w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

IMPROWIZACJA NA EKSPOZYCJI

Gdyby ducha-prąd, lub czar kuglarstwa,
Pęzel obracał w grot, sztukę - w czyn zmieniał kolejką:
Berezowski - byłby politycznym-Matejką,
A Matejko - byłby Berezowskim-malarstwa!...

Pisałem 1867




ENCYKLIKA-OBLĘŻONEGO

(ODA)

Kędy droga do Rzymu? - Jam odparł: nie ma tu drogi - tu pustynia. - A oni odrzekli: „Prowadź nas zatem". - A kiedym się wahał, znów się odezwali cichym i tęsknym głosem: „Myśmy os- tatki szlachty polskiej - Anioł pokazał się nam, anioł niepodobny tym, których oglądały ojce nasze; bo miał skrzydła bez blasku i welon żałoby na czole, lecz wiemy, że on z nieba zesłan - a on nas tu posłał..."

Z. Krasiński: Wigilia Bożego Narodzenia

Któż jest ten Polak, kto?... co - zrodzony na obcej ziemi
I z obcą w żyłach krwią - dłońmi ku niebu drżącemi
Za Polską modły śle... i imię jej wymawia?...

-Kto? ten monarcha, kto?... co w oblężonej stolicy,
Gdy mury miasta drżą... sam i pogodno-licy,

Na polską pomni krew i o nią jeszcze się zastawia?

-To Ty, o! starcze, Ty, jeden bez win i trwóg,

To Ty, na globie Sam, jak w niebiesiech Bóg,

To Ty - trzech koron Pan... któremu krew i wiek,
I szturm... i bunt... i grot, jakkolwiek piersi ucela,
Nie znaczą nic - jako tępy ćwiek

W dłoni Zmartwychwstałego Zbawiciela.

*

Patrzcież nareszcie już, o! patrioci z krwi:

Ile?... szeroką jest ta - Rzeczpospolita tam

I gdzie? heroizm... gdzie?... ów całopalny, lwi,

Piekielnych nieulękniony bram!

*


Och! Europo!... każ, niech wraz zamilknie Potwarca,
Bo bezinteresowność przerosła Ciebie;

Słowa oblężonego starca
Palą się w niebie!

1867




DO

· POGWAŁCICIELI · PRAW · POLITYCZNYCH · I · CYWILNYCH
WIELKIEGO · KSIĘSTWA · LITEWSKIEGO
DEDYKUJĄC · IM
TO · STARANIEM I · WOLĄ · POTOMSTWA
DOKONANE · NA · WYGNANIU
ZUPEŁNE · WYDANIE · DZIEŁ
ŚWIĘTEJ - PAMIĘCI
ADAMA MICKIEWICZA
URODZONEGO · UWIĘZIONEGO · I · POTĘŻNEGO
NA · LITWIE
ZNAKOMITEGO · W · POSPOLITEJ-RZECZY
SŁYNNEGO · WŚWIECIE

Nie kość skamieniałego tura, ni odłam błędnej kotwicy,
Napotkane gdzieś pługiem Wam ofiarujemy - nie! - lecz Pomnik
Cały, i który jakby dziś w jaśniejącej stanął zbroicy,
Z wielkim głosem, tysiącznik litewskiego ducha i ogromnik.

-Pieśni jego, gesta i co jest nieodwołalnego niczem

Rzucamy Wam - Zdobywcy-smętni (bo nie tryumfalni duchem).
Ręką wzięliście ziemi-piasek, a hołdownictwo-trzód - biczem,
I obywatelstwa-majestat śmieliście dotknąć łańcuchem!

-Dlatego zagrabcież już i pieśń wiekopomnego Adama:
Opima zwycięstw i podboje im zupełniejsze, tym lepsze;

Do ila? Litwa Waszą... pieśń Jej niech Wam poświadczy sama,
Dzielniej niż słup stalowy, wniebogłośniej niż Trąby w Dnieprze!

1867




DO SPÓLCZESNYCH

(ODA)

I

I pożegnałem kraj, i brzegi znane
Odepchnąłem nogą, jak wioślarz z łodzi
Ziemię odpycha - i jak? odgarnia on pianę
Leniwo-płynną i luźną...

Kraj! — gdzie kaźdy-czyn za wcześnie wschodzi,
Ale - książka-każda... za późno!

II

Nogą odepchnąłem ten brzeg, co pokornie
Zgiął się pod moim obcasem;
I skrzypiał mi on, że jest męczeńskim, wytwornie
(Ale przeklinał mnie basem!).

lII

Och! wy-którzy śpiewacie krwawo i pożarnie,

Kiedyż?... zrozumiecie sąd?

Żyć wy radzi w dziejach, lecz żaden nie wie,

Że cali urośliście w krwi-ulewie,

Czyści i matematyczni, jak błąd!


IV

Ciemna to pieśń jest - w zamian wy?... bardzo jaśni -
Szkoda tylko, że nigdy nie wiecie,
Czemu?... Umysł-mąż mówi: „Zaśnij!"
Zaśnij!"...- mówi po tańcu mdłej kobiecie.

1867 novembris. Parisiorum-Lutheciae




[RECEPTA MOICH DZIEŁ SZTUKI]

Un peu de Leonardo da Vinci.
Un peu de Rembrandt.
Un peu d'Albert Diirer.
Un ultramontain.
Un Voltaire!...

1868




NA OSTATNIE CZTERY WIERSZE
ODPOWIEDŹ

1

Ty możesz śpiewać, na progu oparty,
Gdy mnie zaledwo tyle rymu stało,
Bym czcił, co w jasne niebo uleciało;
- Gdy mnie - zaledwo tyle stało rymu,
Bym do Nazaret tęsknił lub do Rzymu,
A zatrzymywał się u boku... Marty!...

2

Ustawnie niosą wody bystre zdroje,
Dzban napełniając lub szczerbiąc mu wargi,
Gdy ja rymuję na skargi i skargi,
Gdy ja raz po raz czysty papier zagnę,
Usta pochylę i zawołam: „Pragnę!" -
wzruszy Anioł Sadzawkę-Syloë.

3

Nie-poetyczna to rzecz, i powszedna,
Jako niewdzięczność albo jak szczerota,
Która wie, że dziś Epoka nie złota -
Między Syjonem a Górą Kalwarią:
Pojrzawszy w Niebo, wołać umiem... „Mario!"

I - pomnę - że jest w Niebiesiech i - jedna.

U panny Marii Bolewskiej, dziś w niedzielę, 1868




DO PUBLICYSTÓW MOSKWY

1

Wy - głosicie Słowian potęgę,
O! Rosjanie - już biorący w dłoń
Dziej ów-ludzkich poważną księgę,
Jak tabuna grzywę... wy!... na koń!

2

Wy - śpiewacie, że słowiańską łzą
Wzgardził Lach dla Niemca... ależ wy?!
Z Petters-Bürgiem holenderskim - co?..
Lane z brązu, nie hirkańskie lwy!...

3

Ile ? czci - wy - i ludzkiej sprawy

Uczestniki, nie puszcz-tumany,

Tyle - naszłe z mgieł Skandynawy,

Tyle; nie Ruś - wy - wy! - Germany!

4

Duża kolonia holenderska,
Której się Oryginalność śni (!!),

Z dołu w meszty ubrana z perska;

Niemców - mózg, pot - Słowian, misja - krwi!

5

Dzień zabłyśnie! gdy ostatni miecz
Pęknie - - walcząc z wami zajadle;
Wstali jego, jako w zwierciadle,
Zobaczywszy się...

...runiecie wstecz.
Pisałem oktobra 1868, w Paryżu




MAŁE DZIECI

1

Ona jest piękna, w dziewiętnastym roku,
On lat ma dwadzieścia cztery -

O głowę wyższy, stojąc przy jej boku;
Oboje różanej cery... (bis)

2

Więc on jej godny, ona jego warta.
On pięć milionów posiada,
Ona około milionów półczwarta
Żenią się... sukcesja spada! (bis)

3

I nagle on ma pół-szósta miliona,
Ona pół-czwarta jak pierwej!...

Istna mesalliance, lecz już ślubna żona -
Oboje cierpią na nerwy, (bis)


4

Lekarze co tchu do wód ich posłali,
Gdzie się ona wód napiła -
Napił się i on, i gdy powracali,
Harmonia z nimi wróciła, (bis)

5

I dzieci mieli - a dzieci ich dzieci
Takie mnóstwo dzieci małych,
Że po dwu wiekach już zbliża się trzeci,
A brak jeszcze Ludzi-dojrzałych.




[CO? JEJ POWIEDZIEĆ...]

1

Co? jej powiedzieć... ach! co się podoba,
Bez rozmawiania sposobu;
Coś - z prawd ogólnych: na przykład, że doba
To - całego obrót globu!

2

Że świat... obiega mil mnóstwo ogromne
Na jedno pulsu zadrżenie -
Bieguny osi skrzypią wiekopomne:
Czas - niepokoi przestrzenie - -

3

Że rok... to - całej wstrząśnienie przyrody,
Że pory-roku... nie tylko
zamarzaniem i tajeniem wody,
I - żebicie serca?... chwilką!

4

To - jej powiedzieć...

...i przejść do pogody,

Gdzie jest zimniej ? gdzie goręcej ?
I dodać - jakie? na ten rok Mody...
I nic nie powiedzieć więcej.

1868




IDĄCEJ KUPIĆ TALERZ PANI M.

1

pokolenia, i miasta, i ludy,
Smętne i stare -

Które podały nam nie żadne cudy,
Lecz - garnków parę!

2

W Muzeum Dama stawa z parasolką
Przed garnkiem takim;

W Sycylii stąpa (choćby była Polką!...),
Nie wiedząc, na kim!...

