną, ani zbyt elementarną rzeczą.
Prosto zatem do rzeczy przystępując: Idea-Reprezentacji z tej przyczyny tak wielką i tak wielce chrześcijańską jest, iż przez nią cały-człowiek zyskany jest dla społeczeństwa i całe-społeczeństwo dla człowieka. Gdyby albowiem od osoby człowieka oddzielić przyszło wszystko to, co on reprezentuje, a przyjąć to jedynie, czego on praktycznie dopina - tedy ani człowiek taki nie byłby cały, ani społeczeństwo takie całości mieć by nie mogło. Społeczeństwo złożone z ludzi praktyczną i faktyczną wyłącznie pełniących służbę musiałoby się składać jedynie z młodzieży popisowej, sił, lat i zdrowia pewnej, albo tylko z kapitalistów, albo tylko z parobczej warstwy rolników. Człowiek zaś, który by żadnej reprezentacyjnej nie podejmował pracy, musiałby pełnić tylko to, co praktycznie i faktycznie dokazuje się, dopina i zyskuje, ale musiałby całkiem zapomnieć starania się to, co się godzi, i z tym, co się nie godzi, walczenia. Z tego to względu (a ze względu najdroższej wolności) idea reprezentacyjna i społeczeństwu, i człowiekowi cało-istności chorągiew dała w ręce.
Odtąd najpoziomszy człowiek, który, dajmy na to, że nic nie zrobił, tylko uszanował godność nieśmiertelnego stworzenia w sobie - który, zgrzybiałych lat doszedłszy, uniedołężnioną ma wszelką praktyczną energię, jest pomnikiem, i wcale że nie próchnem tylko, ale pomnikiem w skład energii całego społeczeństwa tak wymownie wchodzącym, jak wymowną są rzeczą odstępy i periody w mowie, chociażby ta mowa była najgorętszą - i jeżeli tylko mowa ta w gwałt ukazów przeciwnych wolności nie przemienia się, ale jest dojrzałych i wolnych mężów mową!
A nie tylko że gdzie indziej nieużyteczny już człowiek przez ideę reprezentacji zyskany jest dla społeczeństwa jako użyteczny - ale i najużyteczniejsi mężowie ochronieni są przez nią i oszczędzeni. Gdybyśmy albowiem od powyższego obrazu starca i monumentalnego inwalidy przenieśli na przykład myśl na wprost przeciwny biegun, to jest na stanowisko najenergiczniejszego jakiego Obywatela, czyliż, mówię, na przykład taki samodzielny bohater jak Józef Garibaldi, w swoich jedynie piersiach ześrodkowawszy całe patriotyczne namaszczenie i nic zeń reprezentacyjnej jakiej - poza nim istniejącej - nie zostawiwszy osi-ruchu, nie narażałby przez to samo na jedną kulę losów Ojczyzny, i czy to, czym zwycięża, nie mogłoby się właśnie że stać przegranej źródłem?
Mówię to jedynie jako potrzebny tu określnik dla okazania, że Idea-Reprezentacji zarówno nie tylko dzielności-pozbawionych w ruch ogólny obejmuje, ale i dzielnych, że tak powiem, stanowczo z-użytecznia, bo ciąg następstw zwycięskich i postępowych ubezpiecza. Że przeto i dla społeczeństwa, i dla członka pojedyńczego ona zarówno i współczesną jest konserwatorką, i immolatorką - że zachowawcze i ofiarne daje rękojmie - że jest sprawiedliwa - że przeto nosi znamię łona, które żywot jej dało - że jest jednym słowem: chrześcijańska!
A jeżeli tak pojęta i przyjęta Reprezentacji-Idea okazuje się być wszechstronnie chrześcijańską, tedy nie tylko zerwanie z nią stanowcze, ale i same niebaczne zacieknięcie się za praktycznymi i faktycznymi dopięciami jakiego celu, bez względu na to, co się godzi, i z samym jedynie względem na to, co dopiąć, dokazać i zyskać faktycznie można lub uda się - tedy, mówię, że nawet oddalenie się takie nie może nie być przez to samo i oddaleniem się zarazem w strony poza-chrześcijańskie.
