w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

GŁOS NIEDAWNO DO WYCHODŹTWA POLSKIEGO PRZYBYŁEGO ARTYSTY


Było życzeniem zgromadzonych, ażebym dziś przemówił - czymże jednak potrafię to zawdzięczyć, jeśli nie prawdą i wspomnieniem o narodowych rzeczach, czymże uczcić potrafię dzień dzisiejszy w drobnej mojej cząsteczce? Dzień, który jest rocznicą odezwania się wszystkich sił narodu prze­ciw mocom nieprawdy...

Ziomkowie! - a szczególniej Wy, którzyście krwią własną, niby żywym promieniem, połączeni z ziemią pobojowisk: Wy to czujecie w drżeniu nici od ran Waszych idącej do oddalonych mogił Polski, jak pocieszającym i jak trudnym jest odsłonięcie prawdy onej, za którą jedni na wygnaniu, drudzy cierpią w więzieniach - a inni... więcej już nie cierpią...

Bo nadzieja jest z prawdy, z niej doświadczenie i wytrwałość - ale i sąd jest z prawdy. Co tylko można było mówić o błędach ludzi pojedyńczych i niedojrzałości wyobrażeń pod Epokę, której dzień dzisiejszy jest szesnastą rocznicą, wszystko już było powiedzianym z wielu różnych stanowisk, jakie przybrała Emigracja ku ocenieniu tej pamiętnej i arcydrogiej dla nas chwili. Naród milczał i słuchał, wyorując kule zardzewiałe, bo Naród jest to prosty człowiek. Czego się pługiem nie dogrzebie, nie domodli u krzyża i nie dopłacze w cichym łkaniu, to przetoczy się nad nim jak uczoność łacińska, jak protestantyzm lub doktryny encyklopedystów zeszłowiecznych.

Ale Naród - Ziomkowie! - jest to najstarszy po Kościele obywatel na świecie: ramiona jego kolosalne jako dęby litewskie, a czoło jego w chmurze ognia - wszystkie dziadów pancerze jako łuszczki zbroi jego, tak szerokie ma piersi!... A każde prawe serce polskie jest jednym pulsu uderzeniem tej zbiorowej osoby. Głosem tego Narodu jest harmonia ojczysta, mieczem - jedność i zgoda, celem - prawda. On idzie przez krew, popiół, przez rozczarowanie i przez słowo - przez milczenie pokory i to, co Dzisiaj się nazywa.

Była wiara u ludów zakreślona mitycznie na każdym wstępie do historii, że Ojczyzna leży w środku świata - jakoż pierwsze Ojczyzny nie miały granic, ale środki - a wyraz środek, ta koła, znaczy także i sposób: skąd i dzisiaj Ojczyzna jest przyrodzonym środkiem świata.

Bo kto minął ojczystość, chociażby idąc po wawrzyny sławy sław i po mądrość nie mającą granic, ten u stopni pomnika swego się zatrzyma i z goryczą pojrzy ku domowi.

Bo kto, do Krzyża nawet idąc, minął krzyże ojczyste, ten przebiera w męczeństwie!

A kto, uganiając się za postępem, myśl ojczystą potrącił - ten za postępem jest koniecznie - gdyż sam przez sięnie kroczy.

Bo Ojczyzna - Ziomkowie - jest to moralnezjednoczenie, bez którego partyj nawet nie ma - bez którego partie jak bandy lub koczowiska polemiczne, których ogniem niezgoda, a rzeczywistością dym wyrazów.

Bez którego wygnanie jest wyparciem z Ojczyzny, nie: oddaleniem na czas z kraju, jak tu oto jesteśmy.

*

Lat temu dwieście kilkadziesiąt znakomity sztukmistrz i polityk, którego ściany te widziałyPiotr Rubens - w jednym z listów do przyjaciela to powiedział:

Im więcej serce me przykładam do niewielkiego Stanu (État) mego, tym mocniej czuję, jak jest pięknie mieć podobną Ojczyznę, niejeden bowiem obywatel twierdzi, posiada - mając ledwo kraj ziemi.