3

Gdy Ludy - których się ani użalisz
W Epok otchłani -

Nikną - jak sługa, co podawa talérz
Wielmożnej Pani.

Dnia 3, 1869 roku (z talerzem)




W PRACOWNI GUYSKIEGO

Ten, lwiego coś mający w obliczu, mąż prawy,
To nie jest syn dzisiejszej zalotnicy sławy,
Ale ktoś konsularny i piersią, i czołem -
Postawisz go w salonie, tak jak przed kościołem,
I na bruku - jak w gmachu spółczesnych Cezarów,
Zawsze tak samo będzie on prosty i cały.

-Pierś lewą mu obrzuca... czy powiew sztandarów
Narodu, dopartego na ostatnie wały ?

Czy toga? Czy wygnańca podróżny płaszcz? Zwoje
Takie, jak gdyby w siebie objęły to troje!

-Tak! To Zamoyski Andrzej...

...a biust Mickiewicza
Ilekroć widzę, żal mi całego narodu,
Że nikt nie spotkał u nas rzeźbiarza za młodu,
słońce się skłoniło do jego oblicza,
poeta, co naród uwieczniał, sam, trafem,
Przekazuje swe rysy późnym fotografem!
Jeden portret!... ów w Krymie, na skale oparty,
Między Azją a niebem, sam!... ten tylko warty
Poety i spomnienia - o reszcie ? nie gadam -
Lub mówię: „To jest ładne... to Mickiewicz Adam..."
I przechodzę co rychlej, bardzo będąc smętnym,

...................................................................................................

.Że gdy młodym był geniusz, głaz nie był namiętnym.

Ówdzie dziecko! i lewa rączka nie skończona,
Jak nie skończone dzieci cele i wole:
Chce onoszybki z okna"...

...tam-czyjś profil?... Ona!
Z tajemnicą na ustach, pogodą na czole
I uczesaniem włosów, co zdradza epokę.
Inaczej?... wziąłbyś medal za złomki mityczne
Z Kartaginy lub Cypru...

...O, jakie głęboki

w trefieniu warkoczy sprawy historyczne.

Inny medal... gdyby nie połysk włosów... kto wie,
Co pomyśliłbyś o tej pompejańskiej głowie?
Tak dalece społeczność, choć odepchniesz dłutem,
Wróci zawsze, i wróci koturnem rozzutym,
Panująca czasowi, przestrzeni i ciału,
I tylko jednej rzeczy trwożna... Ideału!

Lecz Ideał (o! Guyski) nie zstąpi do ludów,
Które doń rąk wyciągnąć nie chcą, czy nie mogą.
Patrz, gdzie doszła Florencja Ideału drogą,
I czy byłaby doszła bez szkoły swej cudów?...
A dziś nosi słoneczny dyjadem na głowie,
Który jej zwiastowali Michał-Aniołowie.

Bo zaprawdę ci powiem: że narodów losy,
I koleje ludzkości, i świat, i niebiosy,
I słońce, i gwiazd chóry, i rdzeń minerału,
I duch!...

...i wszystko - bierze żywot z Ideału.

1869, Paryż




[TOAST NA CZEŚĆ LUDWIKA NABIELAKA]

Ktokolwiek bądź jagodę winną ssał,
Ten zna jej osobną tajemnicę:
Że - należy, ażeby się płyn lał
We formy-odpowiedniej szklenicę--

Wino jedno chce mieć helleński kask,
A drugie - tulipan kryształowy;
Inne - straciłoby wonność i blask,
Gdybyś nie lał jego w dziób orłowy!

A i te jest - którego pierwiastek
Tak wielce balsamiczny i cenny,
Że winno by lane być w naparstek
Penelopy jakiej, na pół sennéj!...

Forma tu nieledwie treść zaręcza;
Jednakowoż dość rzadki jest, który,
Skoro wypróżnił kielich, zawdzięcza,
Że nie zmienił mu wina-natury.

Dlatego to ja zdrowie piję tych,
Z których rzadki o sobie pamięta...
Czyjekolwiek perły, nić jest ich:
Toast - komitetu i prezydenta!

1869, rue Lafayette


[IL PENSIEROSO]

Brodę na dłoni oparłszy kielichu,
By oko suche błyszczało spod wianka,
A łzy ukradkiem spływały po cichu:
Diirera myśl to... stokroć, nad mogiłą!
Ale to jeszcze germańska kochanka,
Jeszcze nie smutek ów, co gada z siłą,
Sam na sam, rymem gardzący i prozą,
Marmurem wyższy od nich: Pensieroso



MÓJ ŁASKAWY PANIE!

O nieco miłosiernej nie-indyferencji
Proszę: i szlę egzemplarz mojej konferencji,
Dając wiedzieć, że tejże jest paręset jeszcze

W Luksemburskiej Księgarni, gdzie przedają wieszcze.
Zaś honorem uręczę, że, choć dnie się mienią,
W Ojczyźnie jest paręset figur, co mnie cenią;

I jest paręset, które się w rzecz uwłaszczą,
Choćby przeto, że w równej liczbie nieraz klaszczą.
Matematycznie zatem, jak wyżej się rzekło,

Chciej dopomóc, żeby to poszło prędzej w Piekło,
I nie nazbyt księgarskim pleśniło się kątem:
Owym prędzej, gdzie Kokcyt szumi z Acherontem,
A ciężkie mroki-myśli nad białodrzewami
Wiszą i obszernymi kołują skrzydłami.
Tam - w szlafroku, przypadkiem, obywatel-zacny
Czytuje, jeśli styl jest okrągły i łacny;
Tam i literat, mniej od czytelnika szczerszy,
O-naśladuje ciebie, z-bluźni i o-wierszy...
A zecer po dwa błędy zrobi w każdym słowie;
Harpie westchną, i głodni nadlecą orłowie!
Słowem: że gdybyś mroki nawiedził Kimrysów,
Nie zaniechaj Messeńskiej-mojej i jej rysów,
I uderz byka w piersi, i krew wytocz czarną,

I zaklnij!... mówię Tobie, że Duchy się zgarną...
Mówię: że nawet Matki Twej serce na licu
Przez gałęzie topoli wybłyśnie w księżycu:
Ale Ty jej miecz podaj, choć serce się kraje,
I spomnij...

...że - jak Kolumb - postawiłem jaje!...

1869-1870
rue Lallier Nr 3
Paris


NA ZGON POEZJI
(ELEGIA)

Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?
I jak pogrzebać śliczną osobę?
Umarła ona na ciężką chorobę,
Która się zowie: pieniądz i bruliony.
Pamiętasz dobrze oną straszną dobę,
Gdy przed jej łożem stałem zamyślony,
Łzę mając wielką w oku, co szukało,
Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało ?

Ona zaś (mówię: Poezja), swe ramię

Blade ku oknu niosąc, znak mi dała,

Bym światło przyćmił, bo uśmiechy kłamie,

Jakby jej w oczy wiosna urągała.

Nie wiem, czy ranę dostrzegłem, czy znamię,

Pod lewej piersi cieniem, gdy zadrżała?...

O, byłem smętny, jak odtąd nie bywam,

Gdy mam już cmentarz i na nim kwiat zrywam.

Umarła ona (Poezja), ta wielka
Niepojednanych dwóch sfer pośrednica,
Ocean chuci i rosy kropelka,
Ta monarchini i ta wyrobnica -
Zarazem wielce wyłączna i wszelka,

Ta błyskawica i ta gołębica...
Gdy ci, co grzebać mają za rzemiosło,
Idą już piaskiem zasypywać wzniosłą!

Odtąd w przestronnym milczenia kościele,

Po brukowaniu się przechodząc plaskiem,

Nie jej ja depcę grób... lecz po tych dziele

Stąpam, co cmentarz wyrównali piaskiem.

się zamyślą myśli niszczyciele,

I grom zawołam, by uderzał z trzaskiem,

Wiedząc, ogień dla bez ognia ludzi,

Choćby w krzemieniach spał, w niebie się zbudzi.

Ivry, 1877 [1870]



[JESZCZE FRANCJA NIE ZGINĘŁA!]

1

Na co zasłużył ten świat?... mniejsza o to:
My nie jesteśmy sądne-cherubiny.
Słońce zaćmiło się i nad Golgotą:
A biły serca i biły godziny
Gdzież ? nie dowlekli się rude Wandale,
A co ? zostaje z nich u Kartaginy...
Nie! - jeszcze Francja nie zginęła - wcale!

2

Nie! - - jeszcze Francja nie zginęła - ani...

Cień jej chorągwi podartej kulami

Na bladych czołach uczuli tyrani

I ocierać go szukali rękami...

Dopiero wielki miecz oburącz wzięła,

Młotami wieków urobiony dla niej:

Nie-i nie!... Jeszcze Francja nie zginęła!

1870, augustfa]




TOWARZYSTWU HISTORYCZNEMU

KARTA DZIEJÓW

Mimo armaty Twoje, i mordy, i panik,

Królu! Tyś nie jest żaden Cezar ni Germanik,

Ani Karol (choć bliższy z brandenburskim domem).

Tyś Pan Pruski, z dowcipnym sobie ekonomem

Podskrobawszy w Archiwach, zatarłszy w Kronice,

Szukający, jak? komu? oszwabić granice.

Nie! choć się u pożarów grzejesz błyskawicy,

Nie jesteś serio w swojej mosiężnej szlafmycy.

Jesteś tylko nieznośny bardzo i praktyczny,

Zewsząd krwią powalany... jednak nie Tragiczny!

- Królu! jeżeliś taki podbojów amator,

Ucz się, jak szturmem miasto brał Kamil Dyktator,

Patrz, co Historia dłutem szerokim wyrzyna

W Tytusa arku, albo w arku Konstantyna,

I przyznaj: że trofeów zmieniwszy porządek,

Wchadzasz szturmem... lecz zwykle przez słaby żołądek,

A na zenicie Twojej chwały ideałów

Jest obmierzłe wspomnienie i brak wiktuałów!

