c.
NA ZGON
Ś.P. JÓZEFA Z.,
OFICERA WIELKIEJ-ARMII,
RANNEGO POD PARYŻEM,
JEDNEGO Z NACZELNIKÓW POWSTANIA
W POLSCE
Przedwieczny - którego nam odkrył Syn,
I o którym więc możemy mówić bezpiecznie,
Chociaż nigdy Go nie widzieliśmy -
Przedwieczny nie pragnie boleści tej,
Która osłupia serce ludzkie,
W wytrwały je zamieniając głaz.
Przenosi On ową raczej, która zwycięża
Siebie samą — i z pociechami graniczy.
Ucho Jego pełne jest Miłosierdzia,
Ani rade słuchać jęków człowieczych,
Lecz skoro się gdzie nadłamie trawa polna,
Upuszcza On na nią kroplę rosy,
Która, z tak ogromnego Nieba,
Utrafia na drobne miejsce swoje.
- Dlatego to w Epoce, w której jest więcej
Rozłamań - niźli Dokończeń...
Dlatego to w czasie tym, gdy więcej
Jest Roztrzaskań - niżeli Zamknięć;
Dlatego to na teraz, gdy więcej jest daleko
Śmierci - niżeli Zgonów:
Twoja śmierć, Szanowny Mężu Józefie,
Doprawdy, że ma podobieństwo
Błogosławionego jakby uczynku!
- Może byśmy już na śmierć zapomnieli
O chrześcijańskim skonu pogodnego tonie
I o całości żywota dojrzałego...
Może byśmy już zapomnieli, doprawdy!...
Widząc - jak wszystko nagłe rozbiega się
I jak zatrzaskuje drzwiami przeraźliwie -
Lecz mało kto je zamknął z tym królewskim wczasem i pogodą,
Z jakimi kapłan zamyka Hostię w ołtarzu.
KONIEC VADE:MECUM