Czy z tego błędu wyszli i tam zaszli Polacy-praktyczni w Turcji, pomiędzy rękojmiami przedajnych angielskich frymarczeń a nie mającą żadnej przyszłości muzułmańską chorągwią najbezinteresowniejszy z sztandarów: sztandar Sobieskich, zatykając?... historia to i najprostszy rozsądek polityczny wypowiedzą.
Co do mnie, zdałem na wstępie listu niniejszego sprawę, jak dalece sąd mój pod tym względem nie jest bynajmniej fanatyczny. Owszem, opierając się na ogólnych i do niezbicia prawdach, doszedłem aż do tego, iż nie dziwi mię nawet z-przeciw-chrześcijańszczenie się nie tylko stanowiska, ale i ludzi pojedynczych - ostatnim albowiem tak błędnej drogi kresem musi być, jako się wyżej okazało, uniesienie aż w poza-chrześcijańskie szlaki.
Opierając się zaś na prawdach - których królestwo jakkolwiek nie jest z tego świata, jednakowoż ten świat ostatecznie sprzeciwiać się im nie jest mocen - mniemam, iż obowiązkiem jest zwracać i zwrócić uwagę Polaków w Turcji będących na zupełną nie-godziwość stanowiska, które zajmują: a uwagę Polaków, gdziekolwiek bądź są i jakiekolwiek bądź zajmują stanowiska, zwracać i zwrócić na to, że Reprezentacja w pierwszych cywilizacji wiekach była Symbolem, następnie Ideą: dziś zaś nie tylko Symbolem i Ideą, ale Siłą staje się - i siłą ze wszech sił cywilnego świata najpotężniejszą! Siłą, mówię, dlatego się dziś ona organicznie stawa, albowiem nie już jeden ród - jedna ludzi warstwa - ale każdy człowiek wolny reprezentantem jest całości, w której energia jego - jakiejkolwiek bądź treści jest ona - ma swoje pole, obrót swój, i jest przykładem. Że przeto nie tylko już wcale nie wystarcza oglądać się jedynie na to, co praktycznie dokazać, co faktycznie zyskać i wyrządzić uda się - ale nawet takowe ujednostronnienie pojęcia o pracy, poświęceniu i istocie człowieka, jako wręcz fałszywe, zdradzieckim zarówno dla całości społeczeństwa i dla członków nieochybnie stać się musi.
Na polu wiedzy ten prawdziwie mędrcem jest, czyje nie tylko słowa i okrzyki, ale i milczenie nawet głos ma i mówi... Na polu zaś życia i politycznych działań ten tylko coś znaczy, czyje nie tylko współdziałanie, ale i usunięcie się jest czynem! Na tych dwóch dopiero stopniach postawieni są całymi-ludźmi - są mężami prawdziwie że czynnymi - są wolnymi i do wolności prowadzącymi rzeczy pospolitej obrońcami.
Ale komu się zdaje, że upracowanie się nad tym, co się godzi, nie jest równoważnym trudem temu upracowaniu, które podejmuje się w kierunkach praktycznych: to jest, czego dokazać, dopiąć i co zyskać faktycznie można - ale kto by tak istotę świętą człowieka rozdzieliwszy myślił, iż w dziewiętnastym Chrześcijaństwa wieku tak rozłamanym narzędziem coś dopełni, taki nie następstwami działań swoich sprawować będzie, ale owszem coraz się więcej od następstw uzależni. I stanowisko jego naprzód, a następnie i całej czynności sprawa nie-godziwą musi się okazać.
*
Uwagi te, przez oddziałanie klęski libańskiej na stanowisko Polaków z-muzułmanionych lub w rękojmiach muzułmańskich uwikłanych spowodowane, uważam sobie za obowiązek tak samo dziś publicznym organom polskim zakomunikować, jak uważałem był sobie za nie mniejszy obowiązek w roku 185[3] w New-York toż samo na zgromadzeniu politycznym, sprawy tureckiej dotyczącym, w Uście do prezydującego majora B... wyrazić.