PS:

Tędy zaś wchodząc, choćby i z samym Bismarkiem,
Pytanie - - czy się wraca tryumfalnym arkiem?...

1870, novembra, Paryż


[DO ANNY CZAPLICKIEJ]

I

Dar Twój przyjąłem i czapki użyłem,
Z jagnięcia Krymu -
Czy naleciała Argonautów pyłem,
Że stać mi rymu ?!

II

Czy w świecie, który klnie lub bałwochwali,
Tchnęła mię wzmianka,
Że aby jeden wieniec się ocali:
-Biały... z baranka!...

lII

Nie wiem...

1871, luty 1
Paryż



SONET

DO MARCELEGO GUYSKIEGO
JAKO AUTORA BIUSTU W. K. Z CHODŹKÓW

Sonet przez ręce J.B.Z.
(dlatego, aby Bohdan Zaleski czytał)

I

Męża jeżeli posąg wywiodłeś z kamienia,

Tak, jak on jest, niech wiekom późniejszym zostanie,

Lecz kobieta - zarazem kobietą-spojrzenia,

Sobą i ową, jak Ty poglądałeś na nię.

II

Nieustannym zjawiskiem! Ona i nie ona,
Jako palm okolica stała na pustyni,
Ale w nieistniejące lądy obwiniona,
Które obłysk słoneczny i wzrok ludzi czyni.

III

Żeby prawd nie przed sobą zawsze szukał człowiek,
Jak gdy się obojętnie cudze dzieło czyta;
Na to te złudzenia - rzęsy-ducha-powiek,
Na to sztuka, poezja... i sama kobieta!

IV

I marmur Twój: który mnie będzie świadczył co wiek,
Że nie była ta prawda - nawet dziś!... - zakryta.

Paryż, 1871




DO WIELMOŻNEJ PANI I.

I

Czoło mówcy nie znało kropelki chrztu - wcale,
Kiedy Patriae-Pater - konsul purpurowy -
Cicero, rękę wzniósłszy nad zamęt ludowy,
Głosił:

„...że przyjdzie człowiek, w boleści i chwale,

Sprawiedliwy-i przez to w koronie cierniowéj."

II

A ręce obie mówcy, gdy niewiele potem
Blade przybito gwoźdźmi na deskach trybuny,
My znamy, w czyje grały i psalmy, i struny?...
Lubo milczało niebo błyskaniem i grzmotem!

III

Tak to jest Rzym - o Pani - nic więcej nie spomnę!...

Tylko bym rad, by piasku garść na globie była,

Gdzie by się zdumiewały Imperia ogromne,

Że tak niewiele ziemi, a tak wielka siła!...

Tylko rad bym, Europy oglądając kartę,

Znać stopy Zbawiciela swobodniej oparte,

A choćby to okupić przyszło świata łzami,

Rzekłbym:

...ON pierw umywał nasze, gdy był z nami.


5 oktobra 1871




[MY TAK JUŻ PRZED SIĘ PATRZYMY, WYGNANI]

My tak już przed się patrzymy, wygnani,

Jak na te okna średniowiecznych murów,

Gdzie krata wstaje żelazna z marmurów

I samo słońce wzywa kwiatki zza niéj.

*

Woła je rosa, jak z przyłbic komturów
Po-wychylane rano do litanii - -
Gdy ty, laguną płynąc, lub przez Arno,
Myślisz, że one ci w oczy się garną;
A kiedy wiosło cię od fal odpiera,
Piana ci w czoło piwa i idzie dalej -
Ty mówisz sobie, że to łzę ociera
Wiatr, co obejma glob i Boga chwali,
I ty - masz słuszność, bo Bóg nie umiera!...

1872, Quai Conti




W ŁAZIENKACH

I

Nawet lew wdzięczny, chodzący po Rzymie

Za Androklesem, co grzywę mu głaszcze,

Gdyby gdzie zoczył swe czoło i imię,

Dłutem zmienione na fontanny paszczę,

Wlepioną w Łaźni Cesarskiej do ściany,

Dzień i noc wodę parskającą w dzbany:

Nawet lew owy, i choćby w czas spieki,

Wolałby odejść na puszczę... kaleki!...

II

Nie! - to nie pomnik - to jest malowana

Opery w letnich Łazienkach ozdoba,

Ten późny posąg przedwczesnego Jana!

To nie Majestat Jego, ni osoba,

Ni pamięć ludu i świata uznanie,

Ani narodu gest, co swych sił użył:

To - jest wielkiego męża urąganie,

Które, gdybym tam był, ja sam bym zburzył;

Lecz, że w kolebce skręcono mi ramię,

Więc, czego nie tknę ręką, duchem złamię.

Paryż, 1872 r.




[NA OFIAROWANE SOBIE KWIATY]

1

Śród dzbanów ziemi zielonym atomem
Były te kwiaty, za młodu - -
Dziś każdy z liści większy od ogrodu,
Mieszkaniec głową wyższy ponad domem,
Ziemia się kończy u spodu.

2

Gdzież poszły one i żyją?... pytanie,
Które jeśli wznowić trzeba,
To - niźli zorza się odbije w dzbanie,
Nim roz-chorągwią się obłoki nieba,
Nim słońce wstanie!

1873, Paryż




SPÓŁCZEŚNI

(ODPOWIEDŹ)

Tam, gdzie ani już dojrzeć uprawnych zagonów,
Ty chcesz, bym ja krytyki pielęgnował niwę.
Co radzisz? - zważ! - i w chwilę jakże nieszczęśliwę!
To nie czas Peryklesów - nie - to Faraonów...
Posłuchaj stylu krytyk i przyznaj mnie: czyli
Gazet korespondenci, te tłumu wyrocznie,
Z historii się rzemiosła swego po-uczyli ?

Wieńce ich, czy wawrzyn ? ich ciosy, czy włocznie ?

*

Nie! Recenzent w natchnieniu częściej przypomina
Podstarościego z zacnych czasów pańszczyźnianych,
Gdy wesół jest i słowem samym upomina,
Lub trzonem bata z lekka krzepi zadyszanych.
Jego żarty, głębokość uwag, prac ocena
też same - i tylko odmienioną scena.*

*

* Wszyscy krytycy i recenzenci estetyczni spółcześni we wszystkich dziennikach europejskich drugiego rzędu i wszyscy polscy we wszystkich pismach periodycznych polskich tejże głębokości, tegoż tonu i tejże jowialnej dezynwoltury. C. N.





Inny - posłuchaj nieco - na Wystawę wchodzi

Sądzić i głosić. - Słuszniej mniemałbyś zaiste,

Że to stadninę zwiedzić zjechał Pan Dobrodziej

I że dobiera sobie konia, nie artystę.

Tam - owdzie - klepnął dłonią, przywarł oko lewe,

Coś przebąknął - odsuwa się na kroków parę

Widać chwali!... bo pejcz swój zatknął za cholewę...

*

O, wy! marmury jędrne - gliny - płótna stare,

Blade freski i brązy milcząceazali*

Który Papież lub Książę, zrodzony w purpurze,

Traktował was w ten sposób, gdy byliście mali,

Przez sta lat rosnąc z wolna w arcydzieła duże?!...

* Żyjemy w Epoce, w której człowiek przyzwoity ma słuszne prawo być w części artystą, żołnierzem, teolo-giem etc., ależ w CZĘŚCI. Lecz jak można np. pisać kilka kart o rzeczach sztuki na Powszechnej Wystawie, wchodzić w kwestie techniczne ideału, wyrokować o nich, nie uczy wszy się nic w rzeczach sztuki? Wprawdzie wystarcza być bankierem, konspiratorem albo dużym właścicielem dóbr, aby wszystko umieć; ale, poczekawszy parę lat, czas to sprawdza. C. N.


*

Och! nie!... Nie sam to geniusz arcydzieła tworzy,

Nie sam talent, ni sama znajomość i praca,

Lecz i uczczenie w dziełach dziwnej ręki Bożéj,

Co kwiat wywodzi z prochów lub w prochy powraca.

*

Poeta-malarz-sztycharz-Rewolucjonista**,
Salwator Rosa!... gdyby nie jego Epoka,
Byłby to ten sam pisarz i ten sam artysta,
Lecz o ile odmienny dla serca i oka!
Nie ma dzieła, nie było może ani myśli

Zrodzonej i nazwanej bez świadków... zaś ile

Udziału ich?... to -krytyk właśnie niech określi.

** Patrz Satyry Salwatora Rosy - edycję florencką lub amsterdamską...

*

Flamand - byłby Anioły malował, nie garki,

Żeby w ogółu oczach czerwone mięsiwo,

Tytuniów dym i dobrze podpiłe Jarmarki

Z udatnej linii gwałtem nie robiły krzywą.

Żeby, patrząc na portret, nie macano w licach,

Lecz zgadywano - ogni żeby chciano ducha,

Nie ogni drogich upięć i błysku w pętlicach,

Wytworności rękawic, lub wagi łańcucha!...

- Sam Rafael, gdyby nie mądre Kardynały,

Przeszłość klasyczna w tchnieniu rzymskim, i takt włoski,

Ucieleśniałby grubiej swoje ideały:

Mniej byłby Bosko-ludzki, więcej ludzko-Boski.

*

Lecz krytyk dziś oceny na prawach nie stawia,
Sam jest prawem, oceną, przyganą lub chwałą,
Głosi tylko, co jego nudzi lub ubawia,
Co mu się podobało... eonie podobało...

...................................................................