Rodacy! nikt zapewne temu uczuciu ojczystości tak wiele krwi i potu, i łez tak wiele nie poświęcił jako nasze pradziady. W tej to skarbonce ich domowej wiele się już grosza uzbierało - czyliż przeto rozbić o pierwszy lepszy sprzęt niepolski dla wykwintności kształtów jego?

Szczęśliwszy wprawdzie - o! szczęśliwszy - kto cywilnie ślubował jednej z onych idei formalnie na czas wykreślonych, gdyż te można odmienić lub na inne przerobić wedle obszerności i rysunku - wedle tego, jak dadzą się stosować. Lecz kto Ojczyźnie poślubował, ten wygnańcem prawdziwym i w Narodzie, i tutaj - bo co tylko polskiego w granicach Polski i za Polską, wszystko do niej utęsknia.

*

Powiedziałem był wyżej o Narodzie.

On idzie przez krew, popiół, przez rozczarowanie i przez słowoprzez milczenie pokory i się nazywa. Chcę to jaśniej wyłożyć: TO, CO DZISIAJ

My nie mamy placu Męczenników ani dotykalnego monumentu wielkiej naszej Ojczyzny, jak mieszkańce tej ziemi - ale Panom wiadomo, że i Koloseum w starym Rzymie, krwią przesiąkłe męczeńską, nie wywołało mu pomników, jedno prosty krzyż z drzewa. Miałożby przeto zbraknąć dłuta wśród Ojczyzny sztuk pięknych? Nie, lecz żywotność monumentu ogranicza się z czasem na podobieństwo głazów onych, których się ciałem przyobleka - a Krzyż, co tam pozostał, jest raczej jak narzędzie zapomniane na placu po męczeństwie ledwo że odbytym. I każdy dzień tam jest jak pierwszy po opuszczeniu tego Krzyża, i każda chwila jest jak pierwsza. Otóż dzisiejsza uroczystość nie jest również zamkniętą w tryumfalne kształty monumentu - ona czulszy ma pomnik, a tym jest żywy period czasu.

Przez dziś tedy rozumiem to poświęcenie się codzienne i cogodzinne, cochwilowe, i to widzenie w każdej dobie narodowego interesu - które jedno podoła tak wielkiej sprawie jak nasza - i okolicznościom tak splątanym.

A że się wyraziłem, przez rozczarowanie samo Naród korzysta, to z powodu smutnego doświadczenia, jak się boleśnie okupują abstrakcyjne pomysły, kiedy je burza namiętności na praktyczne pole uprowadza.

Niecierpliwość w rzeczach narodowych jest rozdarciem historii.

*

Ziomkowie - niepodobna i nie godzi się taić, że Naród smutno się obejrzał po ostatnich rozruchach na cząstkę swoją w Emigracji. Wątpię jednak, ażeby jeden głos zajątrzony - jeden wyrzut doleciał Was, w tułactwie będących, od nieszczęśliwej Polski naszej.

Stracony członek wojownika podczas świetnej wyprawy niekiedy boleść mu przyniesie, jakoby jeszcze z ciałem jego rzeczywiście był złączon, ale wielkiego czynu pamięć - a przynajmniej chwili znakomitej - osłodzić może ból czasowy. Podobnież Naród nie zapomni obywateli sprawiedliwych i tych, którzy ojczystość w gorejącym sercu przechowali, dla niektórych ran swoich.

*

Bowiem Naród - Ziomkowie! - jest to najstarszy po Kościele obywatel na świecie i nie unosi się jak dziecko.

Naród wie, że w tułactwie zakwitło jego piśmiennictwo - domowe cnoty dla prób wielu niepospolicie zajaśniały - że poezja ubóstwa i doświadczona już wytrwałość jędrny owoc dać może - że duchowieństwo na wygnaniu w nową się świętość przyoblekło - że wszelki proces polemiczny albo się odbył, lub odbędzie. I że wolność wytrawi chućswawoli, na sforną zmieniając sprężynę.

Naród będzie korzystał z usługi starszych synów swoich, którzy się jeszcze dotykaliramion jego otwartych.

*

Dotykali! - powiadam - bo późniejszemu pokoleniu i domyślać się bytu narodowego zabroniono.