w kontekście wyrazów (0 oznacza kontest fiszki).

DWIE AUREOLE


Rozmawiając niedawno z Tomaszem Olizarowskim wspomniane było o korespondencji jednego z pism warszawskich (i my tu tak lubimyEcha" z kraju!!). Korespondent donosi, że był u Wiktora Hugo, właśnie po obiedzie (!), i że uczuł na wstępie solenne dreszcze!... przez nagłe poruszenie ducha (!!).

Ha! uczucie to jest coraz rzadsze i dlatego powinno być cenne dla swojej rzadkości!... bez względu na okoliczność, która je powodowała - miło je spotkać!...

Doznałem takowego (lubo nie względem śmiertelnych) i błogo jest mi spomnieć, jak maleńki strumyk wężujący się pod mostem wywołał we mniesolenne dreszcze".

Będąc we Włoszech - przejeżdżałem małą rzeczułkę; vetturino powie­dział mi, że to: fiumicino!...

Porwałem się z powozu i dotknąłem kapelusza, jako znak mojej czci dla tejrzeczułki".

Vettuńno spojrzał na mnie, jakby zapytując o przyczynę? - a że to był Rzymianin, położyłem rękę moją z przyciskiem na jego ramieniu, mówiąc: - To Rubikon!...




Podobnego też uczucia doznawałem, idąc po szarych i płaskich brukachUlicy Grobów" do bram Pompei. Rozbierać tego uczucia nie chcę - atoli umiejętność oceny, zwłaszcza

względem współczesnych, jest (po obywatelsku mówiąc) więcej obowiązującą odsolennego dreszczu"(!)...

Wiktor Hugo, skoro wystąpił na widownię literacką... uderzył ogół czy­telników francuskich nie tylko wielkim talentem - po-głównie na kontras­tach i wytworności języka opartym - ale i tym, co z Hiszpanii (gdzie do szkół chodził) przyniósł. Ogół Francuzów nie zna literatury hiszpańskiej ani portugalskiej, uczuł przeto wrażenie czegoś zupełnie oryginalnego, udziałanego z arabska i ozłoconego palącym słońcem.

Będąc ledwo pełnoletnim, Wiktor Hugo jako pisarz otrzymał Legię Honorową - sumy pieniędzy za swe dzieła. Był arystokratą, monarchistą, parem Francji, bonapartystą, republikaninem, nareszciekomunistą"!

To wszystko nic - czym on był!... ale ma nieśmiertelną zaletę, że francuski język podniósł może do ostatecznych wyżyn estetycznych!

Wygnanie tego męża i poety było świetną nieobecnością, o jakiej mówi Tacyt: „błyszczał przez nieobecność".

Wiktor Hugowydrwił" Napoleona III, który był jednym z najznako­mitszych prozatorów swojego czasu i który dał Francji dwadzieścia lat chwały i powodzenia, a na końcu zbyt lekkomyślnie rękawicę rzucił -i zginąć nie umiał - lecz on rzucił!... jak nie wiem, czy który inny gabinet potrafi?!

Przez cały ciąg wygnania Wiktora Hugo Ojczyzna jego wiedziała, jak mieszka, żyje - czy zdrów - i co tworzy?...

To pięknie ze strony Francji!

Matką mu była.

Tomasz August Olizarowski policzony jest palcem Dziejów do grona tych poetów, którzy nie ocenioną przez krytyków próbę wytrzymali.

To jest, podniósł on głos swój poetycki za czasu najsilniejszego rozkwitu najsłynniejszych naszych poetów.

Próba to, której nie przechodzili sami owiWielcy poeci", ani wyższych, ani słuszniejszych nie mając - oni walczyć mogli, nie mierząc się!!...

Olizarowski w tym czasie napisał: Bruno - jest to maleńkie arcydzieło, Zawerucha - prześliczna idylla ludu ukraińskiego, Konfederaci barscy (dramat), Magnetyzer, Jan Kanclerz (dramat historyczny), Wincenty z Sza­motuł, Osiek, Tymon Zimorodek, Prima Aprilis (komedia), Skąpiec chiński, Pod Feniksem, Wanara, Rognieda i Twardowski.

I tyle prześlicznych, głębokich i poetycznych utworów - prawie nie znamy (rnimo naszych solennych dreszczów dla cudzoziemskiego poety!).

To zgroza!... doprawdy to grzech!

Twardowski, który jak i powyższe przechodzi grywane na scenach pol­skich - zakończony też jest na sposób Calderona lub Lopeza de Vega.

Dzieła te w skończonych rękopismach bliscy Olizarowskiego znajomi czytują... Kiedy drukowane lub grane będą???... Nie wiemy!

Niechcący przypomina się nam odpowiedź jednego z dajmonów, którego raz pytałem w Piekle, co oni za dziennik redagują?... Odrzekł mi on dobrodusznie:

- Dziennik - co z wolna, częściowo zamieszcza Rymy pośmiertne żyjącego wieszcza!

Lecz wracamy jeszcze do Bruna Olizarowskiego. Jakkolwiek ten utwór wyda się ogółowi dziwną, a raczej mistyczną poezją, my odważamy się powiedzieć - że to coś tak pięknego, tak szczytnie obmyślanego - że nawet sam Szekspir nie pogardziłby tym maleńkim poematem, i gdyby weń wmawiano, że to napisał, pewno by odpowiedział: „That is the question /"

Treść: Bruno, poetyczny, prawdziwy, serdeczny, kocha Dziewicę, ale wie, że ona nigdy nie będzie jego!... Dziewica również kocha, milczy, ale wychodzi za mąż za innego (bo wszystkie dziewice tak robią). Bruno odbiera sobie życie i po śmierci jawi się na balu przed Kamilą. Ona, poznawszyDucha", rzekła: „Ciebie kochałam!"

Ośmielamy się przytoczyć monolog Bruna.

- Kamilo moja!... dziewico rozkoszy!...

Kocham!... a nie śmiem, że kocham, powiedzieć!

Gdybyś ty mogła sama przez się wiedzieć!...


Wszak współczucia!...

Przyjdź, mojejutro" - przyjdź, jutra wieczorze!...

Za głęboko marzę! - jeśli ujrzę -

Wyznać się odważę!... Co za szaleństwo tych

Moich rojeń!... A mnie się zdało,

Żem widział życia jakąś gwiazdę nową -

Ha!... a to tylko chmura ponad moją głową

Przelatywała!... W której łonie tlało...

Nasienie gromu!... a jam wziął to -

Za zorzę mojego bytu!...

Dziewica znowu tak monologowała:

- Och!... jak to boleśnie!...

Kochać na jawie, a być jakby we śnie!...

Ja go tak kocham, a on o tym nie wie,

Milczenie - przypłacę zdrowiem,

Umrę - i nie powiem!...

Co to za bolesny sarkazm! - przeciwne uczuciom roznerwowanych ko­biet!...

Ona wychodzi za innego - a kocha innego - i potem mówi, „że to przy­płaci zdrowiem"! Śmiejmy się - komu na śmiech stanie!


Paryż, 20 lutego 1877 r.