Zdania - które bywają ważności niezmiernéj
W ustach młodej osoby z balu wracającej,
Gdy swe klejnoty zdejma i uplot misterny
Włosów odmienia w sposób zwykły i, niechcący,
Wstążki, kwiaty i szpilki zrzuca ze stolika,
Podejmą tylko wachlarz swoją ręką małą
I czyta w nim, jak w gładkich kartkach pamiętnika:
Co jej się podobało, co nie podobało."

Pisałem 1874 lata



CO ROBIĆ?

Śród Europy, nie dla obyczaju
Chrzczonej - co począć w rozebranym kraju ?
Co robić ? - pyta ten, tamten i owy,
Rozłamanego narodu trzy głowy.

Pojrzeć ku górze - pod ołtarz narodów,
Gdzie z całej armii został strażnik schodów,
Z korony blaski odleciały święte,
Berła nie widać, chorągwie zwinięte
I usunięta kraina spod stopy.
A czy się wdarł kto na ducha okopy ?
A czy i gwałcić kto śmiał nieostrożnie,
Gdy cierpią czujni - i milczą wielmożnie ?

Jeżeli przeto ta ojczyzna Twoja
Jest historyczna... (a nie jest, jak Troja!),
Niech jak Rzym będzie i Mszy-dziejów słucha,
Tak, jak on, perląc różaniec łańcucha,
Milcząc, jak milczą, trwając, jak tam trwają,
Pokąd się harfy nie ponastrajają...


Lub - jeśli, wzory przenosząc realne,

Ojczyzna jest to bagno lakustralne

A ludów prawem koście Mamuta,

To - niech depczą, i zgnije zepsuta!



[JAK W PATETYCZNEJ CZĘSTO MELODRAMIE]

Jak w patetycznej często melodramie
Aktor - umyślnie przechadza się w mroku,
Stąpa leniwo, obojętność kłamie,
Wszelako zawiść i troskę ma w oku -
I przechodzących tam i owdzie czuje,
Stroniąc jak góral w porze kontrabandy,
A smętny, że nikt się nim nie zajmuje...
Tak jest kot dzisiaj, w dzień imienin Wandy.




IMPOSSBILISSIME!

Jak omnibusa koń niemy i biały,
Któremu grzywa się w księżycu wełni,
Myśłiłbyś, że jest o wszystko niedbały,
Niczego nierad, ni cośkolwiek pełni -
Że iskry mu się w bruku podobały
Rwane podkową, lecz sam stoi luźno...
Tak, sługa Państwa - jeżeli nie, zgoła,
To po obiedzie, to na dziś za późno,
Przyjść zdoła!

1875, niedziela




«OŁÓWKIEM»
NA KSIĄŻECZCE O TUNCE

jako gdy trąba porwie warstwę lata
I rzuci w północ gestem osobliwym,
I jakby nie był tylko sprawiedliwym
Twórca-przyrody, lecz i Ojcem świata,
I sprawy czynił wyjątkowej treści,
A meteory grały Mu choralnie,
Śnieg rozpłakiwał się i czuł boleści

Ludzi okutych, co w nim brodzą walnie --

*

Jako - (pobrzmiewam Kochanowskich lutnią) -
Sierotka męża wielkiego, lubo
U-pogardliwią, lubo u-wierutnią,
Skazuje w przyszłość drobną rączką swoją
I własnej zda się rokować piastunce -
A ludzie, czując, co jest nad-człowiecze,
Szepcą, Anioł przez niemowlę rzecze -

-Tak... w owejTunce"!...

1875




[POWIEDZ IM, ŻE DUCH ODBRZMIAŁ
MYŚLI WIECZNEJ]

I

Powiedz im, że duch odbrzmiał myśli wiecznej,
Nerwy że poszły palcami na klawisz,
Uginający się i niebezpieczny
Most nad przepaścią!...

...oni, że ich bawisz,
Szepną, i chrząchną, i krzesły swojemi
Stwierdzą, że siedli, i że na ziemi,
I że istnieją na planecie - który
Niesie ich rączo (a pono do góry!...).

II

Więc ty im rzeknij, że żywot i słońce
Zatrzymał człowiek na włosie pęzlowym,
Jako na rzęsach-ducha, że w bezkońce
Otchłani wziera spojrzeniem takowym:
Oni, to słysząc, utrą nos, by jasno
Stwierdzić, że czujni i wraz nie zasną.

III

A przeto krzyknij już, że w Betiejemie
Bóg się narodził...

...i że więc co roku

Cieszą się ludzie - zaś niebici w ciemię
Jadają sporo na sianie o mroku
Pod rozżarzonej Konstelacji znakiem:
Jadają ryby, miód i kluski z makiem!

1875



[NA «KAZANIE SKARGI" JANA MATEJKI]

Futerał-na-kapelusz z Pochwą-parasola

Mówiąc o rzeczach, które by mogły być, gdyby

Była myśl, serce, ludzie i rozum, i wola,

Radzi milczeć, fakta urosną na grzyby.

Na to Pochwa mu rzecze: „Nie zaprzeczam wcale

I zrozumieć cię czuję wolę najgorętszę,

Ale chciej się wywnętrzyć, proszę, Futerale!"

A Futerał jej na to: „Jakże się wywnętrzę ?

Raczej ty, Pochwo, wynurz z serca, co masz w sobie."

Ale Pochwa mu na to: „A jakżeż to zrobię?"

Rzekłszy to, on i ona zacisnęli zęby.

*

Skądże Matejce model na otwarte gęby?




SŁUCHACZ
DO P. OL. WAGNER. 1876

I

Znasz Ty ten kraj, znasz Narodu chwilę,

Gdy grajkom, wam, świat wtacza się do ręki,

Bo z żadnych słów nie dowie się nikt tyle,

Co z łkań, co z łez - bo idee dźwięki!!

II

Tam króluj Ty! lecz ja usiędę w mroku,
Zarzucę płaszcz na smętne moje czoło,
Podsłucham w tonach myśl, jak grom w obłoku,
A Ty graj wciąż - i niech tańczą wokoło...

III

A Ty wciąż graj - i niech tańczą wesoło!




LAPIDARIA

RZEŹBIARZ

Cała plastyki tajemnica
Tylko w tym jednym jest,
Że duch - jak błyskawica,
A chce go ująć gest -

Zachwyca się i roz-chwyca
I swoje rączki dwie
Z kolebki świata-tego
Do wciąż nieobjętego
W szeroki przestwór rwie!

Ta tylko, która niańczy,

I ten, co dłuto imał;

Ta tylko, która tańczy,

I ten, co ramię trzymał:

Ci tylko - i ziemi łono,

Oddychające po deszcz,

Poruszają ducha zasłoną

- - W rytm i w dreszcz!

MECENAS

Skoro sztuki dziwne misteria
Pojmujesz tak, mistrzu rzeźbiarzu,

Niech już (ś.p. Waleria,
Moja żona) ma na cmentarzu
Twego dłuta monument - -
Niech raz będzie z kamienia
Anioł, w akcie modlenia

Patrzący na postument,

Gdzie herby dwa po stronach

W floresach i w koronach,

Tak, by każdy widz czuły

Wzdychał z serca czeluści,

Mówiąc (według formuły):

Niechaj im Bóg odpuści!"

1876



Z BUONARROTIEGO

Słodko jest zasnąć, słodziej być z kamienia

Dziś, gdy tak wiele hańb i poplamienia;

Nie czuć, nie widzieć, leżąc jak w mogile

Cóż z tak uroczą porównałbyś Nocą?

- Przeto, zaklinam, ucisz się na chwilę,

Mógłbyś przebudzić mię... na co ? i po co?

1876





RYMY DORYWCZE

I. DEDYKACJA [III]

Patrzyłem, jak przez szyb brylanty
Wbłysł słońca promień - i zalotnie
Na czole rzeźbionej Atalanty
Drżał, i wachlarzył się stokrotnie!
Potem przez liście bluszczów w wazie
Kroplił - i piasku źdźbła krysztalił...
I aksamit bogatych kotar
Po łamiących się fałdach palił,
Nim złocony grzbiet książki otarł.

A książka była klamrą spięta,
A była śniącą coś w promieniu -
Jak gdy chce z trumny powstać Święta,
Gdy zawoła Pan, po imieniu.
I wszystko to było pełne blasku
Maurytańskiej obfitości
Lub, jak gotyckie tło w obrazku,
Gotyckiej Boga znajomości -
Gdzie słońce igra z ziemi pyłem!...

Wiedząc, księga spięta klamrą

Mieści Poezje - - - pomyśliłem:

Niech już w blasku ich chwały zamrą!

Po co wzruszać mam wieko księgi,

Mięszając spokój autora - -

Tam też same blaski i wstęgi,

Co na wierzchu - - - a prawd... półtora!!

Dlatego - Tobie! o Warszawo,
Niosę dziś księgę mniej złoconą.
Dotknij jej swoją ręką krwawą,
Ty! nie dziewczątko... Ty, Matrono!
- Syrena herbem Twym, zwodnicza,
Lecz ja zmierzyłem Oceany,
A pamiętałem Cię z oblicza,
Niekiedy równie zapomniany!...

Niech dziwo-włose Partenopy
I rozkoszne małe dzieweczki
Pod swoje pląsające stopy
Zgarniają muszle i kwiateczki;
Niech rym cenią, ile on chwalny ?!
Ile wiejący błogą wonią...
By zagłuszyć grom prawdy walnéj,
Niech w dzwoneczki fijołków dzwonią.

Inny jest powab u Matrony,
Równym wyprostowanej czołem,
Ubranym w gęste kłosów plony,
Dla której bardon w rękę wziąłem - -
- Ona, jak górne Jeruzalem,
Hymnów świadoma i boleści,
Ani się złamać dawa żalem,
Ni tylko tego chce - co pieści...

Przyjm! - - i chęciami chęci zamień,
O! Ty, młodości mej Stolico...

