NATURALIZM
(SPÓŁCZESNY EKSTREM)
Do Antoniego Wagi etc., etc., etc.
RAPSOD
1
Wiedzy spółczesnej kierunek-przyrodny,
Powodujący wszystkość umysłowę,
Zda mi się jako MŁODZIEŃCZYK dorodny,
Co zwiedzał Grecji brzegi safirowe -
Lecz gdy pochylił w cieniu kolumn głowę,
Sen mu usunął ziemie i narody,
Miasta, miast gruzy, ludzkości oblicze:
I z Aten przewiał go w Lasy-dziewicze...
2
Więc - skoro oczy rozwarł młodociane,
Szuka kolumny... a ona - rozkwita!
Cedry, biodrami bliskie, pełnią ścianę -
Krzew się w objęcia z bratem krzewem chwyta -
Miłości chucią wielką zwariowane,
Szaleją drzewa - ziemia, jak upita
Bachantka - dęby, jak legie Tytanów,
Zstępują groźnie w piany oceanów!...
3
A fale biją o las - i nikt nie wie,
Kto kogo spycha i kim kto pomiata ?
Młodzian - chce śpiewać... lecz sam on już w śpiewie...
Słuchać - lecz Cisza w tajnie głębsze wlata...
Jakby zaklęty w czarodziejki gniewie,
Dziejów, sztuk, Ludów słyszy pieśń-łabędzię...
..........................................................................
Szczęsny!... nie pomni, że on MĘŻEM będzie.
Ivry3 1877