[KWESTIA POPIERSIA GOSZCZYŃSKIEGO]
Kwestia popiersia Goszczyńskiego jest tak:
Sztuka plastyczna i monumentalna jest publicznym aktem uznania, choćby nie szło o posąg, aleokameęw pierścieniu, ale o medal biblioteczny etc....
Aby rzeźbiarz wykonywał to, co na czasie godzi się - trzeba, aby niemniej społeczeństwo miało potrzebę swój akt uznania publicznego na czasie zapieczętować.
Społeczeństwo zaś jeżeli przez całe żywota ludzi nie dba o nich -np. jeżeli wszyscy tej Epoki pisarze polscy, bez wyjątku prawie żadnego, nie mogli nigdy żyć z prac swoich i są pensjonowani żołdem nie polskim, lecz francuskim - tak jak zeszłej Epoki wielu żołdem--rosyjskim - i jeżeli to społeczeństwo żadnych im nawet ułatwień wydawnictwa nie pomyśliło nigdy zrobić i żadnego banku, jak ma każdy szewc i krawiec w Niemczech!...
tedy:
wewnętrzne, niewysłowione poczucie jest w człowieku, które każe mu unikać oblicza - nie mieć potrzeby patrzenia twarz w twarz - nie obcować--plastycznie z postacią czasów.
Cokolwiek zaś na drodze tej famiUjnie, prywatnie - przez stosunki personalne - pośmiertnie - po-pogrzebnie - w nadsztukowany sposób robi się, lub zrobiło...
to wskutek
nie: zaspokojenia potrzeby istotnie poczutej, ale dlatego że też i inne narody tak robią... więc to się tak i zrobi czasem!
Stąd to czekać trzeba niekiedy, aż jedno, dwa lub trzy pokolenia
przeminą. Dlaczego?... dlatego że masa sumienia, odmieniwszy się, zyskuje śmiałość poglądania twarz w twarz.
Potężniej i niepowrotnie potężniej (bo wyjątkowa karta dziejów) było to, kiedy płaszczem zakrywano sobie oczy, aby upogodzenia blaskiem na twarzy Mojzesa nie spotkać, iż zdało się być rażące i wstrętne.
Na tym to się opiera, że raz społeczności mają potrzebę plastycznego obcowania z historią własną, a drugi raz nie mają, lub że jedne mają - drugie nie mają.
1869