Z Twego bruku rad bym miał kamień
W mchu cmentarza, pod błyskawicą...
Gdy grobowce skrzywią się i zaskrzypią,
A o wtórego świata kręgi
Bieguny tego się uczépią...
- I odpomnę karty mojej księgi.




NATURALIZM

(SPÓŁCZESNY EKSTREM)
Do Antoniego Wagi etc., etc., etc.

RAPSOD

1

Wiedzy spółczesnej kierunek-przyrodny,
Powodujący wszystkość umysłowę,
Zda mi się jako MŁODZIEŃCZYK dorodny,
Co zwiedzał Grecji brzegi safirowe -
Lecz gdy pochylił w cieniu kolumn głowę,
Sen mu usunął ziemie i narody,
Miasta, miast gruzy, ludzkości oblicze:
I z Aten przewiał go w Lasy-dziewicze...

2

Więc - skoro oczy rozwarł młodociane,
Szuka kolumny... a ona - rozkwita!
Cedry, biodrami bliskie, pełnią ścianę -
Krzew się w objęcia z bratem krzewem chwyta -
Miłości chucią wielką zwariowane,
Szaleją drzewa - ziemia, jak upita
Bachantka - dęby, jak legie Tytanów,
Zstępują groźnie w piany oceanów!...

3

A fale biją o las - i nikt nie wie,
Kto kogo spycha i kim kto pomiata ?

Młodzian - chce śpiewać... lecz sam on już w śpiewie...
Słuchać - lecz Cisza w tajnie głębsze wlata...
Jakby zaklęty w czarodziejki gniewie,
Dziejów, sztuk, Ludów słyszy pieśń-łabędzię...

..........................................................................

Szczęsny!... nie pomni, że on MĘŻEM będzie.

Ivry3 1877




NA SMĘTNE WIEŚCI Z WATYKANU

1

Nie zna nikt bytu ostatniej godziny,
Lecz co obiegnie kiedyś smętne łoże ?
Nawoływania od jakiej krainy?
Błogosławieństwa lub pogróżki Boże?...

-Monarchów wielu odpomną swe czyny,
Purpurę miecąc nogą, jak rogożę,

Gdy ręce będą wyciągali drżące,
By wrócić fakta - niepowracające!.. .

2

Atoli ówdzie, w cichym Watykanie,
Żaden lud z piersią nie stanie rozdartą,
Władałeś!... - grożąc - a wiesz, co wygnanie
Co praw-odjęcie?!" - Lud żaden nie stanie
W więzach, bez wspomnień, łzę mu otarto.

-Im w Europie większe zamięszanie,

Któż, odkąd dzieje poczynają istnieć,

Rad się, jak Pius, u-bez-osobistnieć?

3

Nie jak assurskie bogi i pół-bogi,
Pijaństwo, siebie, mające za władzę,

Wrażali ludom pod żebra ostrogi -
Lecz znikły na wpół, a cały w powadze,
W mówieniu razem i silny, i błogi,
Głoszący prawdę oględnie, a nadze -
Mąż doskonały! który wciąż róść będzie,
był tam, gdzie jest, ten samy, co wszędzie.

4

Bywa, że doba większą jest od pracy,
Lub treść od słusznych względów arystarchy,
Więc nie Augustom śpiewa to Horacy,
Śpiewając jednak dla Rzymu-Monarchy,
Ludy wygnane, smętni i żebracy,
Jako w potopu dzień ptastwo do Archy,
Lecą - pytając o Starca... pytają
O siebie samych - i o świat - i łkają...

Paryż, 1877, grudnia






[DO MIECZYSŁAWA GENIUSZA]

Nie dopisuję! a z przyczyny której ?
Nawet i o tym słowa krótkie ślę Ci,
Kreśląc je piórem, nie wzlatując pióry:
Przywdział je za mnie czas i górą leci,
Gdy ja tu pełzam słaby i ponury -
Przysłowiem ciesząc się pustynnych dzieci,
Które głęboką treść, jak Sfinks, opiewa:
Że - „tylko wrogom pełno się nalewa!..."

Bismillah ! marhaba ! marhaba !
1878




SKAŁA-BOLMIROWEJ

POEMAT SŁOWIEŃSKI - ZDAWAŁOBY SIĘ,
ZE WTÓREJ POŁOWY VII° STULECIA - NOWO ODKRYTY

Nie wiem, czyli coś lepiej wypowie ma lira
Nad czułość Wiercisławy, nad serce Bolmira!...
Treści - które zarówno w Słowieńszczyźnie słyną:
Czy to o wiośnie wczesnej, czy to z oziminą.
- Właśnie lato: już gaje kwitną jak ogrody,
Bolmir i Wiercisława śpieszą na jagody.
Pora spóźnia się, alić oto jeszcze widzę:
Wiercisława i Bolmir idą zbierać rydze.
Wreszcie szron ma niebawem rosę ująć w szyby:
Bolmir i Wiercisława chodzą zbierać grzyby.
Czynów tyle! tale wiele radości! - Lecz właśnie
Gdy wracają, weseli, bywa: piorun trzaśnie,
I często się wydarza, że radość na twarzy,
Gdy tymczasem opodal przypadek się zdarzy...
Tak było, skoro miłą ciesząc się zabawą,
Wracał wieczorem Bolmir z lubą Wiercisławą:
On, któremu przysięgła, a której zaśpiewał,
Że będzie odtąd zawsze w lesie widywał,
I utopił w jej modrych oczach swe źrenice,
Twierdząc, że strumienie, wierzby i księżyce!!
I jednak wracał z gaju społem z Wiercisławą,
Atoli ona nie wie: w lewo? albo w prawo?...
Hałas bowiem przemożny szerzy się dokoła,

Jako gdy dęby wielkie padają na sioła
Albo gdy z gór na wioski załamane lody
Suną się i kościoły łamią, i ogrody -
Blade, zimne, niezłomne, co chwila to krzepsze:
Zobaczemy!... (mówiące) kto też kogo przeprze?!..."
Wiercisława, ten słysząc odgłos: „O, Bolmirze! -
Woła - cóż widzę?... Ludzie uderzają szczerze,
A świat zda się być grozą straszliwą pijany.
Bolmirze! widzę, jako kruszą nam bałwany!"
Na co on, który w pierwszym policzą względzie,

Rzeknie: „Kruszą bałwany??... cóż? więc z tobą będzie?!"

***********

I porwawszy , uniósł...

.. .A był gród za rzeką,
Mocno zaczarowany szczególną opieką -
Tam pod sporym Bolmir uchował sekretem
Z wiernymi swymi, z dobrym kucharzem, z stangretem,
Z czterema lokajami i z tym, co do życia
Potrzebnym jest - z pannami wprawnymi do szycia
Wolantów, tudzież fałban... i nikt się nie dziwi,
Że odtąd żyli, Ona i Bolmir, szczęśliwi,
Czule patrząc na wszelką porę, jak się zdarza
(Wedle rozmaitości zmiennej kalendarza),
Tak dalece, do dziś, wszedłszy w te parowy,
Głoszą ludzie: „Oto jest Skała Bolmirowéj!"

1878




[MAŁŻEŃSKA RECEPTA]

Tak małżeńską receptę pisze mądrość zdrowa.
Że niech się z mądrą głową żeni mądra głowa;
Lecz gdy ich jest brak wielki, każe przykład mnogi,
By z mądrymi nogami poszły mądre nogi;
A gdy los mięsza członki przez mądrość surową,
Niech nogi wiodą głowę lub rządzą się głową.
Lecz z ludźmi zwykle bywa, mówiąc bez przymówki,
Że złożyć jedną głowę muszą dwa półgłówki.




DO BRONISŁAWA Z.

Maleńkich dwoje dzieci pod ubogiej chaty progami
Zabawiało się wzajem ziarnkami rozbitej szyby,
Szyby, której rozłam stanowił epokę we wsi,
Gdzie rzadki chadza szklarz, a grad pamiętnym bywa,
Potratowane zostawując łany i gałęzie drzew...
Mędrzec patrzył na dzieci i radość ich z tęcz, rzucanych szkłem,
I oto narodziła się soczewka, a myśl zawróciła teleskopem
W słońc miliardy i w światów szlak przez Drogę Mleczną!

-Tak, ze Świętego Kaźmierza murów po-zastołecznej krasy,
Pytam Cię-nie, „czy weneckie znasz zapusty?",

Lecz czy Przełożonej Zakonu Sióstr święto-Imienne

Znasz, o! rodaku, pośród mnogich hucznego Paryża ciekawości ?!

Michelet stary, którego młodzieńcze czarne oczy
Przy jak śnieg białej grzywie włosa stoją mi jeszcze w pamięci,
Mówił mi był: żesztuki przyszłość polega na tym,
By wyrazić dobroć"... piękność bowiem i świętość
Częstotliwiej zachwycał niejeden dostojny mistrz.

-Wallenroda autor w Rzymie (pomnę to jak dziś),

Gdy o sztuce raz ze mną mówił (mistrz w teoriach skąpy,
Przenoszący nad one - twórstwo nieśmiertelnego geniuszu),

Rzekł: „Nie patrzy dziś sztukmistrz, albo wejrzenia k'temu nie ma,
By uważył postać i lica córki zakonnej,

Gdy, przyjąwszy Sakrament, od ołtarza stopni odchodzi-
Źródliska tam!..." - Dziadów autor, pomnę, jak to mówił ze mną.

Co piszę?" - mnie pytałeś; oto list ten piszę do Ciebie -
Zaś nie powiedz, drobną szlę Ci dań - tylko poezję!
, która bez złota uboga jest - lecz złoto bez niej,
Powiadam Ci, zaprawdę jest nędzą-nędz...
Zniknie i przepełznie obfitość rozmaita,
Skarby i siły przewieją, ogóły całe zadrżą,
Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,
Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic...
Umiejętność nawet bez dwóch onych zbiednieje w papier.
Tak niebłahą dwójcą te siostry dwie!...

Ty myśliłbyś, że z Paryża teraz do Ciebie piszę,
przepłynionego Sekwaną, która co noc
Samobójstwo lub zbrodnię falami swymi
W płachty chłodne otula przy drżącym blasku gazu -

Patrz - oto tam i owdzie mało okaźne mury.
Wnijdź - ma się pod wieczór, mniemałbyś może,
na Malcie w zakonu gdzieś rycerskiego ostatku
Zatułałeś się... tu, tam - uchylone Ci drzwi okażą
Rdzawą na murze szablę albo groźny i smętny profil:
O mało nie stuletni ówdzie mąż w konfederatce, jak cień
Nie dołamanej chorągwi przy narodowym pogrzebie,
Przeszedł mimo i zagasł w długim jak nicość korytarzu
Czujesz dzieje, jak idą, niby stary na wieży zegar,
Nie pytający się o miasto, któremu z chmur bije godziny.
Wiek tu który ? który rok ? niedola która ?
Tacyt stary mógłby z mężami tymi rozmawiać,

Nauczając się, jak nauczać niefortunnych-rzeczy morału.


Patrz! - oto i gdzieniegdzie, tam i sam,
Ożałobione blisko od dwóch tysięcy lat
Kochanki Tego, który był umarł na Golgocie,
Przechadzają, dla Jego wspomnień dobrze czyniąc.
Nagłowia ich białe w powietrzu drżą za krokiem,
Prowadzonym oblubieństwem obowiązku.

Dziś, że święto imienne głównej w zakonie matrony,
Kilkadziesiąt panienek w tyleż zakwita uśmiechów.
Ruch niezwykły dostrzegasz - kury nawet i kogut
Oglądają się w słońcu skąpo błyszczącym na murze;
Nieleniwo pies kroczy z ciężkiego spuszczon łańcucha.
Świat coś czuje. - Opodal jest wielkie miasto Paryż,
Za bogactwy goniące we dwa miliony śmiertelnych.
Tu - dyjalog - a rzekłbyś, że z czasu Tyrso da Molina.
Już poczyna się wieczór: panna przebrana z wąsami,
Kreślonymi widocznie nie męską ręką - ta znowu,
Jak Żyd z brodą, niezgrabność kłamie umiejętnym krokiem.
Aniołowie w intrygę dramy bez ogródek wchodzą,
Jak u siebie Cheruby - i widać, że im wygodnie
Ze skrzydłami z papieru, które chowają się potem
Na rok przyszły w komodę... jakkolwiek panienki rosną
I ze skrzydeł, mniemałbym, wyrasta osoba słuszna.
Krakowiaki z dziewkami - wielkości tej, co dwa razy
Ten papieru arkusz - taniec poczynają hoży,
Czapkami się kłoniąc i gest mając ojczysty
Nie znajomej im ziemi... (tak, pomnę, że się bawiłem
Z wolą matki, przedzgonną obok złożonej chorobą!...).

Alić finał nadchodzi: morał i próżniące się szybko kosze,
Z których wylatują pomarańcze, a te rozchwycone rękami,
Które, objąć nie mogąc całej owocu okrągłości,
Powiększają onegoż wielkość, wytworność i cenę.


Szczęście - widzisz, mój drogi! - jest - i Ojczyzna - i Ludzkość
(Z pomarańcz bierz dowód... azali Newtonowe jabłko
Prawd nie pouczyło znamienitych?...) - jest i potęga istna sztuki
Żywej wtedy, gdy bliskie umie idealnym znamienować.
Pobłażliwym to niechaj czyni Cię i dla heksametru:
Exsul eram, requiesque mihi, non fama!!..."
Vale - -

1879




BRONISŁAWOWI Z. Z PIÓREM

Niech nie uwodzi ubóstwem powabu
Pióro ze skrzydeł Sępa Senegalu.
- Zwą go: „pustelnik" imędrzec" („Mar-abu");
Ważyć się lubi w obłokach z opalu,
Spieczoną gardząc ziemią; woła: „Abu!"
(„Ojcze!"). I pióro zwykł tracić bez żalu,
Bo z wysokości je tych wielkich rzuca,
Gdzie - już nie wzdycha się!...

...tam, niebo - - płuca!

1879



[DO J. I. KRASZEWSKIEGO PO JEGO JUBILEUSZU]

Co lat pięćdziesiąt buty honorowe

Skoro otrzymasz jako jubileat,

Naucz mię, jak się używa takowe:

Czy się podnosi do Niebios, do Plejad,

Czy jako wieniec kładzie się na głowę,

Nie potrącając lekkomyślną piętą,

Lecz łzą wdzięczności werniksując świętą?

Tak to, gdzie róże, i ciernie zaraz:

But, jeśli nie jest... butem, jest... ambaras.




PRZEPIS NA POWIEŚĆ WARSZAWSKĄ

Weź głupiej szlachty figur trzy - przepiłuj,
Będzie sześć - dodaj Żydów z ekonomem,
Zamięszaj piórem albo batem wyłój,
I dolej wody, stanie się tomem -
Zagrzej to albo, gdy masz czas, umiłuj!...
Nareszcie pannę, zrumienioną sromem
Jak rzodkiew, zanurz - dla intrygi krótszéj
Dodaj wór rubli - zamięszaj - i utrzyj.

1879




PSALM W HEBRONIE
PRZEZ MATKĘ ZBAWICIELA ŚWIĘTĄ UŁOŻONY

TŁUMACZENIE WIERSZEM POLSKIM (PIERWSZE),
WEDŁUG VULGATY I Z ODNIESIENIEM
DO HEBRAJSKIEGO TEKSTU

I

Dusza moja wielbi swojego Pana,
I Duch mój raduje się w Zbawicielu,
- pojrzawszy na niskość... jest Wybrana
I uchwali głos ludów wielu! -
Będzie sławna-błogo i uczczona

W mnogie plemiona!

II

Sprawę wielką dał mi... bo wszech-może
I jest Święty!... którego zmiłowanie
Trwa i obejma nieustannie

Ufających w pokorze.

III

Ramię gdy wzniósł w mocy, pysznych łamie
Przez własne serc ich urojenia.
Króle z stolic wyrzuca i stawi w bramie,
Zaś poziome wzywa do znaczenia
Biedne syci przez dary pełne i różne,

Bogacze odprawia próżne!


IV

Izraela do dawnej przyima opieki,
Jak rzekł do Abrama i dziatwy jego,
Dla całego rodu człowieczego

Po wszystkie wieki.

Miałem zaszczyt tłumaczyć 1880 roku




LA RELIGION DE MR LE SÇNATEUR
COMTE VICTOR HUGO

Czy to gdzie wulkan grzmi pod Neapolem,
Czy rozdzierają się bliżej niebiosa?...
Słyszę: „...Waterloo, Gutenberg, Tryptolem,
Habakuk, imbir, pieprz i Barbarossa,
Ney, Algarotti, Witikind, Cyrano..."
(Zapewne byłby i Bolesław Chrobry,
Gdyby coś o nim w Paryżu wiedziano!)
Głos brzmi... mieszczanie jak przed burzą bobry,
Sklepy korzenne wzdłuż pozamykano -
Drukarskie prasy, czując Wielki-tydzień,

Tuszą, że Hugo powie nam dzień dobry...
*********

Nie!!... Victor Hugo powiedział: „Dobry dzień".
1880




PIĘKNO-CZASU

Zgasły lilie i róże omdlewające,

Odejmą im wiatr liście jedwabne:

Dziś nie szuka nikt Piękna... żaden poeta -

Żaden sztukmistrz - amator - żadna kobieta -

- Dziś szuka się tego, co jest powabne,

I tego - co jest uderzające!...

*

Powab i grzmot... dwie siły

Skąd-kolwiek-bądź by były!...

To - dwa wdzięki Uranii, dwa jej ramiona.

*

Czy obejmą?... uścisną?... i czy Tobie
Łzę obetrą?... - przypomnisz w grobie

- - - 0 (pieśń - nie skończona).

1880, Paryż




SMUTNO...

Smutno życie porzucić i zamknąć się w sobie.
Żyć czuciem własnym, własnych marzeń przędzą,
Lecz smutniej o wiele być na życia grobie
I ducha skrępować młodości swej nędzą.

7 marca 1881



ROZEBRANA

BALLADA

I

Ani jej widzieć wieczorem, ni z rana,

Bo rozebrana...
***********

Więc śpi zapewne! - niech raz rzekną szczerze

Służebne panny,
Lub że, gdy wstawa i nim się ubierze

Używa wanny.

II

Tymczasem szwaczek trzy stoi z pudłami

I szewców sporo,
Co, nic nie widząc, swymi domysłami

Miary Jej biorą.

III

Tymczasem dzieci o rannej godzinie

Gdzieś do szkół idą;
Oracz wywleka pług, i Wisła płynie,

I Warta z Nidą.


IV


Błogi jest pejzaż, błogą woń poranna,

Gdy wstają zorze -

Ale cóż, kiedy ona, rozebrana,

Wyjrzeć nie może!

v

Świat rzecze na to: „Niechże się ubierze

Na trzy sposoby:

Zachodnio-wschodnio-pstre weźmie odzieże

Lub - wór żałoby!...”

vI

To ja gdy słyszę, mam zdanie odmienne

O Rozebranéj:

Wszakże niekryte jest, a tak promienne

Łono Dyjany!

VII

Akteon blednie blaskiem uderzony,
Nie cofa psiarni trąb hałas;

Hyperborejski las drży przerażony,
Jak wiotki trzęsąc się szałas...

VIII

Gdy ona przecież bez zbroi - bez togi

Pełna powagi i krasy,

Pamiętna tylko, że po wszystkie czasy

Tak - karzą Bogi!

1881



[DO LUDWIKA NABIELAKA]
POST-SCRIPTUM

Krótko mówiąc - najnowsze wiadomości te :
Apostolską stolicę z Rzymu gdzieś przeniesą -
Tymczasem zaś kazania będą przesyłane
W telefonach, zatknięte i zbutelkowane.
Atoli rządy, będąc o granice dbałe,
Przejrzą pilnie - co świeże? a co jest zwietrzałe.
I Postęp będzie wielki! - który świat odmłodni
I Europy kartę zrówna jak aksamit,

Strategicznie i gładko, skutkiemkwestii wschodniéj" -
Ludy zbrojne - i sławny generał Dynamit!
- Z Literatury: lubo wystarczy na długo
To, co już dotąd skreślił Kraszewski i Hugo,
Jednakowoż podniesą to pytanie małe:

Czy przez egoizm prawdy głoszone - trwałe?
Czy prawdy przez interes głoszone - całe??

Paryż, 1881

MÓJ PSALM

Maryj rozlicznych (a tych nigdy dosyć!),
Jasnych Magdalen z bujnymi włosami,
Roztropnych Zofij - i genialnych Teres,
I dnie, i noce nie ustawam prosić,

Żeby raz skończył świat z interesami!...

*

Ta jest modlitwa ma - i ten interes,

Żeby raz ludzkość weszła do okresu,

Który jej z dawna należy logicznie,

Gdzie już żadnego nie ma interesu

I gdzie już nic się nie robi praktycznie.

*

I o to święte proszę, które noszą
Grzebień z promieni, i łzę mają w oku,
I z Weroniką od łkań się zanoszą
Na purpurowym obłoku


1882





SPOWIEDŹ [II]


1

Te czarujące na ziemi Istoty,
Których obecność drogą i przyjemną,
Przez cały żywot bywały tak ze mną,
Jak Wielki Cesarz z żołnierzem-piechoty,
On go pamiętał, choć od armat ciemno!
Gdy z konia liczył swych bagnetów płoty,
Lub, mając kartę na zgiętym kolanie,
Pisał, kto kulą pierw w serce dostanie!


2


Lecz niech historia coś przez nas skorzysta:
Ja się nie skarżę namój los zołnierza!!
Przyszedłem na świat jak napołionista -
Niech kula swoje pełni i uderza!...
Niech żyje Cesarz! i wolność ojczysta!
Niech orzeł w słońcu kąpie złote pierza!

- Choć żołnierz z prochów nie porusza skroni,

Spiąc z Epopeją i w snie... marząc o niéj*



.O niej" znaczy: o Epopei.

Tego czerwca 7

1882


SŁOWIANIN

DO TEOFILA LENARTOWICZA

Jak Słowianin, gdy brak mu naśladować kogo,
Duma, w szerokim polu, czekając na siebie -
Gdy z dala jadą kupcy gdzieś żelazną-drogą,
Drżą telegramy w drutach i balon na niebie;
Jak Słowianin, co chadzał już wszystkiemu w tropy,
Oczekiwa na siebie-samego, bez wiedzy -
Tak - bywa smętnym życie!... wieszczowie, koledzy,
Zacni szlachcice, Żydy, przekupnie i chłopy!

Tak jest i kamień także sterczący na miedzy,
Co sługiwał był w różnych szturmach na okopy;
Dziewanna żółta przy nim i mysz polna ruda -
On sterczy, wieść go zowie kością wielgo-luda
(Co sam sobie w jaśniejszą alegorię zamień!) -
Atoli nie wiadomo, czy to kość? czy kamień?

1882



[WESTCHNIE PIELGRZYMA...]

AUTOR

Poważny pielgrzym, mimo szron i błoto,

Idzie i wzdycha piechotą...

CHÓR

Musiał się wybrać wcześnie, przed mrozami,
Bo byłby wzdychał saniami...




TEZA

(NA KATEDRĘ LITERATURY)

Dziady zbyt tragiczne - nie ma w nich kobiety,
Tylko ksiądz... i to jeszcze ksiądz proboszcz, niestety!
W ciemnej izbie, gdzie tli się ogień pomaleńku -
Pytanie: czy dlatego Gustaw z wiechą w ręku??
Pytanie, nad którego sensem by usychał
Egzegeta Tyszyński - i Grabowski Michał -
Bystry Nehring! - Tarnowski, co zna quint-esencje! -
Komin gdy wytrzesz, światłość silniejszą się stawa,
Więc dramat bez początku choć koniec by zyskał,
Proboszcz poznałby z swojej parafii Gustawa,
A Gustaw by proboszcza, poznawszy, uściskał.




EPIZOD

Opisać chcę Ci szczegół z bitwy pod Sadową,

Posłuchać racz i, jeśliś łaskaw, się zastanów:

Ten SZCZEGÓŁ jest OGÓŁEM - on sercem i głową!

-Tu i tam stało cztery szwadrony hułanów

Z pułków czterech. - Cesarscy tu, owdzie Królewscy
(Zacni rodacy - rzutcy do konia i broni).
Z tej strony żółci, biali, czerwoni, niebiescy,
Z tamtej - niebiescy, żółci, biali i czerwoni.

Jakże natrą!... gdy hufiec tu dzielny, tam dziarski,
Z owej strony Królewski, z tej strony Cesarski,

Chorągiewek tysiące i barwy pułkowe:

Niebieskie, żółte, białe i amarantowe...

Szarży podobnej dawno nie widziały dzieje!

-Tak! - pod Sadową było... Mości DOBRO-dzieje!

1883


BRULIONY I UŁAMKI

1841-1880...

BRULIONY

I


[ZDAWA SIĘ MNIE NIEKIEDY...]

Zdawa się mnie niekiedy, że cieniom obiatę
Nie gdzie indziej sprawował Odysej wytworny,
Lament że sam w powietrzu, częsty i niesforny,
Niebo mętne i chmury słotami brodate;
Niekiedy zdradny zefir, błysk słońca pozorny,
By tym wrażliwiej uczuć niepowrotną stratę!
- Szukam rad, nawet *poszły oczy gorączkowe,
Kędy jest miejsce ryte mieczem czarownicy,
znużony usiadłem. - I podparłem głowę:
Zdało mi się, że cudzą mam czaszkę w prawicy,
Krocząc w ciemności arcy-gęste i grobowe.

II

[JA WIELBIĘ KATULA]
Ja wielbię Katula:

-Dlatego, że nad wróbla śmiercią się rozczula,
Dlatego, ma serce dla biednej ptaszyny,
Lejąc rym jak żywicę na stosy amfora,
A *......*nie ma *serca dla złotej drużyny,

I dla samego nawet Rzymu dyktatora.

*

Młodym zmarł -*.... śmiercią taką, jaka będzie
Ulubiona przez bogów!


lII

[CZEMUŻ BO PIEŚNI MA BYĆ TAK NIEPEWNA]

Czemuż bo pieśni ma być tak niepewna

Treść - i skażonej całości;

Lutnie - dlaczego ? z łomliwego drewna,

Nie zaś słoniowej kości?...

Ów zaś, co garnie duch na dziejów karty,

Jak słońce orzeł na skrzydła,

Poeta! czemuż nie przez lwy pożarty?

Stratowan prędzej od bydła...

*

Przecie Orfej - dlaczego ? - mógł piekielne Larwy
Zebrać na strunę jak pyły

I zatrząść nimi - słów nie zmienić barwy

Ani poniżyć ich siły?...


*

Furiom wspaniałej nie zabijał Ody
Na hekatombę piekielną;
Acz szedł po żonę urodziwą - młody -
Śmiertelny, szedł po śmiertelną...

............................................................

Gdy ty, co nogę śladem tym zacnym ozutą

Stawisz, jak w złotym koturnie,

Na popiół piekieł, jak genialne dłuto,

Miękkiej dające kształt urnie;

Choć bóg piekielny niegroźnym ci bóstwem,

Tobie, przed tobą zjednany;

Ty, bóg w purpurze (która jest ubóstwem),

Monarcho! czemuś poddany?...

*

Cedr nie ogrody, lecz pustynie rodzą:
Próżnia - kołyską olbrzyma...
Poeci wielcy zazwyczaj przychodzą,
Gdy poetów wielkich nié ma...

Lecz dziejów karta ma niejedną stronę:
Jest - słowo z warg i słowo z ducha;
I bywa z dachów rzeszom ogłoszone,
Co rzekł prawy głos do ucha.


IV

[NIE MYŚL, NIE PISZ...]

Nie myśl, nie pisz - podmaluj, pęzel chwyć i namaż
Młodzieńca, który w szklanny poziera kałamarz,
Czarności pełen i rdzy arcywulkanicznej.
Niech młodzian jasny będzie, niech ma uśmiech śliczny
I włos powiany górnie...

Niech to będzie niby
Endymion - a kałamarz niech ma mętne szyby,
Jako chmurami księżyc oślepion chwilowo.
Młodzian niech piórem gest czyni, nie głową,
Jak młody ptak, gdy skrzydeł w własnym ciele szuka
I, że nie latał, nie zna, co siła ? co sztuka?
I osobie tej papier zmięty daj do ręki,
A tło niech będzie całe z nut, które - jak dźwięki -
Niechaj się przekreślają w gamy, w strofy, w pęki,

W siecie linij rzucanych to w cień, to we światło,
Tak, aby wyszła potem płaskorzeźba na tło.

V

[O, JAKŻE DROGIM JEST KLEJNOTEM]

— „O, jakże drogim jest klejnotem,
Gdy się pojmuje trudy i ceni pospołu:
Co jeden znosi, jużci drugi myśli o tem
I urasta stąd zdrowa opinia ogołu!
Tak gdy w lesie pierwotnym różnorodne drzewa
Zarzucają na siebie namiętne konary,
Owoc na sobie obcej gałęzi dojrzewa,
Kwiat przy nie swoim pąku wiąże się do pary;
Nowy przyrody ustrój w czarownym zarysie
Upaja!" I tu Harfa swe zamilkła słowo,

Marzyć począwszy, po czym śnić i spać na nowo,
Pobrzmiewając czasami zacne: „Kochajmy się."

Te zaś słowa gdy nagle słyszy Karabela

I Lity Pas, zda im się, że coś jak niedziela,

Że już śpiewająglona!" diskanty i basy,

Słońce że lśni, powietrze że się barwi tęczą,

Skrzą blaski świetnych złoceń i Kółeczka brzęczą,

Popisać się więc rade nad Szable i Pasy!...

Niedogłębione zdania, omacne sojusze,
Dyskusje podchmielone - *....*rzeczywiste,
Na zewnątrz podobniejsze, choć *....dusze,
Że łudzić mogą Szablę lub Harfę zaiste,
Pas albo Bat i Wachlarz - -

Któż to dziś zaprzeczy,

Jeżeli to wszystko *....lące rzeczy!


*

Wybacz, że przerywam -
Rzecze Bat, co tam wisiał na kołkuja-ć przecie
W ręce się ludzkiej tyle, co i Wachlarz, kiwam,
Który niech się nie sławi, że jeden na świecie
Nie pojęty i w służbach swych nie oceniony.
Kiwam się i ja w garści na obiedwie strony
I pewno nie ma dwojga rzeczy, co byłyby
Równiej zbliżone pracą i w też same tryby;
Z czego wniosek, że przecie my się rozumiemy,
Choć się ja *nisko *kiwam, *on kiwa *....
Druhu Wachlarzu! - czulej nieco i z zapałem
Kańczug doda - serdeczny uścisk przyjm od brata.
Nie myśl, że świat pogardza teraz ideałem,
Ni zrozumianym chciej być od całego świata.
Dość, jeśli jedne serce za tobą porywasz,
A te gdy cię rozumie, nie pragnij niczego,
Ja-ć kiwam się tak samo, jak i ty się kiwasz,
I pewno nikt cię lepiej nie pojął, kolego!"

Zamilkł Wachlarz lub właśnie miał coś rzec, gdy stara
Harfa, jakkolwiek w pudle od dawna zamknięta,
Uchem przyległą będąc do miejsca, gdzie szpara,
Zasłyszy coś - coś z dawnych uniesień pamięta,
I tak zabrzmi

[Tu koniec autografu.]

VI


[DO ORŁA...]

Do orła, co nad dębem powiewa,
Mruczał kret z nory i z cieni:
Gałęź każda każdego drzewa

Jest u mnie tu w kształtach korzeni.
Ty tam orłem, ja tu - twoje słońce
Nie ogranicza się na firmamencie -
Ja mam je w oczach tak gorące,
Że przechadzam się w ziemi odmęcie."

Zaiste jest tak - orzeł odśpiewa -
Lecz świat mój to nie jest analiza.
On korzenie dawa i zasiewa,
Gdy twój tylko je podgryza!"



UŁAMKI

I

WIERSZ PRZECUDOWN Y»]

Pył pogaństwa wzbity w chmury
(...) korowód Łysej Góry.

II

[TU KOLUMBOWE MIAŁEM STANOWISKO]

Tu Kolumbowe miałem stanowisko
Na oceanie mej osobistości,
I tu opadłem, jako na mrowisko
Opada listek,

Na małym - w wielkiej ćwicząc się stałości.

[Luka w tekście.]

Pale podobne prują ciała męczenników
Jak one ( ) i polnych koników...

Wenecja [1844]



III

[Z TASSA]

Rescyjuszu! alpejskie gdybym przebył góry -
Gdzie król Twój tyle ma konia i zbroje...

(- - - - - - - - - - - - - - -)- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - )·

IV

[OD NARODU DO PLEMIENIA]

Od narodu do plemienia
Jak od kwiatu do korzenia!

v

[DO JÓZEFA KOMIEROWSKIEGO]

Albowiem wielu wezwanych zostało,
Ale - wybranych jest mało.

VI

[Z SCHILLERA]

Płyń odważnie, żeglarzu, niech cię dowcipniś wyszydza -
I niech sternik strudzony rękę opuszcza zwątloną...
Ciągle... ciągle... Muszą się brzegi pokazać...
Choćby brzegu nie było, teraz by z morza wystąpił...


VII

[Z TYRTEJA, II]

Lecz własne progi zbiec, i gród, i pola,
I wyżebrywać litość jałową u obcych,
Lecz z niewiastą swą i słabą matką
Wlec starego rodzica i niedorosłą dziatwę -
Przyjaciele! największy to ból ze wszech boleści.

VIII

[Z BYRONA: DO INEZY]
8

Błądzić po całym świecie jak wyrzutek,

W ubiegłe patrząc fale, coraz skorsze:

To moja dola!... a słodzi jej smutek

Myśl, żem wycierpiał już to, co najgorsze!

9

Lecz co? najgorszym... nie dbaj o to wcale.
Nie wglądaj w oko, by tobie odrzekło,
Ilu ?... łez próżne... czaruj!... Ideale,
Ale mi nie patrz w serce: tam jest piekło.

1868

IX

TRAGEDIA ZAKONNIC
Czas - ale nie krakowski (- - - - -- - - )



X


[Z OWIDIUSZA, I]

Naczelniku uczonych i mężów obrońco zacnych,
Co porabiasz? memu zawsze przyjazny duchowi:
Żali, jak niegdyś całego raczyłeś cenić,
Dbasz, by i dziś całkiem zaniechanym nie legł?
Zwykłżeś rymy me przyimać mimo tej sztuki,
Która zła sztukmistrzowi przyniosła najwięcej ?
Błagam, czyń tak! Wieszczów nowych ozdobo!
I jak możesz, ciało me podtrzymuj w stolicy.
Ucieczka mnie, nie moim kazana pismom,
Co na karę ich pana nie zasłużyły.

Ojciec nieraz na krańce świata wygnany,
Gdy w ojczyźnie dzieciom wolno zostawać.

XI

[Z OWIDIUSZA, II]

Jeśliby co było - a będzie! - nieudolnego w rymach,
Niech epoka tłumaczy wobec czytelnika.
Wygnańcem ja, spocznienia, nie sławy, szukam;
Chcę tylko, aby myśl własnych zapomniała trosk.
Tak nuci sobie grabarz w kajdany skuty,
Miękcząc oporną pracę i głusząc pieśnią.
Nuci i ów w piasku grzęznący pracownik,
Co schylony łódź ciągnie przeciw prądowi -
Albo i gdy leniwe ku piersi garnie wiosła,
Mając barki od tyłu bite falami.

Pochylony na lasce lub na skale oparty

Pasterz udatną pieśnią trzodę podnieca

I, pośpiewując coraz a skubiąc kądziel,

Służebnice uwdzięczają sobie zachody.

Wierzy się, po wzięciu Lyrnesseidy smętny Achilles

Hemońską się koić starał lirą.. .


XII

[NA POSĄG WENUS Z MILO]
Pani bezczynna...



XIII

[O TY, JAKKOLWIEK SŁAWA LAUREM DARZY]

O ty, jakkolwiek sława laurem darzy,
Nie pozostaniesz ze swego wyzuty,
Bo jesteś pierwszym z ojczystych pisarzy,
Który ma buty.


XIV

[MIŁO BYĆ OD SWOJEGO CZASU ZROZUMIANYM]

Miło być od swojego czasu zrozumianym,

Przyjętym od epoki, stąd tak czytywanym,

żaden odcień słowa nie tonie w papierze,

Lecz wszystkie drżą w powietrzu namiętnie i szczerze.

To zaś nie tylko że jest obcowaniem myśli,

Lecz i onej wyrobu warunkiem istotnym;

Tak dalece, że będąc sam, i sam najściśléj,

Odkąd myślisz, nie jesteś już przeto samotnym!

Już ty się pytasz, już ty odpowiadasz - wcale

Nie mówisz, lecz rozmawiasz... jakkolwiek niedbale-
Bądźmyż więc przystępnymi i od innych bytów
Żądajmy spół-uczuria..."

-- tak Wachlarz ulotny,
Gładki, chwiejny, lubownik gaz i aksamitów,
Dumał - a jak ów gołąb, co grucha samotny,
Przeciągał skrzydła swoje wdzięcznie, acz leniwo:
I zatęsknił...


xv

[HYMN DO NOCY]

O Ty! czcigodna z bogiń, lubiąca ciemności -

I widzialna, i nikła, a z której wszystkie
Rzeczy - albowiem dawasz wszystkiemu ustawy,
Że słuchają Cię nawet Parki, Księżno-Nocy!



A

Teraz więc, póki jeszcze Niebo jest łaskawsze,

Póki jeszcze Twoich spojrzeń jasność dla was świeci,

A nadzieja ułudna goryczy nie wznieci,

Żegnam Ciebie, o Pani żegnam Cię na [zawsze.


Na zawsze?... może z żalem Twe usta powtórzą,

Może nawet Twa tkliwość wpośród marzeń tłoku

Uroni jedną łezkę z przypomnień potoku!!



A III

A okna z łez , a łzy z koronek

Modrych, czerwonych i szklistych;

A zamiast dzwonów w powietrzu skowronek

I echa aktów strzelistych


[IV]


Więc ja na Sądnym Dniu pod szaty rąbek

Waszej się schronię

------------------------------------------------

Miło mi wiedzieć, gdzie siada gołąbek

Jasiodłam konie

----------------------------------------------


W

Gdyby, pole-sztuki i polityczna warstwa

Przez jaki dziwny czar, zmieniały się kolejką.